Powered By Blogger

wtorek, 30 kwietnia 2013

Recenzje, kilka słówek
Z racji tego, że na moim blogu pojawiły się już kiedyś recenzje, pojawi się ich więcej! Nie będą to tylko gry komputerowe, ale także igraszki manualne (nie mówię wcale o seksie). Można na przykład spodziewać się recenzji jakiegoś produkty do jedzenie, picia, użytku itp. Więc grubo, nie zabraknie narzekania bo głównie będę sapać, dlaczego ten produkt mnie się nie podoba.
Co nowego? Jutro wpis o kolejnym kraju Francuzach. Środa to będzie dzień o lekarzach, systemie zdrowia itp. Bywajcie po drugiej stronie ekranu.
///Maruda

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Komunikacja miejska
Czyli o autobusach, tramwajach i prawie w ogóle w Polsce niespotykanych metrach.
Do rzeczy gdy już stoisz na przystanku, sympatycznie pada deszcz modlisz się by przyjechał pożądany autobus/tramwaj. No tam te 5 do 10 minut spóźniania to prawie rozumiem. Okej już dotarł oczywiście ludzi pełno. W takim dla przykładu tramwaju wyróżnia się kilka typów osób:
- "diedżeje dj" - muzyka na full, bez słuchawek najczęściej są to piosenki, których nie lubię i nie mam zamiaru słuchać. Załóż te słuchawki nie każdy chce słuchać takiego chłamu jakim jest twój ulubiony zespół/wokalista.
- głośniki - ludzie, którzy powiadamiają cały tramwaj o tym co się dzieje przykład:
"No cześć Aga, no ja jadę tramwajem, rozumiesz nie będę się drzeć... A słyszałaś co ta suka Justyna zrobił?! No bez jaj! Jak tak można, ale wiesz ja jadę, zaraz się spotkamy. O! widzę Cię na przystanku! Dobra pozwolę Ci nacisnąć przycisk wejścia!..."
Do tych ludzi, nie wiem czy wiecie, ale reszta osób, która jedzie tym tramwajem ma to w dupie.
Nie wierzycie? Spytajcie się kogokolwiek.
- emeryci - generalnie ustępuję miejsca starszym, ale gdy widzę, że pewna babcia rozpycha wszystkich dookoła bo jest wolne miejsce, napieprza tą swoją tytanową laską po kolanach innym (zapewne by spowolnić) ,i gdy na koniec ktoś jej zamie miejsce. Czuje się urażona i cytuje gadkę na temat tego co jej się należy itp. Masz siłę przepychać cały tramwaj, masz siłę postać. Nie dosyć, że jedziesz za darmo, to jeszcze siedzieć chcesz. Może szampana z lodem jeszcze?
- strażnicy moralności - mowa tu o ludziach, którzy innych pouczają typu: "Panie nie naciskaj pan tego przyciska gdy dojeżdżamy do przystanku, Panie nie pij pan tej wody bo się wyleje i co? Panie ustąp miejsca tej Pani, a jak nie to chociaż mi, Panie proszę nie stój koło kasownika, co z tego, że nie ma miejsca, jak dla mnie może Pana wcale tu nie być". Szkoda gardła, zboczuchy...
- spoceni "sportowcy" - zazwyczaj jest tak, że siądę za człowiekiem, który no śmierdzi. Zazwyczaj jest to bezdomny/ bezrobotny no muszę to powiedzieć, ale menel. Przykro mi, ale dla takich ludzi powinien być specjalny wagon, z kapiącą wodą i odświeżaczami do samochodu, żeby się umyli i powiesili go sobie na szyi. Nie jest niczym przyjemnym, gdy przez 10 przystanków jedzie przed tobą osoba, od której wali na cały tramwaj spirytusem i gównem, które ma na podeszwie i kolanie.
Gdyby to był tylko pot to bym zrozumiał, ale gówno i spirytus? Niee.
Już wiadomo dlaczego ja na jednym bilecie jadę w 2 lub 3 strony. 
Jak coś zmienią (oprócz rozkładu jazd) to pogadamy. A na to się nie zanosi, optymistycznie mówię :>
Aha, bo dzisiaj ciekawa sprawa. Kolega na lekcji polskiego włożył sobie do małej dziury w spodniach, w okolicach krocza papierek, oczywiście nauczycielka uznała to za przejaw demoralizacji i wulgaryzmu. Wpisała mu -20 punktów więc całkiem sporo. Ale no wiadomo nauczyciele...  o nich też była mowa. :]
Dzisiaj bez obrazka, i przez następne dni też bo mi coś się zepsuło, ale postaram się naprawić.
///Maruda.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Polacy
No ,żeby obywatele innych państw nie myśleli, że Polska jest idealna wpis o moim kraju. Inne kraje też będą opisane w swoim czasie. Do dzieła. Statystyczny Polak je lub jadł już schabowego z chlebem, popił gorącym kubkiem Knorra, i ogląda M jak Miłość, ewentualnie mecz. 
Lubi narzekać :]. To ponarzekam o obywatelach kraju, w którym sam mieszkam.
Polacy mają słabą pomysłowość. Lubią sugerować się radami innych państw i ich popularnością. 
Słynnego Komisarza Rex'a potrafimy zastąpić Alexem, Kac Vegas umiemy zastąpić żałosną Kac Wawą. Co dalej? Karol sam w Nowym Sączu? Szeregowy Kowalski czy może Janek Blond: Złoty Bazar? No tu leżymy Polacy oby młode pokolenie (w tym ja) coś zmieniło... 
Kochamy naszą kuchnię narodową od pierogów ruskich, poprzez schabowego do barszczu ukraińskiego. Mmm! pychota. Jaka pogoda panuje w Polsce? Polecam wpis o 4 porach roku, bo niespecjalnie chce mi się to powtarzać, i to kolejna wada obywateli Rzeczypospolitej są leniwi.
Mamy też słabość do podniecania się jednodniowym bohaterem typu Kapitan Wrona (który lądował bez podwozia) czy Robert Lewandowski, który strzelił wow! 4 bramki z Realem! Jeżeli w następnym meczu nic nie pokarze, będzie w mediach miliard nagłówków typu "Robert nic się nie stało, koniec formy mistrza, albo 4 bramki mu wystarczyły na 10 meczów!". Więc jak na następny raz się nie popisze, będzie taki jak przed swoim sukcesem. 
My Polacy mamy wielkie poczucie humoru. Wspinanie się po kablach, jeżdżenie maluchem po polu, tysiące "mixów youtuba" to potwierdza, aha i koniecznie kupujemy w Biedronce polskie produkty by wspomóc gospodarkę, bo przecież 99% produktów z Biedronki pochodzi z Polski zwłaszcza Czeska chałwa, Niemiecka woda i Francuskie bułki. 
"Bo my Polacy tak mamy uwielbiamy na domówkach bawić się w kuchni!' ~ babka z sieci sklepów Biedronka.
Dodatkowo mamy skomplikowany język. Przykłady? hamulec, żółty, grzałka, brydż czy chusteczka. 
(spróbuj to przeczytać obcokrajowcu :>)
"Po co nam ch? albo rz? Nie wystarczy ż lub h?" ~ Gimbusy z dyslekcją
Nie bo nie po to nasi przodkowie potajemnie czytali książki, żebyście wy mówili BTW, Ja ja! i nie używali polskich liter.
A teraz Polacy w szybkich szpilach.
Ulubiony sport: Piłka nożna, siatkówka ,podrzucanie steku nad grillem
ulubiona książka: Na pewno nie Pan Tadeusz
ulubiony kolor: Zależy od klubu jakiemu się kibicuje
ulubiona pora życia: Emerytura po 69 latach ciężkiej pracy
ulubione słowo: k**** ;_; cenzura i jeszcze ja pier**** 
ulubiona piosenka: Styl życia prawdziwka, wlazł kotek na płotek, Ich troje.
///Maruda

sobota, 27 kwietnia 2013

Informacje
Mam swój sklep warto kupić sobie stringi i w ogóle - http://taniokupiedrogosprzedam.cupsell.pl/
W Niedziele nowy wpis. Aha jadłem dziś kebaba, ale był przeciętny :<... Mięso mało apetyczne.
///Maruda

piątek, 26 kwietnia 2013

Indie
Indie można porównać do hodowli królików... Rozmnażają się w zabójczym tempie. Więc do rzeczy, prawie najludniejszy kraj świata ,w którym obowiązuje system (nie operacyjny) tylko kastowy.
O co chodzi? Głupota wymyślona przez chudzielca z wielką głową, który dzieli ludzi na bogatszych i biedniejszych. Osoby z niższych kast nie mają prawa nawet rozmawiać z osobami z wyższych kast i utrzymywać jakichkolwiek relacji. Moja teoria dlaczego miliony, osób myją się w jednej rzece.
No więc generalnie wszystko się zaczęło w 2 roku naszej ery, kiedy to Jezus puszczał "kaczki" z kamieni na wodzie. Jakimś dziwnym cudem, kamień dotarła do Gangesu ,gdzie słabo widzący mieszkańcy, (było ich wtedy tylko tysiąc) uznali, że to złoto i wbiegli do tej rzeki, chociaż ja mogę się lekko mylić, ale od tamtej pory wszyscy Hindusi szukają złota w rzece, a przynajmniej tak to wygląda. Bollywood to nic innego jak Indyjskie Hollywood. Co tam się robi?
Nagrywa się pół nagie tancerki z keczupem na czole, ujeżdża się słonie, czy klęczy przed krową...
Ale za to zyski wysokie przynosi! . Chociaż szczerze nie mam pojęcia co było pierwsze :].
Generalnie może o języku w Indiach, czyli o Hindi, i pomocniczym Angielskim. Hindi to sto słów na sekundę, zwijanie języka w rurę PCV  ,i machanie rękoma jakby odganiało się rój os, które latają wokół głowy. Angielski to Angielski omówię go kiedy indziej... Co jak co kuchnia Indyjska daje radę, może nie jest tak dobra jak kuchnia Filozofów ,którzy piszą głupoty na blogu i wmawiają innym, że narzekają, jednak kurczak curry, mleczko z kokosa, łodygi bambusa czy Indyjskie pierożki dają radę, ale nie przebiją blogerskiej kanapki z chipsami paprykowymi. Jednak jest to kraj z tradycjami, polecam tam przyjechać (choć nigdy nie byłem, i specjalnie nie marzę o tym) skosztować wody z rzeki, pogłaskać krowę i namalować sobie czerwonego pieprzyka na czole, a jak ktoś ma talent to i U-boota, może spróbować namalować. W Indiach bardzo ceni się pływanie
jak ktoś nie wierzy, to patrzcie ile osób kibicuje Otylii Jędrzejczak ,czy hinduskiej Dagmarze Mahatomi Ghaba.

///Maruda

czwartek, 25 kwietnia 2013

Battlefield 3 czyli o tym jak wydoić krowę do pełna
Krową niestety jesteśmy my, osoby które kupiły bf3. Na początku super wszystko. Tryb online niczemu sobie, jest fan, jest zabawa to się liczyło w te nudne zimowe dni... Potem pojawił się pierwszy dodatek, nie wiem miesiąc po premierze. Aha ok? Już chcemy więcej zarabiać?
Kto to kupił to mu gratuluję... Później pojawiło się coś co ostatecznie zniszczyło tę grę. PREMIUM... To już było takie zagranie typowe dla większych zarobków dla ĘĄ. Do rzeczy, takie premium to wiadomo jakieś płatne (chyba słono płatne) przywileje typu: Ja niszczę czołg na 1 strzał, ty gorszy musisz na 3, albo ja mam pociski ty masz śnieżki... Doją graczy, jak mogą, a co najgorsze prawie każdy dzieciak kupuje takie ot Premium i to nie za jakieś grosze czy pietruszkę, tylko za dosyć spore pieniądze. Przywileje tych głupszych, którzy wydają trzy razy tyle by pokonać kogoś i mieć jakieś pozytywne statystyki spowodowały, że gra przypomina starcia w Jaka to melodia głuchego i znawcy piosenek. No dobra może ślepego z osobą bez wady wzroku w starciu na to kto szybciej wykreśli w wykreślance słowo hipopotam. O ĘĄ już pisałem, warto sobie poczytać jak tam w centrali bywa. Ale miała być recenzja to wystawię 2 oceny:
Przed premium:
Grafika: 9
Dialogi i nakurwianie pocisków: 8
Tryb Single: 3
Tryb Online: 9
Ogółem zasługuje na 8 plus
Po premium:
Grafika: 9 (się nie zmieniła o dziwo)
Dialogi i nakurwianie pocisków: 7 czołg z premium brzmi lepiej
Tryb Single: 3 jak był słaby, taki jest
Tryb Online: 3 dlaczego? Bo dzieli się ludzi na tych co przepłacają na to by kogoś pokonać, i na tych, którym nóż wystarczy ze starciu z czołgiem
Ocena: -6
Rzeczywistość, w sumie dobrze ,że mi się popsuł i sprzedałem, kurczę no miała być recenzja ,a ja ponarzekałem na premium :) Przykro... 
Dla tych co ciekawią się tą grą zdjęcie, żeby nie było ,że się nie postarałem.
Już jutro wpis o Indiach... Czyli Bollywood, cury i kąpaniu w rzecze. 
///Maruda

środa, 24 kwietnia 2013

McDonald
Było o KFC teraz czas na drugiego giganta w oszukiwaniu głodnych ludzi... Wchodzisz do "Maca", patrzysz jakie cudowne są tam hamburgery... Duża bułka, apetyczna wołowina, ogórki, ser, ketchup, cebula... Mmmm! Gdy wydajesz już te 5zł po dłuższej chwili dostajesz płaską jak dziewczyny z podstawówki bułkę... No nic, zjadło się warto popić. Trzeba kupić kubełek picia.
Po wypiciu chce ci się jeszcze, ale... nie napełnisz już sobie. To jest największa głupota, już wolałbym pić tą wodę z KFC niż nic. Wielki minus dla Donalda. No trudno trzeba pić chyba parę z szyb ,albo wybłagać koleżków na drugą porcję. Jednak najbardziej w KFC i "Macu" denerwują mnie te reklamy gdzie wszystko jest tak duże, tak apetyczne gdzie normalnie jest to małe i umówmy się średnio smaczne. Najlepsze są i tak stoły i lampy ,które nad nimi wiszą... Specjalnie dają je tak nisko? Ja nie jestem zbyt wysoki, ale i tak bez problemy mogę się o nią uderzyć i upuścić placka nazywanego w tym fast foodzie hamburgerem. Kawa w McDonaldzie jest na pewno wyjątkowa. Bo w sumie nigdy nie zalewałem 1 ziarenka kawy 100 ml wody... Ma się po tym taką energię i chęć do życia jak po przegraniu mieszkania w rozbieranym pokerze, znaczy ja nie przegrywam, ale inni przegrywają. Obsługa jest czasami tak miła, że do zestawy gdzie masz dorzuconą gratis Coca colę czy kawę nie dają Ci jej od razu, tylko musisz iść drugi raz, a twoje frytki będą już zimne. Chociaż w "macu" te frytki są lepsze niż w KFC... 
W sumie nie wiem co wybrać... Mały twister czy brak dolewki. Opadłe frytki czy podeszwę od buta (nie od Air Maxów)... Takich dylematów jest wiele.
Macie klasycznego hamburgera na reklamie McDonalda:
Ten wpis miał porównać te 2 fast foody. Osobiście polecam zjeść coś w sklepie dla ogrodnika ,ewentualnie kuchnię Estońską niż te burgery... Jutro recenzja Battlefielda3... trzymać się za szluwki bo będzie wiało pesymizmem...
///Maruda

wtorek, 23 kwietnia 2013

KFC
Od razu dodam, że wpis miał być w poniedziałek, ale wolałem ponarzekać i postraszyć egzaminami... A co mnie irytuje w kentucky fried chicken? Otóż już tłumaczę...
Docierasz głodny, ze znajomymi do jakieś galerii, arkad cokolwiek. Pierwsze co myślisz, fast food. Wbijacie grupą do KFC i zamawiasz Twistera ewentualnie kubełek. Gdy już dostaniesz, ten zestaw, zasiadasz na krześle, bo kanapę zajmują biznesmeni w latarką zamiast laptopa. Patrzysz, nie ma ketchupa! No i trzeba iść do kasy i prosić o ten ketchup... Potem otwierasz swojego Twistera i patrzysz na to jakby było to przyrodzenie jamnika (chodzi o rozmiar, nie o wygląd). No nic trzeba coś zjeść. Tortilla pusta w środku niczym sektor przecen na rajstopy w Kauflandzie. Ze skrzydełkami nie lepiej... Picie!?
-Napiję się Liptona!
-Nie, napijesz się syropu+wody... 
Dla tych ,którzy nie odkryli tej tajemnicy... Ta wasza cola z KFC to syrop o smaku napoju + woda... Widać 2 strumienie jak się nalewa. Smakuje zupełnie inaczej niż pierwowzór, ale picie to picie...
Słyszałem różne historie o tym ,że ludzie wkładają paluchy do kubeczków, bo łatwo tam zrobić dziurkę, upada im bluza, wyciągają palca by podnieść bluzę i wszystko wylewa się na odzież, która właśnie spadła... Denerwuje mnie też ,że jak tam jem, to ktoś musi koło mojej nogi zamiatać co 2 minuty! Ja rozumiem czystość to czystość, ale nikt tam nie siedział, nic nie jadł, to po co, co 2 minuty wycierać. Potem w domu narzeka ile to się napracował/a! W ogóle, nazwać Twistera uwaga:
Brazer to ekstremalne wysilenie mózgu. Grillowane tortille wcale nie są grillowane, frytki opadają jak ceny w Lumpeksie kiedy pojawią się nowe towary. Jeszcze brakuje tylko by za Wi-Fi trzeba było płacić tyle co za 3 małe sosiki (chyba 3 złote, ale nie wiem).
KFC wydawać by się mogło górą tłuszczu i taniego żarcia. Tak naprawdę czuć niedosyt i brak kilku papierków w portfelu (i wcale nie mówię o naklejkach z kodem egzaminacyjnym).

///Maruda

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Egzaminy: czyli co i jak może pójść...
Łoo, jejku, piszę egzamin, idę się uczyć, żeby wiedzieć kiedy była Wiosna Ludów oraz kto był Królem Estonii w 1812 roku. W tym roku, komisja specjalnie utrudni uczniom testy dokładając rzesze pytań z matematyki typu:
Zamień centymetry na jardy. Zaokrąglij pesel kolegi do tysięcy. Udowodnij ,że niebo jest wielkim walcem dla obliczeń przyjmij x=30%. Warto wspomnieć o zadaniu tekstowym typu:
Jacek ma 3 jabłka, jedno zjadł, drugie dał koledze, a trzecie zostawił dla matki. Jaka jest masa psa kolegi Jacka?
To nie koniec, jeszcze będą podchwytliwe pytania z historii typu: Udowodnij, że istniał wiek XVIII, kto był Królem Estonii w 1812, oraz ile lat miał kot Piłsudskiego?
Ścisłe przedmioty raczej nie będą trudne, bo trzeba będzie liczyć długość fali, rozkładać na czynniki pierwsze tripalmitynian glicerolu, stwórz alkohol oraz  podać BMI człowieka chorego na cukrzyce?
Język polski to klasycznie rozprawka na temat: Ile waży koń trojański? Sprawdzą naszą wiedzę z Dziadów Mickiewicza i Biblii Anonima.
No język nowożytny to e-mail do murzynka, w którym opiszemy mu jak rośnie VAT w Polsce i słuchowisko tłustych sekretarek w pracy.
Dalej boisz się egzaminu? Chyba widzisz jakie to łatwe? Przecież szansa, że tylko ty w całej Polsce dostaniesz niekompletny zestaw, że źle wyrwiesz strony i ,że zamiast naklejki dostaniesz magnes na lodówkę wynoszą tylko 69%. Nie wiele chyba. 
Good luck gimby!
Dzisiaj bez obrazka ponieważ oszczędzam tusz na EGZAMIN. :)
///Maruda

sobota, 20 kwietnia 2013

Kilka słów o kebabach...
Dawno nie jadłem dobrego kebaba... Takiego aromatycznego ,nie takiego "żelka*".Kebaba z  pysznymi sosami i chrupiącymi frytkami. Teraz jak nie masz Turka w piwnicy to nie masz kebaba, że palce lizać. Teraz gdzie pójdę na kebaba, bo gyros odpada to trafiam na:
- "żelki" ,za które trzeba zapłacić tyle co za wywrotkę cukru
- małe porcje ,z kapeńką sosu czosnkowego również za cenę wywrotki
- tani kebab, który nie ma smaku, a bułka jest niejadalna, i widelczyk łamie się jak krzesło szkolne w rękach zawodowego "huśtacza".
I teraz czy istnieje szansa, że trafię na idealnego kebaba? Wątpię, ale może wy mnie zaskoczycie i wyślecie mi swojej roboty kebaby (o sosy zadbam sam) i ja ocenię wasze starania? Ja lubię grube, i 
kilku centymetrowej długości kawałki, więc się warto dostosować :).  Do popicia chciałbym bubble tea bo jeszcze nie próbowałem... Niedługo (w poniedziałek) nowa recenzja teraz KFC bo jestem zły.
Dzisiaj jak byłem ze znajomym w centrum handlowym spotkałem mistrza trollingu. Stał w kolejce 
do sklepu, o słabym oświetleniu i rozmawiał przez telefon z włączoną latarką. Świecił wszystkim po oczach, zwłaszcza ludziom ,którzy stali za nim, gdyż co chwilę się odwracał. Rzeczy, które mówił też ciekawe: "Nie jem obiadu zjem w tych fast foodach w Donaldzie lub KyFC!". Czekam na wasze kebaby!
*żelek: pol, rzecz, wlm: w tym kontekście, gumowaty kebab, niewybaczalne!
///Maruda

piątek, 19 kwietnia 2013


Call of Duty 2 w oczach amatora
Uważasz, że jakiś Black Ops jest fantastyczny i w ogóle zajebisty? Człowieku proszę Cię, chyba nigdy nie widziałeś lidera cyfrowej rozrywki jakim było i dalej jest CoD 2. Jesteś pustynnym czołgistą, chowasz się po zamarzniętej Moskwie ,bronisz "gniazda" przed moździerzami czy innymi Niemcami czy detonujesz czołg Tygrys zakradając się do niego. Realia drugiej wojny światowej to cud, miód i kasztanki (bo orzechy to tak nie za bardzo trawię). Zaraz wyskoczy dziesięcioletni Amerykanin, i powie, że grafika w Cod 2 jest słaba. Słaba to jest twoja szczypta magii między nogami, co jak co, ale na tę grę dużo nie ma co narzekać. Może tylko na multi, bo było chaotyczne i lekko niedopracowane ,ale i tak dawało więcej zabawy niż jakikolwiek inny "codzik" czy blog...
Chociaż blog też jest fantastyczny i dobrze dopracowany względem grafiki. Ścieżki dźwiękowej nie jestem w stanie sobie przypomnieć, ale pamiętam ten krzyk "TYGER!!!!!". Jak nie pamiętam to znaczy, że nie była aż tak wybitna... Lecz w sam raz by przyjemnie zabijało się Niemców w rytm Amerykańskiego gwizdania...
Jako, że to recenzja warto coś powiedzieć na temat twórców... Infinity Ward zrobiło, Activision.
To tyle wróćmy do piękna tej gry. Normandia i wszystkie minusy zostają w tle usunięte.
Wniosek końcowy:
Grywalność: 10/10
Grafika: Wieczna i przyjazna
Dźwięki: Spust w uszach czy jakoś tak pamiętam?
Pole do narzekania: 1/10
Dalej twierdzisz, że to syf? To idź do swojego Black Opsa, popieść swojego 3 centymetrowego  Pana Świata, który staje na widok klaty Masona. Czemu teraz nie robią  takich gier? Nie wiem, wiem natomiast tyle, że zepsuli wszystko i już nigdy tak nie będzie.
Haha fotki dla niedowiarków...
///Maruda

czwartek, 18 kwietnia 2013

Chińczycy
Myśląc Chińczyk, mamy na myśli małego człowieka, żółtej karnacji, ze skośnymi oczami i włosami. W dodatku szybko budują wały przeciwpowodziowe i mury... Podstawą jego łańcucha pokarmowego jest ryż. Taki obraz Chińczyka jest jak najbardziej niepoprawny!
Może i Chiny są małe, jednak świetna znajomość na zwór objętości przekrzywionego stu kąta pozwoliła na rozmieszczenie ponad miliarda ludzi! To, że są tani (zboczuchy już się cieszą) to nie oznacza, że nie są dokładni, wręcz przeciwnie Wielki Mur chiński zapewnia ochronę przed wszystkim... Największa ciekawostka życia. Dlaczego Chińczycy mają skośne oczy i włosy?
Otóż nie dlatego, że Bóg odlewał swoją twarz w gipsie i zamieniał na człowieka i akurat kichnął, tylko dlatego, że przez wieki ci Azjaci siadali do stołu, opierali ręce o oczy i narzekali:
"znowu ten ryż" ( na obrazku pokazano), w sumie im się nie dziwię... Co za dużo to i kucharek sześć nie zje, czy jakoś tak...
A czemu mają skośne włosy? Proste bo czeszą tylko prawą stronę głowy. Kolejnym powodem do narzekań jest pismo chińskie. Bo kto wie czy w tych krzaczkach, na opakowaniu twojego nowego Misia Yogi nie jest ukryte zdanie "Właściciel tej zabawki wygrał obiad w warzywniaku.", albo czy nas nie obrażają. Narzekają ,że nasze pismo jest trudne, podczas kiedy chińskie krzaczki modernizują się z każdym tysiąc leciem i wykorzystają to do chińskiej Enigmy zwane potocznie
Pekinem...  Czego nie lubię w Chińczykach? Restauracja azjatycka ,głownie chińska składam zamówienie, a tu nagle:
"Jeszcze poleciam  sajgonki, balrdzo dobre i tanie oraz sałlatke pekinskom prosto z Pekinu!
Mosze skusi siem Pan na Coca Cole prosto z lodówwki?"
Dobrze, że nie z Pekinu... Może wolę Liptona? Nie wiem czy dbał o dobrą linię portfela moich rodziców (byłem z rodzicami) czy był aż tak uprzejmy, że polecił mi same rarytasy z lodówki z Pekinu!
Miałem napisać, dlaczego mieszkańcy Chin sikają pod kątem 45 stopni.
Okej już mówię otóż gdy jest odwrócony o 45 stopni od toalety to ma widok na większą część łazienki i łatwo zobaczy jak ktoś się do niej włamuje, lub go podgląda. Ta zasada tyczy się panów, bo kobiety wiadomo do garów! Głupie, ale chyba skuteczne...

///Maruda

środa, 17 kwietnia 2013

Szybkie szpile
Jutro wpis o chińczykach, dowiecie się dlaczego narzekają na swoje skośne oczy, krzakowate pismo i sikają pod kątem 45 stopni.
Generalnie mogę wam się pochwalić, że jest dobrą kanapkę z szynką i możecie mi zazdrościć, tylko ketchup mało ostry, ale i tak zazdrośćcie. Wpadłem na pomysł by robić recenzje jakiś tytułów godnych polecania (zarówno filmów jak i gier) cieszmy się razem, nie zabraknie tak krytyki i narzekania, a poziom powinien być wyższy niż u klocucha.
Bubble Tea, jeszcze nie piłem, ale podobno to jest mleko nie herbata, dlaczego oni to robią?
Dlaczego zmylają nas nazwą? O tym też się dowiecie, ale później.  :)
///Maruda.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Człowiek Żuk
Wczoraj spotkałem człowieka żuka... Naprawdę! Oczywiście swoim hałasem przeszkadzał mi w oglądaniu wrestlingu Mokrych Kucharzy, za co jestem na niego wkurzony... Chociaż przyjrzyjmy się jego pracy. W oddalonego od mojego domu o jakieś 100m śmietnika, mężczyzna w wieku powyżej 40lat, lekko pijany ciągnął pralkę po chodniku. Hałas był jakby ktoś ciął piłą mechaniczną asfalt. Najpierw ciągnął ją przed sobą, ale szybko się zmęczył, więc wykorzystał swoją inteligencję i  
ciągnął ją za sobą, niestety miał za mało dżuli i pociągnął ją może przez 10cm... Uznałem, że przypatrzę się temu okazowi pracy, bo i tak wygrał kucharz, na którego nie postawiłem 10zł i miałem to gdzieś, później wyślę skargę do Wrocławskiej Sceny Wrestlingu Mokrych Kucharzy i Kelnerów. Człowiek żuk, odpoczął chwilę i zaczął znowu pchać ją przed siebie... Pchał ,pchał i się 
wywalił i zrobił ał! jego pomocnicy spytali go czy mu pomóc, on odrzekł, że sam da radę, więc pchał.
Przez cały krawężnik i potem skręcił w moją ulicę (mam blok na rogu więc widziałem więcej niż inni śmiertelnicy). Jak wspomniałem hałas był ogromny. Nie wiem po co mu ta pralka, utrudnia życie innym, jeszcze, żeby wywalił się kilka razy więcej to byłoby ciekawie, a tu tylko raz!
Zresztą tak przyszło mi na myśl. Człowiek nietoperz (butmen czy batman) , człowiek pająk (świder man czy spider man) mieli umiejętności przypisane ich zwierzętom. Spider man strzelał siecią itp. A człowiek żuk? Co byłoby jego mocą? Toczenie kuli gnoju czy pralki? A może śmiercionośne duszenie betonem? Świat schodzi na psy (i na żuki), a ja nie lubię klaunów bo przez ten czerwony nos ciężko się oddycha... Zawsze gdy coś ciekawego oglądam, coś się musi dziać, jak oglądałem dokument o Sashy Gray to spadł jakiś meteoryt w Rosji... Noś kurcze...

///Maruda




poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Trolling publiczny
Łech, Och! Trolling interesująca sprawa, z jednej strony go kocham, z drugiej go przeklinam.
I nie chodzi o to czy ja kogoś trolluję, czy ktoś mnie i zależnie od tego lubię trolling lub nie...
Chociaż w sumie tak jest. Ale temat to trolling publiczny. Ekspertami są motorniczy w tramwajach.
Przykład, a no proszę, dobiegłem do tramwaju, w którym byli znajomi, tramwaj stał, kliknąłem przycisk i nie chciał otworzyć. Macham, skaczę ,a miła pani odjechała... Z miłym uśmiechem na mnie popatrzyła. I musiałem wykorzystać buty, bo infolinia mojego rydwanu była zajęta. Bez sensu, odkładam i 1% mojego bezrobocia, a nie mam darmowych przewozów... Przypomniało mi się z dzieciństwa, myślałem, że byłem Panem Świata i: 
Pani:"Nie mam jak wydać reszty. No nie wiem idź gdzieś rozmień"
Ja: "No rozmienię, ale u konkurencji, gdzie kupię to samo w lepszej cenie, Psze Pani"
Dobra do trollingu. W sumie ja tam najbardziej lubiłem trollować w bf'ie, ale skoro ma być publiczny to automaty:
Wrzucasz monetę, wybierasz kombinację przycisków S69 i już prawie spada Ci baton, ale nagle zawisł na krawędzi i nie ma zamiaru odpuścić. Trzeba automat przechylać co kosztuje sporo dżuli i czasu, bo w te 2 minuty trafiłbym z wiatrówki do durszlaka... Ale się nie będę chwalić.
Jest wiele innych opcji bycia trollowanym przez los, ale warto się obronić i zaatakować.
W sposób? Moneta na sznurku ( pamiętam ,że na "cybergeju" działało) i kto jest lepszy?
Ja czy ten automat? You decide!
Trzeba będzie ponarzekać na egzaminy i matematykę. Akurat to moja specjalność:
"Technik Matematyczny Narzekacz 3D!"
A jak dostawca pizzy przyjedzie za późno daj mu 20zł w jedno, ewentualnie dwu groszówkach...
Co prawda pizza będzie kosztować 30zł, ale komu by się chciało liczyć. Elektrykowi ,który wywalił Ci korki?
Post miał zmiażdżyć dupę, ale na razie zmiażdżył tylko kabel, ale to winna Harrego* i nie należy go obwiniać.

*Harry- mój komputer, ale nie myślcie, że jestem czubem i nazywam swoje rzeczy, po prostu tak ma no obudowie i się przyjęło...  Chociaż na w sumie... Nie...
///Maruda

niedziela, 14 kwietnia 2013

Filozofia
Ty także zadbaj o swoją przyszłość i idź na studia filozoficzne. Może los się uśmiechnie i znajdziesz pracę w KFC! Generalnie filozofia, potocznie przez 50% społeczeństwa nazywana fzjologią, to "dział" nauki o sensie życia. Proponowane zawody po 5 latach studiów:
- Profesjonalny stękający
- Mgr. Inż stękający
- Opiekasz kurczaków w KFC
- Konstruktor cytatów
Szeroka gama wyboru, nieprawdaż? Sens bycia filozofem? Poradnik!
Siedzisz na polanie z żółta kartką papieru, obgryzionym długopisem i myślisz tak długo nad sensem życia dopóki deszcz cię nie wygoni. Biegniesz do domu... Czekaj nie masz domu! Sytuacja się komplikuje, co robić, co uczynić?
Zasięgnij szybko po książki Archimedesa i zbuduj konstrukcję, która pozwoli Ci zarobić miliony, w świecie, który sam wymyślisz. 
Filozofia jest dobra, o dla emerytów szukających pretekstów by nie myć naczyń w kranie, bo Posejdon może zrzucić morze, na twój dom. Chociaż w sumie, po co jak jest zmywarka?
Może poczytaj (do filozofa) instrukcję i zastanów się nad sednem śruby czy motoru w pralce.
Każdy może być filozofem! Wymyśl bezsensowny cytat ,o choćby to:
"Mówieni jest srebrem, milczenie jest złotem, narzekanie jest kebabem..." 
I jesteś filozofem, zastanów się nad tym, może warto? Nie w sumie nie...
Wymyślisz cytat i co Ci z tego? Jak nawet nie poczujesz kiedy sobie życie zrujnujesz... 
///Maruda XXIw Książka kucharska, rozdział 3, akapit 69.
Wydawnictwo Stara Sowa Wrocławska!
W poniedziałek wpis, który zmiażdży dupę! O czym? Dowiedzą się wybrani... 

sobota, 13 kwietnia 2013

Bohater
Każde miasto, wieś w sumie też ma swojego takiego "bohatera",który stoi na czele prawa i moralności, przestrzega zasad BHP i ma darmowe kupony w McDonaldzie. Przykłady?
Łódź - Pan Roman, żywy fotoradar (robi filmiki swoją kamerką jak kierowcy przekraczają prędkość czy rozmawiają przez telefon w czasie jazdy i pokazuje odpowiednim służbą). W wolnym czasie myje felgi tramwajowe.
Wrocław - Pani Halina z 10 piętra, żywy mikrofon , tyle że bez basu, powinna wykorzystać swój głos do śpiewania hymnu narodowego zamiast krzyczeć na niewinne bachory, które "łamią prawo"
, bawiąc się w chowanego.
Sosnowiec - Dyrektor firmy "Śliski Koc", robi śliskie koce, które szybciej się piorą, i schną + fantastyczny poślizg na podłodze (podobno są przyczyną wielu wypadków w tym mieście). Lider schroniska!
Warszawa - Sejm, utrudnia życie łotrom, zabiera bogatym, zabiera biednym daje potrzebującym polityką.
Grzybowo Zaleśne- Michelina Umlaut*, donosi na nielegalnych sprzedawców drewna drobiowego.
Dlaczego zawsze trzeba trafić na "miejskiego bohatera"? Po co oni są potrzebni? 
To bezsensu, że osoby, które mają zbyt dużo wolnego czasu postanowiły bronić sprawiedliwości.
Moim zdaniem lepszym strażnikiem prawa byłby Batman, ewentualnie Joker by było zabawniej...
A tak, błe, a nawet fe!
*Podobno postać fikcyjna, ale została wspomniana w listach za czasów Karola Wielkiego! Chociaż może nie...
Obiecany wpis jako rekompensata za wczoraj!
///Maruda
Niemcy
Jakoś nasze kraje niespecjalnie się lubią, z niewiadomych mi przyczyn... Do rzeczy, kilka słówek/zdań o Niemcach.
Nasi zachodni sąsiedzi są strasznie niewygodnym rywalem... W piłce nożnej wygrać z nimi to jak utrzymać Westerplatte przez miesiąc, jednak trzeba przyznać Niemcy są tolerancyjni, w ich drużynie obcokrajowcy czują się jak u siebie! Nie rozumiem jednej rzeczy, mianowicie przez wiele, ale to naprawdę wiele wieków nasi przodkowie walczyli z germanizacją, po czym w dzisiejszych czasach język niemiecki występuje w szkołach i jest obowiązkowy. Szlak by trafił Drzymałę, Dzieci we Wrześni i tysiące innych Polaków. W 1111 roku Urlich von Szkodnik znalazł w Bawarii największe na świecie skupisko browarów! Rosły wszędzie, jednak Szkodnik postanowił przetopić to na miecz i podarował go swojemu synowi (Mistrzowi Zakonu Krzyżowego), który był przekazywany z pokolenia na pokolenie, aż znalazł go Jagiełło i powiesił nad swoim łożem, przez co przegraliśmy mecz, bravo Jagiełło!
Jak wiadomo Niemcy leżą w zachodniej części europy, jednak prawdziwym narodem stali się dopiero gdy w 1990 zburzono mur berliński i w jego miejscu zbudowano bazar gdzie do dziś Turcy wiszą mi kebaba! Niemieckie modelki są takie jakie są nie warto się angażować szkoda swojego języka, natomiast ważny aspekt kuchni niemieckiej. No bo przepraszam kto lubi jeść świeże kaczeńce zmoczone w piwie? Hans? Natürlichen Dummheit!
Motto tego bloga: Mówienie jest srebrem, milczenie jest złotem, narzekanie jest kebabem...
///Maruda

piątek, 12 kwietnia 2013

Mała zmiana
Przekładam wpis o Niemcach na sobotę, z przyczyn technicznych i czasowych...
Jako rekompensata w sobotę pojawi się także specjalny wpis, nazwijmy to niespodzianką :)
Aha miałem napisać, kolega lubi czołgi zwłaszcza Rudego 102.
///Maruda


czwartek, 11 kwietnia 2013


Jak przejechać się na opinii?
Postanowiłem podzielić się informacją z wami, jak przejechać się na opinii, wbrew pozorom nie jest to wygodna jazda, przedstawię to na przykładzie, który chyba każdy zrozumie mianowicie serii GTA. Co jest nie tak? Otóż mówię. Jako wielki fan przygód "CeJota" (CJ wiem czyta się sidżeja, ale tak kiedyś mówiłem na tego czarnuszka...) uważałem, że następna część GTA będzie wspaniała, jednak jak bardzo mógł się mylić człowiek. Konkrety? "Czwórka" no niestety była sztywna jak pitol w czasie erekcji, czuć było brak luzy, który był na każdym kroku odczuwalny w poprzedniej części. No bo przepraszam brak roweru jest niewybaczalny! O quadach nie warto nawet wspominać, ich brak jest odczuwalny jak -15 stopni w kwietniu. Co jeszcze? Pamiętne zabicia przechodniów za pomocą łopaty, penetratora, "szpreja"? Niko nie mógł się takim arsenałem popisać. A propos charakterów. Serb vs ciemnoskóry Amerykanin, co prawda Niko miał lepszy głos, jednak o wiele bardziej spodobała mi się gra murzynkiem spalającym kalorie jeżdżąc BMX'em ,który przeskakuje ciężarówki. Fabuła w obu częściach nie była idealna więc tutaj bezbramkowy remis. Dalej kogoś nie przekonałem? Może ubiór i stylistyka? CJ'a można było ubrać na tysiąc sposobów w kilku sklepach, zmieniając przy okazji fryzurę czy dodając tatuaż, natomiast Niko preferował swój stary dres i fryzurę boczną, a o tatuażach nie ma mowy, bo jest ukrytym żydem. Jednak jak na Serba przystało, potrafił się zabawić się ze swoim kuzynem w barach... Krótkim matematycznym wzorem pokazuję swój wniosek końcowy
GTA San Andreas > GTA IV.


Wielki fan OG Loc'a-
///Maruda

środa, 10 kwietnia 2013

Bubble tea + wyżalanki
Pił ktoś kiedyś może bubble tea
Bo chciałbym wiedzieć jak to smakuje itp... bo coś ostatnio o tym głośno. Pewnie syf, ale warto byłoby sprawdzić.
BTW: To być może był jedyny wpis przypominający wpis na bloga xD To co i tak będę narzekać...
Zapowiadam jutro nowy wpis o zaskakującej tematyce Jak przejechać się na opinii oraz w piątek 
o Niemcach. Aha, bo czyta mnie kilku obcokrajowców (głównie z USA i Niemiec).
Nie to, że Polska jest idealna, bo o mojej ojczyźnie też ponarzekam, traktujcie to z humorem, takie coś z serii "jak nas widzą na świecie". Tyle, że ja trochę narzekam i przesadzam, ale sens jest podobny.
Bywajcie obserwatorzy!
///Maruda 
Aks.fm
Co jest chorobą przełomu 2012/2013 roku? O dziwo nie Facebook, a nijaki Aks.fm.
Jak uleczyć uzależnionego od tego współczesnego narkotyku? No są dwie metody, odcięcie internetu, ewentualnie wywalenie korków w domu, jednak "askowicze" znajdą inne sposoby by odpowiedzieć na pytania typu: Jak się nazywasz? Ile centymetrów mają twoje włosy? No jak to nigdy nie mierzyłaś linijką? Nauczysz mnie marzyć? Generalnie co ciekawego jest w takim asku?
No mała podpowiedź na 3 litery ,a mianowicie nic! Dobra, ok ktoś już założył ask'a i pierwsze co robi to wrzuca jego link codziennie na "fejsa" i dodaje błagające słówko pytać!!! + dwuznaczną minkę typu :O lub (.)(.). Aska możesz sobie udostępniać, ale byłoby fajnie gdybyś to robił/a w Paincie, ewentualnie Gim(b)pie zależy gdzie masz więcej znajomych itp. Po czym poznać osobę z objawami ask'a
3 kroki:
- wykonują dziwne ruchy palcami typu "idzie kominarz po drabinie, kto nie spyta ten zginie"
- wyglądają jakby marzyli, tymczasem kalkują ile dzisiaj pytań dostaną
- w autobusie, tramwaju, metrze podchodzą to automatu do kupowania biletów i próbują się zalogować na swojego ask'a.
Choroba jest uleczalna! Tu nie ma co narzekać, Amerykanie w końcu odkryli ,że zażywając 3 razy dziennie lekcje polskiego można wyleczyć się z zespołu Dildo Ask'a i ,że herbatniki nie są z herbaty, ale no cóż Amerykanie... O nich była już mowa...
Podsumowanie? Nie po co, przecież wiadomo, że ask jest niepotrzebny, a za pieniądze wydane na jego utrzymanie, rząd kupiłby porządne kombinezony dla strażaków!
///Maruda

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rosjanie
Polak, Rusek dwa bratanki czy jakoś tak... Nie, a nawet NIET!
Do rzeczy, Rosjanie są niezdecydowani, no bo przepraszam, jeżeli kobietę rozbierają na tyle razy
ile Polskę i w takich odstępach czasowych to nic dziwnego, że przyrost naturalny u naszych sąsiadów jest niski... Przejdźmy może do kultury kraju, który omawiamy, a więc może muzyka.
U nas na weselach, jakiś urodzinach przywożą tort z niespodzianką. Tą niespodzianką jest jakaś zgrabna tancerka itp. W Rosji natomiast zamiast tortu jest słoik po ogórkach kiszonych, z którego wyskakuje Aleksander Pistoletov i macha swoim Ding-Dongiem. Pismo jest tak czytelne i "rześkie" jak poranek w Katowicach...  Rosjanie mają największe na świecie złoża spirytusu i wódki drzewnej, że to w głowie się nie mieści, że zamiast eksportować to zagranicę, to zostawiają ją u siebie i narzekają na kryzys. Z samych ogórków się nie utrzymają... Przykra prawda Rosjanie.
W tym największym na świecie kraju, jest prawie najwięcej na świecie studentów jednak technologia, no ekhm. Dywany na ścianach się nie liczą, a rosyjska myśl technologiczna jest, hm 
rozpadająca się (polecam film na YouTube "Rosyjska Myśl Technologiczna"). 
Co jak co, ale chyba w żadnym państwie premier nie potrafi latać myśliwcem, chociaż nie wiem jak tam w Korei bywa (na pilot też się liczy, więc nie wiem).
A teraz zamiast budować drogi, to odkopują i klonują mamuty w Jakucji, i promują swój kraj atrakcją typu "wykop i zapłać". 


///Maruda

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Telewizja 
Jest i obiecana telewizja. Ja to mam "takie szczęście", że zawsze gdy włączę odbiornik telewizyjny to trafię na koniec filmu, ewentualnie serialu i przez 10 minut, a może i więcej dowiem się ,która pasta sprawi, że moje zęby będą bielsze, który proszek do prania usunie nawet tłuszcz z patelni, który przypadkiem pojawił się na mojej bieliźnie, a także, które tabletki sprawią, że stanę na wysokości zadania. Warto dorzucić takie kanały telewizyjne, które potrafią doszczętnie ogłupić człowieka typu: Arcytrudne sprawy, Dlaczego Oni i My? czy także Woda na sukces...
O wróżkach i mistrzach tarota nie warto wspominać. W sumie czy są jakieś plusy telewizji? 
No może i są, ale występują głównie w weekendy po godzinie 23... Chociaż nawet i to jest słabe.

///Maruda

niedziela, 7 kwietnia 2013

Aktualizacja mózgu
Zmieniłem wyglądzik strony na bardziej kolorowy jak widać, dodałem kilka bajerów i zapowiadam, że w poniedziałek nowy wpis o telewizorni (TV) ,a we wtorek o Rosjanach.
Małe bananowe oczka na koniec wpisu bo ten wpis nie był ani ciekawy ani wspaniały.
Aha. zapomniałbym nowa ankieta, w której będzie podane jaki kraj omówić następnym razem, prosiłbym kliknięcie zainteresowanych tą serią.
Teraz częściej  będę wrzucał obrazek nawiązujący do tematyki wpisu, oczywiście mojego autorstwa. ;_;. Więcej czadu w tej samej cenie, czyli za ZERO!

///Maruda

sobota, 6 kwietnia 2013

Amerykanie?
Co za szalony weekend, drugi wpis no niemożliwe. Teraz troszkę o Amerykanach, zacznę od statystyk... Statystyczny Amerykanin ma 39 lat,  ma lekką nadwagę, słucha rapu, jest w 60 procentach ciemnej karnacji, a 6 z 10 to 60%. Przypadek? Nie sądzę!
Wracając do Amerykanów, większość języka jest zaczerpnięta od Anglików, jednak z racji, że bardzo kochają jedzenie postanowili zamienić kilka słów by kojarzyło im się z jedzeniem najlepszy przykład buty, które po angielsku to  shoes, w USA, mówi się sneakers( zapewne od batona).
Miłość do jedzenia jest USA widoczna na każdym kroku. W Londynie słynne picie herbatki plus jedzenie herbatników, w Nowym Yorku słynne picie oleju do frytek połączone z burgerem.
Dodatkowo każdy Amerykanin kocha swoje barwy narodowe tak bardzo, że nosi je na sobie w postaci koszulki, na aucie w postaci flagi, czy nawet ma kontakt z nimi w swoim ulubionym fast foodzie, gdzie flaga widnieje na opakowaniu od frytek.  Dodatkowo słynną ze swojej tolerancji i preferowania mieszanki narodowej. Skład apteki wygląda jak w nie jednym europejskim sklepie, czyli 10 półek Coca-Coli. W Niedziele  Wielkanocną odbywają się parady, a w Poniedziałek toczenie pączków po trawniku w Białym Domu, w którym gospodarzem jest czarnoskóry farmer i elektryk (mówiłem o tolerancji). Takie życie ulicznego rapera, dziwny kraj, dziwni ludzie, dziwne zwyczaje i dziwne imiona...  Dick Black? Zapewne miał trudne życie w szkole...
A co mnie się nie podoba w Amerykanach? 
Wszędzie pchają nosa, i dick'a ,a czasami trzeba odpuścić i dać dupy... Czy jakoś tak.
///Maruda.


piątek, 5 kwietnia 2013

Araby
Zgodnie z namową kolegi postanowiłem wprowadzi w piątki, a może i częściej takie "cóś" w ,którym będę omawiał kultury, język itp dotyczące wybranego kraju/ krainy geograficznej. Więc na początek to co mi przychodzi na myśl o Arabach. Te wpisu nie mają na celu obrażać ludności i kultury danego kraju!
Oczywiście w inne dni też będą wpisy, ale piątek będzie wyjątkowy.

Więc do tematu Arabów, warto byłoby zacząć od ich mowy. Mówią szybko krótkie słowa by piasek nie nasypał im się do buzi i rozmawiają jakby mieli zatkany nos, a w istocie zatykają nos przed zapachem świeżutkiej ropy i gazu ziemnego... Dużo machają rękoma, ale nie dlatego, że są nadpobudliwi, tylko dlatego, że muszą odgarniać latający piasek by nie dostał się do buzi, bo jak wiemy mówią, przez zatkany nos, a gdyby piasek dostał się do buzi to mógłby się udusić. Czemu mają tyle żon?
Generalnie jest wśród szejków prosta zasada "Ile masz złóż ropy, tyle masz żon" ,natomiast wśród biedniejszych osób zależy to od tego ile znają  języków obcych, by było tutaj zapożyczę słowo z innego języka "fair". Co do ubioru, to sprawa jasna, białe turbany i szaty nie są noszone po to by odbijać promienie świetlne, tylko po to by udowodnić "zgniłemu zachodowi" ,że będąc ubranym wyłącznie na biało nie da ubrudzić się na pustyni. Aha i warto dodać, że ich ulubioną potrawą bywa 
ruski kawior z aromatem arabskiej ropy naftowej by czuli się jak w domu.
Tak chyba jest, no chociaż co ja wiem...
Idę się kłócić z kasjerką o 4procentowy rabat w sklepie.
///Maruda

czwartek, 4 kwietnia 2013

ĘĄ czy jak tam się to zwie?
Ten wpis miał się pojawić wcześniej, ale jakoś zapomniałem. Dobra przejdę do sedna sprawy.
Z powodu niedziałającej gry video nie z przyczyny użytkownika postanowiłem zadzwonić do centrum  
pomocy firmy ĘĄ  by otrzymać jakiekolwiek informacje ,które mi pomogą przywrócić ją do sprawności. Oczywiście numer z tyłu opakowania był nieprawidłowy, w książeczce (bo instrukcją ciężko to nazwać) numery były zajęte. W końcu udało się znaleźć odpowiedni numer na stronie internetowej, ale nie tej firmy, tylko na jakieś innej, nazwy nie pamiętam, ale raczej było to jakieś forum. Nie ważne, jak wyglądała rozmowa z "fachowcami" opisuję poniżej (M-Maruda, czyli ja S-sekretarka, F-fachowiec)
S: Przedstawia się i formułki biórowe....
M: (wykonuje numer do centrali ĘĄ, o dziwo tam odebrano od razu) Dzień dobry, chciałbym zostać przełączony z działem obsługi klienta.
S: Dzień dobry, niestety technicznie nie mogę Pana przekierować, może ja podam numer do centrum obsługi klienta?
M: Czy są realne szanse ,że ktoś odbierze?
S: No rzeczywiście ciężko się do nas dodzwonić, z powodu wymian serverów (czyrzyby?!) trwa to około 15 minut
M: Dobrze, a rozmowa na koszt operatora sieci?
S: Wydaje mi się, że tak, w takim razie oto numer 69696969@ dziękuję i do widzenia.
No to próbowałem się dodzwonić, oczywiście nie czekałem 15 minut bo był miał spory rachuneczek, a właściwie rodzice więc 3 minutki muzyczki z Fify odsłuchałem i spróbowałem nazajutrz. Efekt taki sam, trzeciego dnia usłyszałem ludzki głos po 2 minutach czekania! (ogółem z jakieś 9 czekałem)
M: Dzień dobry prosiłbym o pomoc w niedziałającej grze "Butterfield3."
F: Oczywiście, w czym tkwi problem?
M: Nie działa, a konkretnie nie ładuje się tryb wieloosobowy. Pewnego dnia włączyłem tę grę i pokazało mi, że się instaluje, mimo iż była zainstalowana na systemie rok temu. Od tego czasu nic nie działa oprócz MENU i MÓJ ŻOŁNIERZ.
F: Rozwiązanie powinno być na naszej stronie internetowej, jeżeli nie znalazł by Pan rozwiązania problemu zalecam kontakt telefoniczny, lub "mejlowy". Miłego dnia życzę.
Oczywiście patrzyłem przed tą rozmową na stronę ĘĄ i nic.
W efekcie zmuszony jestem do sprzedaży gry. Na stronie nie ma omówionego tego przypadku. :c
So sad.
///Maruda

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Wsparcie :c
I nie ma na co tu narzekać, wszystko o dziwo idzie do przodu...
Mały "żarter" na prima aprilis, jutro pojawi się nowy zapisek dotyczący EA, myślę, że będzie ciekawie, gdyż w ostatnim czasie miałem zaszczyt porozmawiać z personelem.
Aha jeżeli czyta mnie jakiś Polak, bardzo bym prosił o komentarz pod byle jaką historyjką, chciałbym wiedzieć, czy ktoś mnie śledzi na bieżąco itp. 
Myślałem jeszcze nad dodawaniem obrazków do każdego wpisu, żeby było bardziej widoczne moje staranie :).
/// Maruda