Powered By Blogger

czwartek, 9 maja 2013

Sklepy spożywcze
Dzisiaj mowa, o sklepach stojących przy ulicach, czyli do takich, gdzie można wejść, uwaga na własnych stopach lub wózku. Denerwuje mnie to, że w takim sklepie ochrona, czy personel, patrzy na ciebię jak na potencjalnego złodzieja. Patrzą, niekiedy chodzą jak sklep mały, najchętniej ściągnęli by Ci spodnie i zobaczyli twój mały sekret, którym wbrew ich zaskoczeniu nie jest ukradziona paczka Górlaków z półki sklepowej. W takich sklepach oprócz chowającego się asortymentu, niejasnych cenach, bo jest napisane dla przykładu 12,99 przy kasie nabija 16,99, a czytniki cen najczęściej nie działają lub są zawalone butelkami Pepsi i tyle o nich wiadomo. Jednak najlepsza jazda jest przy kasie. Siedzi osoba, powiem wprost stara jak Most Grunwaldzki i tymi swoimi osłabionymi palcami spróbuje uchwycić laser by nabić cenę. Wiadomo, ziemniaki to nabija przez 3 minuty, a cięższą wodę dla przykładu 5 litrową, to najchętniej by wylała, i nabiła cenę dla pustej butelki bo jej za ciężko. Bip, po minucie przerwy bip.  
-A podaj mi jeszcze zrywkę starucho!
Więc szarpie się ze złym podajnikiem torebek foliowych, przez kolejne 2 minuty.
Bywa czasem tak, że kasjerka pije kawę jak skasuje jakiś produkt, czy naprawdę nie może się napić jak mnie skasuje, albo jak nie będzie miała ruchu przy kasie? Bip, chlip, minuta przerwy bip, chlip. Na koniec wiadomo, nie ma jak wydać grosika, więc jest mi winna w taki sposób, że gdy na następny raz zabraknie mi kilku groszy ni chuja nie skasuje mnie! Albo zrobi to z taką miną jakby ograł jej całą rodzinę w makao, plus zabrał jej dom.
Więc tak to w polskich sklepach się dzieje, staruchy siedzą zabierają miejsca młodym, ruszają się jak muchy w smole, i są tak miłe jak kierowca dla rowerzysty.
Bez rysunku, bo takiej tragedii nie warto nawet szkicować! I to wcale nie jest pretekst do mojego lenistwa!
///Maruda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz