Powered By Blogger

wtorek, 23 kwietnia 2013

KFC
Od razu dodam, że wpis miał być w poniedziałek, ale wolałem ponarzekać i postraszyć egzaminami... A co mnie irytuje w kentucky fried chicken? Otóż już tłumaczę...
Docierasz głodny, ze znajomymi do jakieś galerii, arkad cokolwiek. Pierwsze co myślisz, fast food. Wbijacie grupą do KFC i zamawiasz Twistera ewentualnie kubełek. Gdy już dostaniesz, ten zestaw, zasiadasz na krześle, bo kanapę zajmują biznesmeni w latarką zamiast laptopa. Patrzysz, nie ma ketchupa! No i trzeba iść do kasy i prosić o ten ketchup... Potem otwierasz swojego Twistera i patrzysz na to jakby było to przyrodzenie jamnika (chodzi o rozmiar, nie o wygląd). No nic trzeba coś zjeść. Tortilla pusta w środku niczym sektor przecen na rajstopy w Kauflandzie. Ze skrzydełkami nie lepiej... Picie!?
-Napiję się Liptona!
-Nie, napijesz się syropu+wody... 
Dla tych ,którzy nie odkryli tej tajemnicy... Ta wasza cola z KFC to syrop o smaku napoju + woda... Widać 2 strumienie jak się nalewa. Smakuje zupełnie inaczej niż pierwowzór, ale picie to picie...
Słyszałem różne historie o tym ,że ludzie wkładają paluchy do kubeczków, bo łatwo tam zrobić dziurkę, upada im bluza, wyciągają palca by podnieść bluzę i wszystko wylewa się na odzież, która właśnie spadła... Denerwuje mnie też ,że jak tam jem, to ktoś musi koło mojej nogi zamiatać co 2 minuty! Ja rozumiem czystość to czystość, ale nikt tam nie siedział, nic nie jadł, to po co, co 2 minuty wycierać. Potem w domu narzeka ile to się napracował/a! W ogóle, nazwać Twistera uwaga:
Brazer to ekstremalne wysilenie mózgu. Grillowane tortille wcale nie są grillowane, frytki opadają jak ceny w Lumpeksie kiedy pojawią się nowe towary. Jeszcze brakuje tylko by za Wi-Fi trzeba było płacić tyle co za 3 małe sosiki (chyba 3 złote, ale nie wiem).
KFC wydawać by się mogło górą tłuszczu i taniego żarcia. Tak naprawdę czuć niedosyt i brak kilku papierków w portfelu (i wcale nie mówię o naklejkach z kodem egzaminacyjnym).

///Maruda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz