Nie ustąpię!
Po mimo iż wyświetlenia i popularność bloga spada, z rangi nieznany do rangi nieistotny, ja się nie poddam. Po mimo iż miałem okres zwątpienia, zniechęcenia to będę pisać dalej. Nie warto się poddawać. Gdyby Kolumb się poddał nie odkrył by księżyca, a gdyby Edison się poddał nie stworzyłby jelcza. Także trzeba walczyć pomimo represji społeczeństwa, osób bliskich znajomych, małymi krokami dążyć do celu. Ja zdaję sobie z tego sprawę, że ten blog nigdy nie będzie popularny, oblegany przez miliony czytelników, ale zacznie zależeć mi na tej małej grupie stałych czytelników, czyli 10 osób. Nie docierają do ciebie argumenty o nie poddawaniu się? Gdyby twoja Matka się poddała to być może nie istniałbyś i nie należał do skomplikowanej grupy jaką są ludzie. Taka lekcja na dziś. Ponarzekam na siebie za to, że za łatwo chciałem odpuścić, że za szybko chciałem być trochę popularny na blogowej scenie. Za to, że chciałem zostawić tą mikroskopijną grupę ludzi, której moje wpisy poprawiały humor, lub wpędzały w intrygę. Także będą wpisy rzadziej, ale lepsze. Liczy się jakość nie ilość! (motto nie obowiązuje przy narządach płciowych).
Więc trzymajcie się. Naprawdę byłbym bardzo wdzięczny gdybym zobaczył mały komentarz pod wpisem.
BTW: Wpadłem już na to jak subskrybować blog, po prawej stronie jest przycisk "dołącz do witryny" czy jakoś tak. Click i jest ;_;.
///Maruda
poniedziałek, 20 maja 2013
niedziela, 19 maja 2013
Czy warto to ciągnąć?
Średnio widzę sens pisania dalej bloga. Wyświetlenia dochodzą niekiedy do zera, więc po prostu świetnie. Jednak, że warto było spróbować, może jestem w czymś innym lepszy, nie wiem okaże się.
Ciężko jest się wybić, powiem szczerze, mnie się to nie udało nawet na kilka sekund.
Chyba zamykam bloga, bo dobre pomysły na wpis marnują się dla zerowej liczby odbiorców. :<
Czas zając się czymś lepszym, no nie wiem czymkolwiek. Powrócę zapewne w internetach, pod inną nazwą, ale się upomnę jako maruda. Polecam czytanie blogów Kominka. Bywajcie.
///Maruda.
piątek, 17 maja 2013
Godne poczytania
Dla osób, które nie miały okazji poczytać moich starszych wpisów, włala! Linki do najciekawszych.
Jutro jakiś kraj zostanie opisany.
http://marudapl.blogspot.com/2013/03/sasiedzi-zapewne-jezeli-ktos-mieszka-w.html sąsiedzi
http://marudapl.blogspot.com/2013/03/nauczyciele-gdy-jest-sie-poczatkujacym.html nauczyciele
http://marudapl.blogspot.com/2013/03/polska-pogoda-4-pory-roku-od-pierwszych.html pogoda
http://marudapl.blogspot.com/2013/04/niemcy-jakos-nasze-kraje-niespecjalnie.html Niemcy
http://marudapl.blogspot.com/2013/04/rosjanie-polak-rusek-dwa-bratanki-czy.html Rosjanie
http://marudapl.blogspot.com/2013/04/komunikacja-miejska-czyli-o-autobusach.html komunikacja miejska
Nie znaczy, że inne wpisy są słabe, ale te były najczęściej wyświetlane.
Polecam zjechać w dół i poczytać posty w maju utworzone.
Nie jestem leniwy, tylko zmęczonu :x
///Maruda
Dla osób, które nie miały okazji poczytać moich starszych wpisów, włala! Linki do najciekawszych.
Jutro jakiś kraj zostanie opisany.
http://marudapl.blogspot.com/2013/03/sasiedzi-zapewne-jezeli-ktos-mieszka-w.html sąsiedzi
http://marudapl.blogspot.com/2013/03/nauczyciele-gdy-jest-sie-poczatkujacym.html nauczyciele
http://marudapl.blogspot.com/2013/03/polska-pogoda-4-pory-roku-od-pierwszych.html pogoda
http://marudapl.blogspot.com/2013/04/niemcy-jakos-nasze-kraje-niespecjalnie.html Niemcy
http://marudapl.blogspot.com/2013/04/rosjanie-polak-rusek-dwa-bratanki-czy.html Rosjanie
http://marudapl.blogspot.com/2013/04/komunikacja-miejska-czyli-o-autobusach.html komunikacja miejska
Nie znaczy, że inne wpisy są słabe, ale te były najczęściej wyświetlane.
Polecam zjechać w dół i poczytać posty w maju utworzone.
Nie jestem leniwy, tylko zmęczonu :x
///Maruda
czwartek, 16 maja 2013
Szkoła, edukacja i inne niby ważne sprawy...
Dawno nie było takiego mocnego narzekania. Więc o edukacji, szkolnictwie i o mojej szkole. Edukacja w Polsce jest tragiczna, po pierwsze lepiej chyba było kiedyś gdy zamiast gimnazjum (3lata) było 8 lat podstawówki. Przerabiano to samo, tyle ,że szybciej. Takie coś daje niepotrzebny stres (związany z nową klasą i nauczycielami). Ale nie lepiej dowalać coś na siłę. Potem po gimnazjum dzieje się coś dziwnego. Z ogólnego gówna trzeba już wybierać ścieżkę zawodową, nie mając o niej żadnego pojęcia. Uczyłeś się 3lata o estrach, tłuszczach, liczbie "pi" i bryłach obrotowych? Gratuluję technikum hotelarstwa na pewno jest świetnym rozwiązaniem. Wybór szkoły przypomina skok w nieznane i ,albo się uda i spadnie na materace, albo na no nie wiem taborety z tytanu. Szkolnictwo leży, nauczyciele mało zarabiają przez co wyżywają się na uczniach jakby chcieli więcej zarobić.
- A dzisiaj Kowalski dostanie jedynkę, to tak jakbym zarobiła +5 złoty.
Sprzęty w szkołach podstawowego nauczania (gimnazjum+ podstawówka) są takie skromne jak wąsy Justyny Kowalczyk! Kilka słów o mojej szkole. Gimnazjum tyle powiem i wszystko jasne.Ta szkoła niszczy człowieka i z osoby ,która w podstawówce miała jakiś honor i szacunek robi potwora zdolnego do wszystkiego. Moja szkoła jest mała, dziwna, dosyć skąpa. Łał! Tablety zajebiście, raz w życiu na nich popracowaliśmy, bo już nie będzie okazji bo przyszły jak jestem w 3 klasie, a nie mam zamiaru zostać tam dłużej. Jakoś mnie to nie kręci. Wiadomo jak w większości szkół są nauczyciele ,którzy chcą zrobić byś miał jak najbardziej pod górkę, chcą się wyżyć itp.
Edukację trzeba zmienić i nawet mundurki nie pomogły! Na koniec wspomnę o tym jaki stosunek mają nauczyciele do nowego sprzętu.
-Nie dotykaj tej piłki! Jest nowa! Za rok sobie nią porzucasz, żeby się nie zepsuła 1dnia!
- Za rok mnie nie będzie...
- Twoja strata*
Olej naukę zostań blogerem!
///Maruda
* Nie było dokładnie takiej rozmowy, ale sens był bardzo podobny.
wtorek, 14 maja 2013
To było i jest coś... Game Boy Color [2/10]
Słynny Game Boy COLOR przenośna konsolka od Nintendo i chyba najlepsza w ich wykonaniu. Oprócz tego, że ciężko było trafić w Polsce na gry na tego okaza to nie miał istotnych wad. Obudowa może była trochę licha, z tyłu w miejscu gdzie się wymieniało baterię (tak był na baterie), bo odpadała, ale ja fachowiec na taśmę ją przykleiłem :> czy to mój brat nie pamiętam. Ekranik wystarczał, przyciski nie wypadały i były różne kolory obudowy (ja miałem zielony tak jak na rys).
Największą zaletą Gameboya było to, że jest przenośny. Używałem go jak gdzieś jeździłem na wakacje z rodzicami. Bo miło było pyknąć w pokemony podczas kiedy ojciec prowadził samochód w deszczu ;_;. W sumie z gier to ja miałem tylko Pokemon Yellow, Mario ( w zestawie) i Tenisa, którego pożyczyłem od kolegi i chyba już go nie oddam, bo się zapodział. Ustawiłem je w kolejności od najlepszej do dobrej. Pokemony to klasa sama w sobie, Mario też, a Tenis udany, ale wolałem Pokemony, może przez ten wiek jak nakręcały mnie odcinki w telewizji, blaszaki i karty :D.
Skoro Maruda, to jakiś kolejny minus wysunę, minus, który jest istotny dla niektórych. Mario dawało tylko 3 szanse na przejście 10 mapek, jak wpadłeś na żółwia wszystko od nowa, a zapewne działo się to na "finiszu" 10 mapki ;_;. Pokemon Yellow było gorsze od Green czy Red (nie tube), bo nie mogłem mieć wielu pokemonów... So sad, ale i tak było warto.
Więc co mnie najbardziej zniesmacza? To, że nie będzie już takich gier, będą tylko 2h FPS gdzie zabijasz wszystko co się rusza, gdzie dostajesz cały magazynek i przeżywasz.
Polecam z całego serca, bo takie cacko można (ciężko, ale można) kupić za 20zł z kilkoma dyskietkami. O baterie trzeba samemu zadbać.
Minusy:
- klapka osłaniająca baterie odpada
- nie mogłem mieć kilku pokemonów :< ale to wina gry niż konsolki, ale się wyżalam!
Plusy:
- cud, miód i głód przygody!
- mistrzowskie tytuły
- różne kolory, są rószofe dla dziefek i mniejszości męskich i czarne dla Ave666! I inne barwy tęczy.
- nie skaleczysz się dyskietką
- solidny, porządny jakby wyszedł z Japoni
Więc jak z oceną? 9.1/10 coraz bliżej 10. W czwartek normalny wpis czyli narzekanie o ... Zresztą zobaczycie.
Jarać się tym kolorem! Bo Green!
///Maruda
Słynny Game Boy COLOR przenośna konsolka od Nintendo i chyba najlepsza w ich wykonaniu. Oprócz tego, że ciężko było trafić w Polsce na gry na tego okaza to nie miał istotnych wad. Obudowa może była trochę licha, z tyłu w miejscu gdzie się wymieniało baterię (tak był na baterie), bo odpadała, ale ja fachowiec na taśmę ją przykleiłem :> czy to mój brat nie pamiętam. Ekranik wystarczał, przyciski nie wypadały i były różne kolory obudowy (ja miałem zielony tak jak na rys).
Największą zaletą Gameboya było to, że jest przenośny. Używałem go jak gdzieś jeździłem na wakacje z rodzicami. Bo miło było pyknąć w pokemony podczas kiedy ojciec prowadził samochód w deszczu ;_;. W sumie z gier to ja miałem tylko Pokemon Yellow, Mario ( w zestawie) i Tenisa, którego pożyczyłem od kolegi i chyba już go nie oddam, bo się zapodział. Ustawiłem je w kolejności od najlepszej do dobrej. Pokemony to klasa sama w sobie, Mario też, a Tenis udany, ale wolałem Pokemony, może przez ten wiek jak nakręcały mnie odcinki w telewizji, blaszaki i karty :D.
Skoro Maruda, to jakiś kolejny minus wysunę, minus, który jest istotny dla niektórych. Mario dawało tylko 3 szanse na przejście 10 mapek, jak wpadłeś na żółwia wszystko od nowa, a zapewne działo się to na "finiszu" 10 mapki ;_;. Pokemon Yellow było gorsze od Green czy Red (nie tube), bo nie mogłem mieć wielu pokemonów... So sad, ale i tak było warto.
Więc co mnie najbardziej zniesmacza? To, że nie będzie już takich gier, będą tylko 2h FPS gdzie zabijasz wszystko co się rusza, gdzie dostajesz cały magazynek i przeżywasz.
Polecam z całego serca, bo takie cacko można (ciężko, ale można) kupić za 20zł z kilkoma dyskietkami. O baterie trzeba samemu zadbać.
Minusy:
- klapka osłaniająca baterie odpada
- nie mogłem mieć kilku pokemonów :< ale to wina gry niż konsolki, ale się wyżalam!
Plusy:
- cud, miód i głód przygody!
- mistrzowskie tytuły
- różne kolory, są rószofe dla dziefek i mniejszości męskich i czarne dla Ave666! I inne barwy tęczy.
- nie skaleczysz się dyskietką
- solidny, porządny jakby wyszedł z Japoni
Więc jak z oceną? 9.1/10 coraz bliżej 10. W czwartek normalny wpis czyli narzekanie o ... Zresztą zobaczycie.
Jarać się tym kolorem! Bo Green!
///Maruda
poniedziałek, 13 maja 2013
To było i jest coś... Snake Xenzia [1/10]
Jak sugeruje nazwa to było i jest dalej czymś wielkim. I ,że tego będzie 10. Nie wiadomo w jakich odstępach czasowych, czy 10 w tydzień, czy 10 w rok... Nowa seria, więc krótko o Snake Xenzia, kultowa gra na konsolę Nokia, ale inne starsze typu komórek też, ale cegły od fińskiej firmy są najlepsze :>. Więc co jest celem tej gry? Sterujesz wężem za pomocą 4 przycisków, zbierasz kulki, które podobno są pokarmem, a twój wąż rośnie, i rośnie jak co? W każdym wpisie musi być jakieś porównanie, więc rośnie jak pitol w czasie erekcji. Trudnością tej gry jest to, że wąż nie może uderzyć w ścianę, albo o siebie samego. Co pewien czas pojawiają się czerwone kulki, które najlepiej zebrać szybko by dostać dodatkowe pointy. Niby łatwe? Zapraszam, może gra nie ma jakiś fajerwerków, eksplozji czy mega fabuły, ale cieszy lepiej niż nie jeden FPS, do tego mobilna więc kolejny + dla snake'a. Jednak ja wypatrzę we wszystkim minus i chciałbym powiedzieć, że było mało mapek chyba 5 + 1 standardowa, przydała by się jeszcze jedna, która zniechęca od pierwszego spojrzenia, a okazuje się łatwa jak podniesienie ręki (przepraszam niepełnosprawnych ). Więc generalnie czas na tabelę:
Plusy:
- zajebista
- prosta, ale cieszy
- nie przesłodzona
- -------o~ .
Minusy:
- mogłoby być więcej mapek
- na jednej mapce wąż wygląda jak plemnik :< zboczuchy...
Więc wężyk otrzymuje ocenę 9/10, czyli jak na moje recenzje to raczej maximum.
Na dolnym zdjęciu jakiś węgier lami, bo on tylko placki smażyć potrafi i w dodatku węgierskie.
///Maruda
Jak sugeruje nazwa to było i jest dalej czymś wielkim. I ,że tego będzie 10. Nie wiadomo w jakich odstępach czasowych, czy 10 w tydzień, czy 10 w rok... Nowa seria, więc krótko o Snake Xenzia, kultowa gra na konsolę Nokia, ale inne starsze typu komórek też, ale cegły od fińskiej firmy są najlepsze :>. Więc co jest celem tej gry? Sterujesz wężem za pomocą 4 przycisków, zbierasz kulki, które podobno są pokarmem, a twój wąż rośnie, i rośnie jak co? W każdym wpisie musi być jakieś porównanie, więc rośnie jak pitol w czasie erekcji. Trudnością tej gry jest to, że wąż nie może uderzyć w ścianę, albo o siebie samego. Co pewien czas pojawiają się czerwone kulki, które najlepiej zebrać szybko by dostać dodatkowe pointy. Niby łatwe? Zapraszam, może gra nie ma jakiś fajerwerków, eksplozji czy mega fabuły, ale cieszy lepiej niż nie jeden FPS, do tego mobilna więc kolejny + dla snake'a. Jednak ja wypatrzę we wszystkim minus i chciałbym powiedzieć, że było mało mapek chyba 5 + 1 standardowa, przydała by się jeszcze jedna, która zniechęca od pierwszego spojrzenia, a okazuje się łatwa jak podniesienie ręki (przepraszam niepełnosprawnych ). Więc generalnie czas na tabelę:
Plusy:
- zajebista
- prosta, ale cieszy
- nie przesłodzona
- -------o~ .
Minusy:
- mogłoby być więcej mapek
- na jednej mapce wąż wygląda jak plemnik :< zboczuchy...
Więc wężyk otrzymuje ocenę 9/10, czyli jak na moje recenzje to raczej maximum.
Na dolnym zdjęciu jakiś węgier lami, bo on tylko placki smażyć potrafi i w dodatku węgierskie.
///Maruda
sobota, 11 maja 2013
Typowy Seba, a inni
Wiem, że moda na Sebe się kończy, i dlatego uderzam. Jeżeli oglądasz te memy, widzisz filmiki o Sebie i przypomina Ci się dzieciństwo to muszę powiedzieć, że należałeś do tego może nie pokolenia, a grupy ludzi, którzy spędzili dzieciństwo na podwórku z kolegami, a nie przed komputerem z obcymi Koreańczykami, którzy potrafią strzelać z noża. Ja swoje dzieciństwo kojarzę z metalowymi kapslami, godzinami na zabawach w chowanego i piłkę "na garażach". Zdrapane kolana i łokcie, gumy z tatuażami za 20gr i cwaniakowanie do starszych ludzi z 3 piętra
W sumie to nie wiem co mnie natknęło, ale gdy widzę jak w ciepły dzień na pobliskim placu zabaw ,którego otaczają bloki nie ma ani jednego dziecka, a w parku są tylko ci najmłodsi z rodzicami to jest w sumie żal, jak wygląda współczesne dzieciństwo. Schemat:
10 latek sam w domu, bo rodzice pracują 24h na dobę, zasiada o 6rano do komputera, włącza Cod'a (bo co innego?) i siedzi w najlepszym razie 12h, z malutkimi przerwami na siku i jedzenie.
Wcale nie mam zamiaru udawać starszego, ale ta przepaść między tym jak miałem 7lat, a teraz jest tak duża jak otwór w torbie Saszki G. Jutro wolna niedziela, ja szukam kogoś z kim mógłbym nawiązać współpracę, czyli wzajemne promowanie się, pomoc itp. Ale ah no nie wiem. A no i rysunek. Bo wyświetlenia z dnia na dzień spadają jak śnieg w kwietniu :<
Ważny element mojego dzieciństwa... Buduje charakter, uczy narzekania, MISTRZ!
///Maruda
Wiem, że moda na Sebe się kończy, i dlatego uderzam. Jeżeli oglądasz te memy, widzisz filmiki o Sebie i przypomina Ci się dzieciństwo to muszę powiedzieć, że należałeś do tego może nie pokolenia, a grupy ludzi, którzy spędzili dzieciństwo na podwórku z kolegami, a nie przed komputerem z obcymi Koreańczykami, którzy potrafią strzelać z noża. Ja swoje dzieciństwo kojarzę z metalowymi kapslami, godzinami na zabawach w chowanego i piłkę "na garażach". Zdrapane kolana i łokcie, gumy z tatuażami za 20gr i cwaniakowanie do starszych ludzi z 3 piętra
W sumie to nie wiem co mnie natknęło, ale gdy widzę jak w ciepły dzień na pobliskim placu zabaw ,którego otaczają bloki nie ma ani jednego dziecka, a w parku są tylko ci najmłodsi z rodzicami to jest w sumie żal, jak wygląda współczesne dzieciństwo. Schemat:
10 latek sam w domu, bo rodzice pracują 24h na dobę, zasiada o 6rano do komputera, włącza Cod'a (bo co innego?) i siedzi w najlepszym razie 12h, z malutkimi przerwami na siku i jedzenie.
Wcale nie mam zamiaru udawać starszego, ale ta przepaść między tym jak miałem 7lat, a teraz jest tak duża jak otwór w torbie Saszki G. Jutro wolna niedziela, ja szukam kogoś z kim mógłbym nawiązać współpracę, czyli wzajemne promowanie się, pomoc itp. Ale ah no nie wiem. A no i rysunek. Bo wyświetlenia z dnia na dzień spadają jak śnieg w kwietniu :<
Ważny element mojego dzieciństwa... Buduje charakter, uczy narzekania, MISTRZ!
///Maruda
piątek, 10 maja 2013
czwartek, 9 maja 2013
Sklepy spożywcze
Dzisiaj mowa, o sklepach stojących przy ulicach, czyli do takich, gdzie można wejść, uwaga na własnych stopach lub wózku. Denerwuje mnie to, że w takim sklepie ochrona, czy personel, patrzy na ciebię jak na potencjalnego złodzieja. Patrzą, niekiedy chodzą jak sklep mały, najchętniej ściągnęli by Ci spodnie i zobaczyli twój mały sekret, którym wbrew ich zaskoczeniu nie jest ukradziona paczka Górlaków z półki sklepowej. W takich sklepach oprócz chowającego się asortymentu, niejasnych cenach, bo jest napisane dla przykładu 12,99 przy kasie nabija 16,99, a czytniki cen najczęściej nie działają lub są zawalone butelkami Pepsi i tyle o nich wiadomo. Jednak najlepsza jazda jest przy kasie. Siedzi osoba, powiem wprost stara jak Most Grunwaldzki i tymi swoimi osłabionymi palcami spróbuje uchwycić laser by nabić cenę. Wiadomo, ziemniaki to nabija przez 3 minuty, a cięższą wodę dla przykładu 5 litrową, to najchętniej by wylała, i nabiła cenę dla pustej butelki bo jej za ciężko. Bip, po minucie przerwy bip.
-A podaj mi jeszcze zrywkę starucho!
Więc szarpie się ze złym podajnikiem torebek foliowych, przez kolejne 2 minuty.
Bywa czasem tak, że kasjerka pije kawę jak skasuje jakiś produkt, czy naprawdę nie może się napić jak mnie skasuje, albo jak nie będzie miała ruchu przy kasie? Bip, chlip, minuta przerwy bip, chlip. Na koniec wiadomo, nie ma jak wydać grosika, więc jest mi winna w taki sposób, że gdy na następny raz zabraknie mi kilku groszy ni chuja nie skasuje mnie! Albo zrobi to z taką miną jakby ograł jej całą rodzinę w makao, plus zabrał jej dom.
Więc tak to w polskich sklepach się dzieje, staruchy siedzą zabierają miejsca młodym, ruszają się jak muchy w smole, i są tak miłe jak kierowca dla rowerzysty.
Bez rysunku, bo takiej tragedii nie warto nawet szkicować! I to wcale nie jest pretekst do mojego lenistwa!
///Maruda
Dzisiaj mowa, o sklepach stojących przy ulicach, czyli do takich, gdzie można wejść, uwaga na własnych stopach lub wózku. Denerwuje mnie to, że w takim sklepie ochrona, czy personel, patrzy na ciebię jak na potencjalnego złodzieja. Patrzą, niekiedy chodzą jak sklep mały, najchętniej ściągnęli by Ci spodnie i zobaczyli twój mały sekret, którym wbrew ich zaskoczeniu nie jest ukradziona paczka Górlaków z półki sklepowej. W takich sklepach oprócz chowającego się asortymentu, niejasnych cenach, bo jest napisane dla przykładu 12,99 przy kasie nabija 16,99, a czytniki cen najczęściej nie działają lub są zawalone butelkami Pepsi i tyle o nich wiadomo. Jednak najlepsza jazda jest przy kasie. Siedzi osoba, powiem wprost stara jak Most Grunwaldzki i tymi swoimi osłabionymi palcami spróbuje uchwycić laser by nabić cenę. Wiadomo, ziemniaki to nabija przez 3 minuty, a cięższą wodę dla przykładu 5 litrową, to najchętniej by wylała, i nabiła cenę dla pustej butelki bo jej za ciężko. Bip, po minucie przerwy bip.
-A podaj mi jeszcze zrywkę starucho!
Więc szarpie się ze złym podajnikiem torebek foliowych, przez kolejne 2 minuty.
Bywa czasem tak, że kasjerka pije kawę jak skasuje jakiś produkt, czy naprawdę nie może się napić jak mnie skasuje, albo jak nie będzie miała ruchu przy kasie? Bip, chlip, minuta przerwy bip, chlip. Na koniec wiadomo, nie ma jak wydać grosika, więc jest mi winna w taki sposób, że gdy na następny raz zabraknie mi kilku groszy ni chuja nie skasuje mnie! Albo zrobi to z taką miną jakby ograł jej całą rodzinę w makao, plus zabrał jej dom.
Więc tak to w polskich sklepach się dzieje, staruchy siedzą zabierają miejsca młodym, ruszają się jak muchy w smole, i są tak miłe jak kierowca dla rowerzysty.
Bez rysunku, bo takiej tragedii nie warto nawet szkicować! I to wcale nie jest pretekst do mojego lenistwa!
///Maruda
wtorek, 7 maja 2013
Bierzmowanie
Dzisiaj mam bierzmowanie, więc od razu mówię, że wybrałem imię Jakub, że będzie nudno przez 2 godziny, że biskup wyleje mi coś na głowę, a ja się spocę w tym kościele jak cholera. No dobra krzyżyk będzie zawsze coś, ale jego jakość nie powala... Nie dajcie się omamić biskupowi!
Szybki wpisior + obrazek. ;_;
///Maruda
Dzisiaj mam bierzmowanie, więc od razu mówię, że wybrałem imię Jakub, że będzie nudno przez 2 godziny, że biskup wyleje mi coś na głowę, a ja się spocę w tym kościele jak cholera. No dobra krzyżyk będzie zawsze coś, ale jego jakość nie powala... Nie dajcie się omamić biskupowi!
Szybki wpisior + obrazek. ;_;
///Maruda
poniedziałek, 6 maja 2013
E-booki czy są warte świeczki?
Dla nie wtajemniczonych e-book (elektroniczna książka), czyta się na wyświetlaczu. Co ja sądzę o e-bookach? No przede wszystkim pierwszym minusem jest to, że znowu oczy są narażone na kontakt z kolejnym ekranem. Okej wracamy po pracy, przy ,której spędzamy 10h przy komputerze, czytamy 1h na wyświetlaczu e-książki ,a potem 2godzinki przy tv. No więc cały dzień oczy wgapione w ekranik i niestety oczy po kilku latach takiego trybu życia są tak zmęczone jak kolarz ,który przejechał Tour de France, ale rowerem bez pedałów! Alarm lekarze! Opłacalny zawód - okulista! Cena elektronicznej książki to około 200zł, jednak dla molów książkowych czytających 69 książek rocznie szybko się zwróci, bo dla porównania normalna książka kosztuje 40zł, a elektroniczna 20. Jednak 200zł piechotą nie chodzi i można je przekazać jako darowiznę dla kościoła (KRS 0069ksionc69), więc jeżeli czytasz 1 książkę na rok, lepiej kupić manualną lekturę, a jak twierdzisz, że oszczędzi mimo wszystko na e-booku to możesz tą "zwykłą książkę" sprzedać nawet za połowę ceny! Jednak plusem tych czytników jest to, że nie zużywają papieru, wiec drzewa nie giną na byle głupią książkę o tym jak dobrze wyglądać po czterdziestu rokach życia ( to tylko przykład!) Za ekologię u mnie e-book ma plusa, ale minusa za to, że o wiele lepiej jest trzymać książkę w ręce, i że można przeciąć sobie palca kartką. Jest to lepsze uczucie niż trzymanie kawałka tworzywa sztucznego, które się grzeje i nie jest to zaletą nawet w zimę!
Więc jeżeli lubisz czytać książki w sporych ilościach, i dbasz o środowisko to zapoznaj się z modelami e-booków i wybierz jakiegoś dla siebie. Jeżeli jednak raz w roku czytasz biblię, to kup tradycyjną książkę, lub pożycz od Pani Halinki z piętra wyżej. Nic to nie kosztuje, a czytania na kilka miesięcy. Jak to biblia... Są promocje, że przy kupnie jakiegoś lepszego e-booka dostaje się kilka książek w prezencie! Szkoda, że bloga się nie da na tym czytać.
///Maruda
Dla nie wtajemniczonych e-book (elektroniczna książka), czyta się na wyświetlaczu. Co ja sądzę o e-bookach? No przede wszystkim pierwszym minusem jest to, że znowu oczy są narażone na kontakt z kolejnym ekranem. Okej wracamy po pracy, przy ,której spędzamy 10h przy komputerze, czytamy 1h na wyświetlaczu e-książki ,a potem 2godzinki przy tv. No więc cały dzień oczy wgapione w ekranik i niestety oczy po kilku latach takiego trybu życia są tak zmęczone jak kolarz ,który przejechał Tour de France, ale rowerem bez pedałów! Alarm lekarze! Opłacalny zawód - okulista! Cena elektronicznej książki to około 200zł, jednak dla molów książkowych czytających 69 książek rocznie szybko się zwróci, bo dla porównania normalna książka kosztuje 40zł, a elektroniczna 20. Jednak 200zł piechotą nie chodzi i można je przekazać jako darowiznę dla kościoła (KRS 0069ksionc69), więc jeżeli czytasz 1 książkę na rok, lepiej kupić manualną lekturę, a jak twierdzisz, że oszczędzi mimo wszystko na e-booku to możesz tą "zwykłą książkę" sprzedać nawet za połowę ceny! Jednak plusem tych czytników jest to, że nie zużywają papieru, wiec drzewa nie giną na byle głupią książkę o tym jak dobrze wyglądać po czterdziestu rokach życia ( to tylko przykład!) Za ekologię u mnie e-book ma plusa, ale minusa za to, że o wiele lepiej jest trzymać książkę w ręce, i że można przeciąć sobie palca kartką. Jest to lepsze uczucie niż trzymanie kawałka tworzywa sztucznego, które się grzeje i nie jest to zaletą nawet w zimę!
Więc jeżeli lubisz czytać książki w sporych ilościach, i dbasz o środowisko to zapoznaj się z modelami e-booków i wybierz jakiegoś dla siebie. Jeżeli jednak raz w roku czytasz biblię, to kup tradycyjną książkę, lub pożycz od Pani Halinki z piętra wyżej. Nic to nie kosztuje, a czytania na kilka miesięcy. Jak to biblia... Są promocje, że przy kupnie jakiegoś lepszego e-booka dostaje się kilka książek w prezencie! Szkoda, że bloga się nie da na tym czytać.
///Maruda
niedziela, 5 maja 2013
Ciasteczka Oreo - recenzja
Więc recenzja czegoś do jedzenia. Ciasteczka Oreo, jak mówi reklama trzeba:
1)przekręcić
2)polizać
3)zamoczyć
Więc ja szybko odniosę się do tych kroków. Krok 1 to nic innego jak w 50% złamanie ciastka, bo nie jest one zbytnio przystosowane do kręcenia, wybaczcie, ale to nie karuzela. Polizać ciastko w środku? Po co? Czy jak nie poliżę nie mogę przejść do kroku trzeciego, czy jak nie poliżę nie mogę w pełni delektować się ciastkiem? Potem trzeba zamoczyć ciastko w mleku lub innym białym roztworze (tak jak na reklamie). Więc generalnie ciastko, składa się z 2 czarnych biszkoptów (najlepsza część ciastka) i białego nadzienia, które nie ma zbytnio smaku i przypomina zmiksowany styropian (nie wiem jak smakuje zmiksowany styropian -_-). Cena ciastka jest średnia za 2 malusie ciastka złotówka z hakiem to nie jest tanio. 2 gryzy i po ciastkach. Gdybym był namolny czepił bym się słabej siatki graficznej opakowania, bo jest naprawdę słaba i nie zachęcająca, dodatkowo nie podoba mi się smak wnętrza tego ciastka, powinno być ich kilka... Także plusy i minusy ciasteczek:
Minusy:
-małe
-stosunek jakości do ceny
-wnętrze
-opakowanie
-lizanie wnętrza
Plusy:
-2 czarne biszkopty dają rade
-nie pokaleczyłem się opakowaniem
-chyba nie jest aż tak kaloryczne
Więc Oreo to wypał czy nie wypał? Moim zdaniem pocisk przeciw betonowy, który utknął w płycie tektonicznej i nie ma zamiaru wybuchnąć, ale pod wpływem czasu (ruchy tektoniczne) może się to zmienić.
///Maruda
BTW: Zmienił się opis pod nagłówkiem (Czas Pomarudzić), jest tam wszystko zawarte, czego nie muszę teraz pisać. Mało wyświetleń zróbcie coś ludzie. ;)
Więc recenzja czegoś do jedzenia. Ciasteczka Oreo, jak mówi reklama trzeba:
1)przekręcić
2)polizać
3)zamoczyć
Więc ja szybko odniosę się do tych kroków. Krok 1 to nic innego jak w 50% złamanie ciastka, bo nie jest one zbytnio przystosowane do kręcenia, wybaczcie, ale to nie karuzela. Polizać ciastko w środku? Po co? Czy jak nie poliżę nie mogę przejść do kroku trzeciego, czy jak nie poliżę nie mogę w pełni delektować się ciastkiem? Potem trzeba zamoczyć ciastko w mleku lub innym białym roztworze (tak jak na reklamie). Więc generalnie ciastko, składa się z 2 czarnych biszkoptów (najlepsza część ciastka) i białego nadzienia, które nie ma zbytnio smaku i przypomina zmiksowany styropian (nie wiem jak smakuje zmiksowany styropian -_-). Cena ciastka jest średnia za 2 malusie ciastka złotówka z hakiem to nie jest tanio. 2 gryzy i po ciastkach. Gdybym był namolny czepił bym się słabej siatki graficznej opakowania, bo jest naprawdę słaba i nie zachęcająca, dodatkowo nie podoba mi się smak wnętrza tego ciastka, powinno być ich kilka... Także plusy i minusy ciasteczek:
Minusy:
-małe
-stosunek jakości do ceny
-wnętrze
-opakowanie
-lizanie wnętrza
Plusy:
-2 czarne biszkopty dają rade
-nie pokaleczyłem się opakowaniem
-chyba nie jest aż tak kaloryczne
Więc Oreo to wypał czy nie wypał? Moim zdaniem pocisk przeciw betonowy, który utknął w płycie tektonicznej i nie ma zamiaru wybuchnąć, ale pod wpływem czasu (ruchy tektoniczne) może się to zmienić.
///Maruda
BTW: Zmienił się opis pod nagłówkiem (Czas Pomarudzić), jest tam wszystko zawarte, czego nie muszę teraz pisać. Mało wyświetleń zróbcie coś ludzie. ;)
sobota, 4 maja 2013
6obcy.pl recenzja
No ostatnio powstał nowy projekt symulatora pedofila, gdzie można pisać z obcymi. Rozmowa ja w 100% anonimowa (na początku przynajmniej). Nie jest to pierwszy taki pomysł, ale miło, że wznowiono takie coś. Więc o co chodzi? Klikasz rozpocznij rozmowę z obcym i piszesz. Nie ukrywam, że trafia tam się w 69% na ludzi zboczonych, w 10% na szukających drugiej połówki (gratuluję pomysłu -_-) i często na trollów. Nie da się ukryć, że na tej stronie idealnie się trolluje, to jest chyba jedyna większa zaleta. Bo kto nie lubi wkręcać kogoś, zwłaszcza w 100% anonimowo.
Przypomina to grę RPG, możesz być kim chcesz, zależy od zachowania, stylu i doświadczenia nabytego w tym symulatorze pedofila. Głupio, że można wysyłać tylko profilowe z fb, bo mało dziewczyn na profilowym ma same cycki.
Generalnie polecam wejść na tą stronę, i zobaczyć o co w tym chodzi. Nie zniechęcaj się gdy przez pierwsze 3 rozmowy będzie tylko:
k/m? Ile lat? Ile cm siusiaka? Szansa, że trafisz na ogara wynosi 25% bo ja czasem tam bywam :>.
Głównie podszywam się pod 50 letniego elektryka, który chciałby zobaczyć nastoletnie ciałko. Interesuję się okablowaniem.
Ocena, bo w końcu to recenzja 5/10.
Plusy:
Trolling, Anonimowość w 100%.
Minusy:
Nierówne levele uczestników(czytaj wiek) , mało opcji, po 10 minutach się nudzi, nom stop o siusiakach.
Ni ciekawe, ni głupie neutralne z malutkim minusikiem bo pesymista :c.
///Maruda
No ostatnio powstał nowy projekt symulatora pedofila, gdzie można pisać z obcymi. Rozmowa ja w 100% anonimowa (na początku przynajmniej). Nie jest to pierwszy taki pomysł, ale miło, że wznowiono takie coś. Więc o co chodzi? Klikasz rozpocznij rozmowę z obcym i piszesz. Nie ukrywam, że trafia tam się w 69% na ludzi zboczonych, w 10% na szukających drugiej połówki (gratuluję pomysłu -_-) i często na trollów. Nie da się ukryć, że na tej stronie idealnie się trolluje, to jest chyba jedyna większa zaleta. Bo kto nie lubi wkręcać kogoś, zwłaszcza w 100% anonimowo.
Przypomina to grę RPG, możesz być kim chcesz, zależy od zachowania, stylu i doświadczenia nabytego w tym symulatorze pedofila. Głupio, że można wysyłać tylko profilowe z fb, bo mało dziewczyn na profilowym ma same cycki.
Generalnie polecam wejść na tą stronę, i zobaczyć o co w tym chodzi. Nie zniechęcaj się gdy przez pierwsze 3 rozmowy będzie tylko:
k/m? Ile lat? Ile cm siusiaka? Szansa, że trafisz na ogara wynosi 25% bo ja czasem tam bywam :>.
Głównie podszywam się pod 50 letniego elektryka, który chciałby zobaczyć nastoletnie ciałko. Interesuję się okablowaniem.
Ocena, bo w końcu to recenzja 5/10.
Plusy:
Trolling, Anonimowość w 100%.
Minusy:
Nierówne levele uczestników(czytaj wiek) , mało opcji, po 10 minutach się nudzi, nom stop o siusiakach.
Ni ciekawe, ni głupie neutralne z malutkim minusikiem bo pesymista :c.
///Maruda
piątek, 3 maja 2013
Lekarze i ogółem medycyna...
Z góry przepraszam, ponieważ ten wpis powinien być wczoraj, ale złośliwy internet utrudnił mi bez gotówkową pracę. Więc kilka słówek o panach lub paniach w fartuchach. W Polsce niestety jest tak, że do lekarza kolejki są po kilka dni, a do "specjalistów" po kilka lat. Oczywiście gdy już się tam pojawi po 2 tygodniach czekania, wchodzi się do przychodni i przed nami stoi 10 osób, w tym miła babcia, która wszystkim wmawia, że przyszła tylko po czopek i receptę, po czym wychodzi od lekarza po 2 godzinach zadowolona bo inni musieli czekać. Wiadome jest to, że lekarz powie nam tyle co sami wiemy mianowicie "Ewidentnie jest Pan chory, tutaj te najdroższe leki" i daje kartkę przypominającą łamane pismo chińskie i rosyjskie. Niekiedy lekarze chcą zabłysnąć swoim poczuciem humoru. Przykład u mnie jak byłem mały z 6 lat:
L(lekarz): No już rozbieramy się...
J(ja): Pan też?
L: Jeżeli chcesz to ja też...
Tylko on uznał to za śmieszne, po czym chyba zrobiło mu się głupio, że nikt się nie śmiał i zaczął mnie badać. O ginekologach nie mam co się wypowiadać, nie moje hobby, dentyści to chętnie włożyli by nam do buzi całą rękę włącznie z ich małym jak średnica strzykawki bicepsem. Specjaliści od uryny pracują tylko po to by dotknąć siusiaków, okuliści najczęściej noszą okulary ze szkłem grubszym niż szkło od butelki. System ochrony zdrowia jest w Polsce chory, i nic nie wskazuje na to, że coś go uleczy. Trudno tak już zostanie i za 30 lat jak będę chciał sprawdzić czy mój pitol jest sprawny, będę czekać 2 lata i po tym czekaniu, jakiś pacan przytrzyma mi go, powie, że niezły okaz i poprosi o oddanie moczu na pamiątkę. Leki też są drogie, warto pytać o tańszy odpowiednik! Tutaj w 100% mówię szczerze, bo taki sam syf dostanie się nawet do 50% taniej!
W ogóle nie wiem jak można się bać lekarzy, szczepionek itp... Z takim lękiem to nie do dentysty, a do psychiatry.
///Maruda
Z góry przepraszam, ponieważ ten wpis powinien być wczoraj, ale złośliwy internet utrudnił mi bez gotówkową pracę. Więc kilka słówek o panach lub paniach w fartuchach. W Polsce niestety jest tak, że do lekarza kolejki są po kilka dni, a do "specjalistów" po kilka lat. Oczywiście gdy już się tam pojawi po 2 tygodniach czekania, wchodzi się do przychodni i przed nami stoi 10 osób, w tym miła babcia, która wszystkim wmawia, że przyszła tylko po czopek i receptę, po czym wychodzi od lekarza po 2 godzinach zadowolona bo inni musieli czekać. Wiadome jest to, że lekarz powie nam tyle co sami wiemy mianowicie "Ewidentnie jest Pan chory, tutaj te najdroższe leki" i daje kartkę przypominającą łamane pismo chińskie i rosyjskie. Niekiedy lekarze chcą zabłysnąć swoim poczuciem humoru. Przykład u mnie jak byłem mały z 6 lat:
L(lekarz): No już rozbieramy się...
J(ja): Pan też?
L: Jeżeli chcesz to ja też...
Tylko on uznał to za śmieszne, po czym chyba zrobiło mu się głupio, że nikt się nie śmiał i zaczął mnie badać. O ginekologach nie mam co się wypowiadać, nie moje hobby, dentyści to chętnie włożyli by nam do buzi całą rękę włącznie z ich małym jak średnica strzykawki bicepsem. Specjaliści od uryny pracują tylko po to by dotknąć siusiaków, okuliści najczęściej noszą okulary ze szkłem grubszym niż szkło od butelki. System ochrony zdrowia jest w Polsce chory, i nic nie wskazuje na to, że coś go uleczy. Trudno tak już zostanie i za 30 lat jak będę chciał sprawdzić czy mój pitol jest sprawny, będę czekać 2 lata i po tym czekaniu, jakiś pacan przytrzyma mi go, powie, że niezły okaz i poprosi o oddanie moczu na pamiątkę. Leki też są drogie, warto pytać o tańszy odpowiednik! Tutaj w 100% mówię szczerze, bo taki sam syf dostanie się nawet do 50% taniej!
W ogóle nie wiem jak można się bać lekarzy, szczepionek itp... Z takim lękiem to nie do dentysty, a do psychiatry.
///Maruda
środa, 1 maja 2013
Francuzi
Si, si, merci!, wie .wie, Combien ça coute? Czemu Francuzi mówią tak jakby połknęli bukiet sasanek z pszczołami włącznie? Nie wiem zbytni, ale ten język jest tak przesłodzony jak czekolada nadziana nie mlekiem, a białym cukrem. Francja ma dziwny język, ale jeszcze dziwniejsze zwyczaje. Podajże raz w miesiącu, czy tam w każdy czwartek ludzie wynoszą stare rzeczy na ulicę. Meble, ubrania, sprzęt AGD, ale co dziwniejsze czasami i pieniądze!
Niezrozumiałe, a podatki bogaczom podnoszą do nie wyobrażalnie dużych procent. Taka mała ciekawostka, w połowie o Arabach i w połowie o Francuzach. Moja ciocia będąc w Francji przez chyba rok, dobrze zapoznała się z tym "wyrzucaniem" rzeczy na ulicę. Z okna widziała kiedyś jak 3 ludzi (2 chyba Francuzów, jeden karnacją przypominał Araba) niosło wersalkę. Gdy donieśli ją do pewnego miejsca, Francuzi poszli chyba po coś jeszcze, powiedzieli do araba by zaczekał z tą wersalką. No i czekał, ale zamiast ją odstawić i się na niej położyć, trzymał ją w powietrzu w sposób (patrz rysunek), ale około pod kątem 30 stopni...Słoneczny dzień, każdy ma ochotę na trzymanie ciężkiej wersalki przez 20 minut bo po takim czasie wrócili pomocnicy biednego Araba. Ciocia wspomniała, że się z niego lekko śmiali, ale to moja ciocia się śmiała, z francuskiego śmiechu...
Wieża Eiffla niby ładna, ale brakuje tu takiego większego rozmachu jak w przypadku Muru chińskiego, czy choćby mojego bloku... Francuzi kochają jazdy na rowerach, tak bardzo, że nawet organizują jakieś eventy, tyle, że bez jakiejś super nagrody bo wątpię by kolarz, który przejechał 500 km chciałby wygrać kask narciarski, 1000euro, nowe pedały z ołowiu, czy malutką statuetkę wieży Eiffla. Kuchnia tego kraju jest dobra, żaby, ślimaki (ślimaków nie próbowałem), dorodne truskawki czy sery, ale co jak co sery lepsze robi Szwajcaria... Zniszczę marzenia smakoszy, którzy nie próbowali Kremu Breulle. To budyń waniliowy posypany cukrem (karmelem). Ot to słynny krem. Cechy mieszkańca Francji te najbardziej odczuwalne:
- lekko przestraszony, głównie Niemców, ale nigdy nie odstąpi im Alzacji czy Lotaryngii
- pachnie jak 17 fiołków zebranych o szóstej rano, podczas rosy
- je bagietki większe od swojego pitolka
- nie lubi kuchni włoskiej
- ładnie maluje, głównie bagietki i kobiety trzymające ser na kolanach i wino między zębami.
Tyle o Francji, jednym z najbardziej zachęcających turystycznie krajów.
///Maruda
Przepraszam, za problemy z odczytaniem wpisu, coś się popieprzyło, ale ja wielki haker prawie zapanowałem nad sytuacją :)
Si, si, merci!, wie .wie, Combien ça coute? Czemu Francuzi mówią tak jakby połknęli bukiet sasanek z pszczołami włącznie? Nie wiem zbytni, ale ten język jest tak przesłodzony jak czekolada nadziana nie mlekiem, a białym cukrem. Francja ma dziwny język, ale jeszcze dziwniejsze zwyczaje. Podajże raz w miesiącu, czy tam w każdy czwartek ludzie wynoszą stare rzeczy na ulicę. Meble, ubrania, sprzęt AGD, ale co dziwniejsze czasami i pieniądze!
Niezrozumiałe, a podatki bogaczom podnoszą do nie wyobrażalnie dużych procent. Taka mała ciekawostka, w połowie o Arabach i w połowie o Francuzach. Moja ciocia będąc w Francji przez chyba rok, dobrze zapoznała się z tym "wyrzucaniem" rzeczy na ulicę. Z okna widziała kiedyś jak 3 ludzi (2 chyba Francuzów, jeden karnacją przypominał Araba) niosło wersalkę. Gdy donieśli ją do pewnego miejsca, Francuzi poszli chyba po coś jeszcze, powiedzieli do araba by zaczekał z tą wersalką. No i czekał, ale zamiast ją odstawić i się na niej położyć, trzymał ją w powietrzu w sposób (patrz rysunek), ale około pod kątem 30 stopni...Słoneczny dzień, każdy ma ochotę na trzymanie ciężkiej wersalki przez 20 minut bo po takim czasie wrócili pomocnicy biednego Araba. Ciocia wspomniała, że się z niego lekko śmiali, ale to moja ciocia się śmiała, z francuskiego śmiechu...
Wieża Eiffla niby ładna, ale brakuje tu takiego większego rozmachu jak w przypadku Muru chińskiego, czy choćby mojego bloku... Francuzi kochają jazdy na rowerach, tak bardzo, że nawet organizują jakieś eventy, tyle, że bez jakiejś super nagrody bo wątpię by kolarz, który przejechał 500 km chciałby wygrać kask narciarski, 1000euro, nowe pedały z ołowiu, czy malutką statuetkę wieży Eiffla. Kuchnia tego kraju jest dobra, żaby, ślimaki (ślimaków nie próbowałem), dorodne truskawki czy sery, ale co jak co sery lepsze robi Szwajcaria... Zniszczę marzenia smakoszy, którzy nie próbowali Kremu Breulle. To budyń waniliowy posypany cukrem (karmelem). Ot to słynny krem. Cechy mieszkańca Francji te najbardziej odczuwalne:
- lekko przestraszony, głównie Niemców, ale nigdy nie odstąpi im Alzacji czy Lotaryngii
- pachnie jak 17 fiołków zebranych o szóstej rano, podczas rosy
- je bagietki większe od swojego pitolka
- nie lubi kuchni włoskiej
- ładnie maluje, głównie bagietki i kobiety trzymające ser na kolanach i wino między zębami.
Tyle o Francji, jednym z najbardziej zachęcających turystycznie krajów.
Przepraszam, za problemy z odczytaniem wpisu, coś się popieprzyło, ale ja wielki haker prawie zapanowałem nad sytuacją :)
wtorek, 30 kwietnia 2013
Recenzje, kilka słówek
Z racji tego, że na moim blogu pojawiły się już kiedyś recenzje, pojawi się ich więcej! Nie będą to tylko gry komputerowe, ale także igraszki manualne (nie mówię wcale o seksie). Można na przykład spodziewać się recenzji jakiegoś produkty do jedzenie, picia, użytku itp. Więc grubo, nie zabraknie narzekania bo głównie będę sapać, dlaczego ten produkt mnie się nie podoba.
Co nowego? Jutro wpis o kolejnym kraju Francuzach. Środa to będzie dzień o lekarzach, systemie zdrowia itp. Bywajcie po drugiej stronie ekranu.
///Maruda
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Komunikacja miejska
Czyli o autobusach, tramwajach i prawie w ogóle w Polsce niespotykanych metrach.
Do rzeczy gdy już stoisz na przystanku, sympatycznie pada deszcz modlisz się by przyjechał pożądany autobus/tramwaj. No tam te 5 do 10 minut spóźniania to prawie rozumiem. Okej już dotarł oczywiście ludzi pełno. W takim dla przykładu tramwaju wyróżnia się kilka typów osób:
- "diedżeje dj" - muzyka na full, bez słuchawek najczęściej są to piosenki, których nie lubię i nie mam zamiaru słuchać. Załóż te słuchawki nie każdy chce słuchać takiego chłamu jakim jest twój ulubiony zespół/wokalista.
- głośniki - ludzie, którzy powiadamiają cały tramwaj o tym co się dzieje przykład:
"No cześć Aga, no ja jadę tramwajem, rozumiesz nie będę się drzeć... A słyszałaś co ta suka Justyna zrobił?! No bez jaj! Jak tak można, ale wiesz ja jadę, zaraz się spotkamy. O! widzę Cię na przystanku! Dobra pozwolę Ci nacisnąć przycisk wejścia!..."
Do tych ludzi, nie wiem czy wiecie, ale reszta osób, która jedzie tym tramwajem ma to w dupie.
Nie wierzycie? Spytajcie się kogokolwiek.
- emeryci - generalnie ustępuję miejsca starszym, ale gdy widzę, że pewna babcia rozpycha wszystkich dookoła bo jest wolne miejsce, napieprza tą swoją tytanową laską po kolanach innym (zapewne by spowolnić) ,i gdy na koniec ktoś jej zamie miejsce. Czuje się urażona i cytuje gadkę na temat tego co jej się należy itp. Masz siłę przepychać cały tramwaj, masz siłę postać. Nie dosyć, że jedziesz za darmo, to jeszcze siedzieć chcesz. Może szampana z lodem jeszcze?
- strażnicy moralności - mowa tu o ludziach, którzy innych pouczają typu: "Panie nie naciskaj pan tego przyciska gdy dojeżdżamy do przystanku, Panie nie pij pan tej wody bo się wyleje i co? Panie ustąp miejsca tej Pani, a jak nie to chociaż mi, Panie proszę nie stój koło kasownika, co z tego, że nie ma miejsca, jak dla mnie może Pana wcale tu nie być". Szkoda gardła, zboczuchy...
- spoceni "sportowcy" - zazwyczaj jest tak, że siądę za człowiekiem, który no śmierdzi. Zazwyczaj jest to bezdomny/ bezrobotny no muszę to powiedzieć, ale menel. Przykro mi, ale dla takich ludzi powinien być specjalny wagon, z kapiącą wodą i odświeżaczami do samochodu, żeby się umyli i powiesili go sobie na szyi. Nie jest niczym przyjemnym, gdy przez 10 przystanków jedzie przed tobą osoba, od której wali na cały tramwaj spirytusem i gównem, które ma na podeszwie i kolanie.
Gdyby to był tylko pot to bym zrozumiał, ale gówno i spirytus? Niee.
Już wiadomo dlaczego ja na jednym bilecie jadę w 2 lub 3 strony.
Jak coś zmienią (oprócz rozkładu jazd) to pogadamy. A na to się nie zanosi, optymistycznie mówię :>
Aha, bo dzisiaj ciekawa sprawa. Kolega na lekcji polskiego włożył sobie do małej dziury w spodniach, w okolicach krocza papierek, oczywiście nauczycielka uznała to za przejaw demoralizacji i wulgaryzmu. Wpisała mu -20 punktów więc całkiem sporo. Ale no wiadomo nauczyciele... o nich też była mowa. :]
Dzisiaj bez obrazka, i przez następne dni też bo mi coś się zepsuło, ale postaram się naprawić.
///Maruda.
Czyli o autobusach, tramwajach i prawie w ogóle w Polsce niespotykanych metrach.
Do rzeczy gdy już stoisz na przystanku, sympatycznie pada deszcz modlisz się by przyjechał pożądany autobus/tramwaj. No tam te 5 do 10 minut spóźniania to prawie rozumiem. Okej już dotarł oczywiście ludzi pełno. W takim dla przykładu tramwaju wyróżnia się kilka typów osób:
- "diedżeje dj" - muzyka na full, bez słuchawek najczęściej są to piosenki, których nie lubię i nie mam zamiaru słuchać. Załóż te słuchawki nie każdy chce słuchać takiego chłamu jakim jest twój ulubiony zespół/wokalista.
- głośniki - ludzie, którzy powiadamiają cały tramwaj o tym co się dzieje przykład:
"No cześć Aga, no ja jadę tramwajem, rozumiesz nie będę się drzeć... A słyszałaś co ta suka Justyna zrobił?! No bez jaj! Jak tak można, ale wiesz ja jadę, zaraz się spotkamy. O! widzę Cię na przystanku! Dobra pozwolę Ci nacisnąć przycisk wejścia!..."
Do tych ludzi, nie wiem czy wiecie, ale reszta osób, która jedzie tym tramwajem ma to w dupie.
Nie wierzycie? Spytajcie się kogokolwiek.
- emeryci - generalnie ustępuję miejsca starszym, ale gdy widzę, że pewna babcia rozpycha wszystkich dookoła bo jest wolne miejsce, napieprza tą swoją tytanową laską po kolanach innym (zapewne by spowolnić) ,i gdy na koniec ktoś jej zamie miejsce. Czuje się urażona i cytuje gadkę na temat tego co jej się należy itp. Masz siłę przepychać cały tramwaj, masz siłę postać. Nie dosyć, że jedziesz za darmo, to jeszcze siedzieć chcesz. Może szampana z lodem jeszcze?
- strażnicy moralności - mowa tu o ludziach, którzy innych pouczają typu: "Panie nie naciskaj pan tego przyciska gdy dojeżdżamy do przystanku, Panie nie pij pan tej wody bo się wyleje i co? Panie ustąp miejsca tej Pani, a jak nie to chociaż mi, Panie proszę nie stój koło kasownika, co z tego, że nie ma miejsca, jak dla mnie może Pana wcale tu nie być". Szkoda gardła, zboczuchy...
- spoceni "sportowcy" - zazwyczaj jest tak, że siądę za człowiekiem, który no śmierdzi. Zazwyczaj jest to bezdomny/ bezrobotny no muszę to powiedzieć, ale menel. Przykro mi, ale dla takich ludzi powinien być specjalny wagon, z kapiącą wodą i odświeżaczami do samochodu, żeby się umyli i powiesili go sobie na szyi. Nie jest niczym przyjemnym, gdy przez 10 przystanków jedzie przed tobą osoba, od której wali na cały tramwaj spirytusem i gównem, które ma na podeszwie i kolanie.
Gdyby to był tylko pot to bym zrozumiał, ale gówno i spirytus? Niee.
Już wiadomo dlaczego ja na jednym bilecie jadę w 2 lub 3 strony.
Jak coś zmienią (oprócz rozkładu jazd) to pogadamy. A na to się nie zanosi, optymistycznie mówię :>
Aha, bo dzisiaj ciekawa sprawa. Kolega na lekcji polskiego włożył sobie do małej dziury w spodniach, w okolicach krocza papierek, oczywiście nauczycielka uznała to za przejaw demoralizacji i wulgaryzmu. Wpisała mu -20 punktów więc całkiem sporo. Ale no wiadomo nauczyciele... o nich też była mowa. :]
Dzisiaj bez obrazka, i przez następne dni też bo mi coś się zepsuło, ale postaram się naprawić.
///Maruda.
niedziela, 28 kwietnia 2013
Polacy
No ,żeby obywatele innych państw nie myśleli, że Polska jest idealna wpis o moim kraju. Inne kraje też będą opisane w swoim czasie. Do dzieła. Statystyczny Polak je lub jadł już schabowego z chlebem, popił gorącym kubkiem Knorra, i ogląda M jak Miłość, ewentualnie mecz.
Lubi narzekać :]. To ponarzekam o obywatelach kraju, w którym sam mieszkam.
Polacy mają słabą pomysłowość. Lubią sugerować się radami innych państw i ich popularnością.
Słynnego Komisarza Rex'a potrafimy zastąpić Alexem, Kac Vegas umiemy zastąpić żałosną Kac Wawą. Co dalej? Karol sam w Nowym Sączu? Szeregowy Kowalski czy może Janek Blond: Złoty Bazar? No tu leżymy Polacy oby młode pokolenie (w tym ja) coś zmieniło...
Kochamy naszą kuchnię narodową od pierogów ruskich, poprzez schabowego do barszczu ukraińskiego. Mmm! pychota. Jaka pogoda panuje w Polsce? Polecam wpis o 4 porach roku, bo niespecjalnie chce mi się to powtarzać, i to kolejna wada obywateli Rzeczypospolitej są leniwi.
Mamy też słabość do podniecania się jednodniowym bohaterem typu Kapitan Wrona (który lądował bez podwozia) czy Robert Lewandowski, który strzelił wow! 4 bramki z Realem! Jeżeli w następnym meczu nic nie pokarze, będzie w mediach miliard nagłówków typu "Robert nic się nie stało, koniec formy mistrza, albo 4 bramki mu wystarczyły na 10 meczów!". Więc jak na następny raz się nie popisze, będzie taki jak przed swoim sukcesem.
My Polacy mamy wielkie poczucie humoru. Wspinanie się po kablach, jeżdżenie maluchem po polu, tysiące "mixów youtuba" to potwierdza, aha i koniecznie kupujemy w Biedronce polskie produkty by wspomóc gospodarkę, bo przecież 99% produktów z Biedronki pochodzi z Polski zwłaszcza Czeska chałwa, Niemiecka woda i Francuskie bułki.
"Bo my Polacy tak mamy uwielbiamy na domówkach bawić się w kuchni!' ~ babka z sieci sklepów Biedronka.
Dodatkowo mamy skomplikowany język. Przykłady? hamulec, żółty, grzałka, brydż czy chusteczka.
(spróbuj to przeczytać obcokrajowcu :>)
"Po co nam ch? albo rz? Nie wystarczy ż lub h?" ~ Gimbusy z dyslekcją
Nie bo nie po to nasi przodkowie potajemnie czytali książki, żebyście wy mówili BTW, Ja ja! i nie używali polskich liter.
A teraz Polacy w szybkich szpilach.
Ulubiony sport: Piłka nożna, siatkówka ,podrzucanie steku nad grillem
ulubiona książka: Na pewno nie Pan Tadeusz
ulubiony kolor: Zależy od klubu jakiemu się kibicuje
ulubiona pora życia: Emerytura po 69 latach ciężkiej pracy
ulubione słowo: k**** ;_; cenzura i jeszcze ja pier****
ulubiona piosenka: Styl życia prawdziwka, wlazł kotek na płotek, Ich troje.
///Maruda
No ,żeby obywatele innych państw nie myśleli, że Polska jest idealna wpis o moim kraju. Inne kraje też będą opisane w swoim czasie. Do dzieła. Statystyczny Polak je lub jadł już schabowego z chlebem, popił gorącym kubkiem Knorra, i ogląda M jak Miłość, ewentualnie mecz.
Lubi narzekać :]. To ponarzekam o obywatelach kraju, w którym sam mieszkam.
Polacy mają słabą pomysłowość. Lubią sugerować się radami innych państw i ich popularnością.
Słynnego Komisarza Rex'a potrafimy zastąpić Alexem, Kac Vegas umiemy zastąpić żałosną Kac Wawą. Co dalej? Karol sam w Nowym Sączu? Szeregowy Kowalski czy może Janek Blond: Złoty Bazar? No tu leżymy Polacy oby młode pokolenie (w tym ja) coś zmieniło...
Kochamy naszą kuchnię narodową od pierogów ruskich, poprzez schabowego do barszczu ukraińskiego. Mmm! pychota. Jaka pogoda panuje w Polsce? Polecam wpis o 4 porach roku, bo niespecjalnie chce mi się to powtarzać, i to kolejna wada obywateli Rzeczypospolitej są leniwi.
Mamy też słabość do podniecania się jednodniowym bohaterem typu Kapitan Wrona (który lądował bez podwozia) czy Robert Lewandowski, który strzelił wow! 4 bramki z Realem! Jeżeli w następnym meczu nic nie pokarze, będzie w mediach miliard nagłówków typu "Robert nic się nie stało, koniec formy mistrza, albo 4 bramki mu wystarczyły na 10 meczów!". Więc jak na następny raz się nie popisze, będzie taki jak przed swoim sukcesem.
My Polacy mamy wielkie poczucie humoru. Wspinanie się po kablach, jeżdżenie maluchem po polu, tysiące "mixów youtuba" to potwierdza, aha i koniecznie kupujemy w Biedronce polskie produkty by wspomóc gospodarkę, bo przecież 99% produktów z Biedronki pochodzi z Polski zwłaszcza Czeska chałwa, Niemiecka woda i Francuskie bułki.
"Bo my Polacy tak mamy uwielbiamy na domówkach bawić się w kuchni!' ~ babka z sieci sklepów Biedronka.
Dodatkowo mamy skomplikowany język. Przykłady? hamulec, żółty, grzałka, brydż czy chusteczka.
(spróbuj to przeczytać obcokrajowcu :>)
"Po co nam ch? albo rz? Nie wystarczy ż lub h?" ~ Gimbusy z dyslekcją
Nie bo nie po to nasi przodkowie potajemnie czytali książki, żebyście wy mówili BTW, Ja ja! i nie używali polskich liter.
A teraz Polacy w szybkich szpilach.
Ulubiony sport: Piłka nożna, siatkówka ,podrzucanie steku nad grillem
ulubiona książka: Na pewno nie Pan Tadeusz
ulubiony kolor: Zależy od klubu jakiemu się kibicuje
ulubiona pora życia: Emerytura po 69 latach ciężkiej pracy
ulubione słowo: k**** ;_; cenzura i jeszcze ja pier****
ulubiona piosenka: Styl życia prawdziwka, wlazł kotek na płotek, Ich troje.
///Maruda
sobota, 27 kwietnia 2013
Informacje
Mam swój sklep warto kupić sobie stringi i w ogóle - http://taniokupiedrogosprzedam.cupsell.pl/
W Niedziele nowy wpis. Aha jadłem dziś kebaba, ale był przeciętny :<... Mięso mało apetyczne.
///Maruda
Mam swój sklep warto kupić sobie stringi i w ogóle - http://taniokupiedrogosprzedam.cupsell.pl/
W Niedziele nowy wpis. Aha jadłem dziś kebaba, ale był przeciętny :<... Mięso mało apetyczne.
///Maruda
piątek, 26 kwietnia 2013
Indie
Indie można porównać do hodowli królików... Rozmnażają się w zabójczym tempie. Więc do rzeczy, prawie najludniejszy kraj świata ,w którym obowiązuje system (nie operacyjny) tylko kastowy.
O co chodzi? Głupota wymyślona przez chudzielca z wielką głową, który dzieli ludzi na bogatszych i biedniejszych. Osoby z niższych kast nie mają prawa nawet rozmawiać z osobami z wyższych kast i utrzymywać jakichkolwiek relacji. Moja teoria dlaczego miliony, osób myją się w jednej rzece.
No więc generalnie wszystko się zaczęło w 2 roku naszej ery, kiedy to Jezus puszczał "kaczki" z kamieni na wodzie. Jakimś dziwnym cudem, kamień dotarła do Gangesu ,gdzie słabo widzący mieszkańcy, (było ich wtedy tylko tysiąc) uznali, że to złoto i wbiegli do tej rzeki, chociaż ja mogę się lekko mylić, ale od tamtej pory wszyscy Hindusi szukają złota w rzece, a przynajmniej tak to wygląda. Bollywood to nic innego jak Indyjskie Hollywood. Co tam się robi?
Nagrywa się pół nagie tancerki z keczupem na czole, ujeżdża się słonie, czy klęczy przed krową...
Ale za to zyski wysokie przynosi! . Chociaż szczerze nie mam pojęcia co było pierwsze :].
Generalnie może o języku w Indiach, czyli o Hindi, i pomocniczym Angielskim. Hindi to sto słów na sekundę, zwijanie języka w rurę PCV ,i machanie rękoma jakby odganiało się rój os, które latają wokół głowy. Angielski to Angielski omówię go kiedy indziej... Co jak co kuchnia Indyjska daje radę, może nie jest tak dobra jak kuchnia Filozofów ,którzy piszą głupoty na blogu i wmawiają innym, że narzekają, jednak kurczak curry, mleczko z kokosa, łodygi bambusa czy Indyjskie pierożki dają radę, ale nie przebiją blogerskiej kanapki z chipsami paprykowymi. Jednak jest to kraj z tradycjami, polecam tam przyjechać (choć nigdy nie byłem, i specjalnie nie marzę o tym) skosztować wody z rzeki, pogłaskać krowę i namalować sobie czerwonego pieprzyka na czole, a jak ktoś ma talent to i U-boota, może spróbować namalować. W Indiach bardzo ceni się pływanie
jak ktoś nie wierzy, to patrzcie ile osób kibicuje Otylii Jędrzejczak ,czy hinduskiej Dagmarze Mahatomi Ghaba.
///Maruda
Indie można porównać do hodowli królików... Rozmnażają się w zabójczym tempie. Więc do rzeczy, prawie najludniejszy kraj świata ,w którym obowiązuje system (nie operacyjny) tylko kastowy.
O co chodzi? Głupota wymyślona przez chudzielca z wielką głową, który dzieli ludzi na bogatszych i biedniejszych. Osoby z niższych kast nie mają prawa nawet rozmawiać z osobami z wyższych kast i utrzymywać jakichkolwiek relacji. Moja teoria dlaczego miliony, osób myją się w jednej rzece.
No więc generalnie wszystko się zaczęło w 2 roku naszej ery, kiedy to Jezus puszczał "kaczki" z kamieni na wodzie. Jakimś dziwnym cudem, kamień dotarła do Gangesu ,gdzie słabo widzący mieszkańcy, (było ich wtedy tylko tysiąc) uznali, że to złoto i wbiegli do tej rzeki, chociaż ja mogę się lekko mylić, ale od tamtej pory wszyscy Hindusi szukają złota w rzece, a przynajmniej tak to wygląda. Bollywood to nic innego jak Indyjskie Hollywood. Co tam się robi?
Nagrywa się pół nagie tancerki z keczupem na czole, ujeżdża się słonie, czy klęczy przed krową...
Ale za to zyski wysokie przynosi! . Chociaż szczerze nie mam pojęcia co było pierwsze :].
Generalnie może o języku w Indiach, czyli o Hindi, i pomocniczym Angielskim. Hindi to sto słów na sekundę, zwijanie języka w rurę PCV ,i machanie rękoma jakby odganiało się rój os, które latają wokół głowy. Angielski to Angielski omówię go kiedy indziej... Co jak co kuchnia Indyjska daje radę, może nie jest tak dobra jak kuchnia Filozofów ,którzy piszą głupoty na blogu i wmawiają innym, że narzekają, jednak kurczak curry, mleczko z kokosa, łodygi bambusa czy Indyjskie pierożki dają radę, ale nie przebiją blogerskiej kanapki z chipsami paprykowymi. Jednak jest to kraj z tradycjami, polecam tam przyjechać (choć nigdy nie byłem, i specjalnie nie marzę o tym) skosztować wody z rzeki, pogłaskać krowę i namalować sobie czerwonego pieprzyka na czole, a jak ktoś ma talent to i U-boota, może spróbować namalować. W Indiach bardzo ceni się pływanie
jak ktoś nie wierzy, to patrzcie ile osób kibicuje Otylii Jędrzejczak ,czy hinduskiej Dagmarze Mahatomi Ghaba.
///Maruda
czwartek, 25 kwietnia 2013
Battlefield 3 czyli o tym jak wydoić krowę do pełna
Krową niestety jesteśmy my, osoby które kupiły bf3. Na początku super wszystko. Tryb online niczemu sobie, jest fan, jest zabawa to się liczyło w te nudne zimowe dni... Potem pojawił się pierwszy dodatek, nie wiem miesiąc po premierze. Aha ok? Już chcemy więcej zarabiać?
Kto to kupił to mu gratuluję... Później pojawiło się coś co ostatecznie zniszczyło tę grę. PREMIUM... To już było takie zagranie typowe dla większych zarobków dla ĘĄ. Do rzeczy, takie premium to wiadomo jakieś płatne (chyba słono płatne) przywileje typu: Ja niszczę czołg na 1 strzał, ty gorszy musisz na 3, albo ja mam pociski ty masz śnieżki... Doją graczy, jak mogą, a co najgorsze prawie każdy dzieciak kupuje takie ot Premium i to nie za jakieś grosze czy pietruszkę, tylko za dosyć spore pieniądze. Przywileje tych głupszych, którzy wydają trzy razy tyle by pokonać kogoś i mieć jakieś pozytywne statystyki spowodowały, że gra przypomina starcia w Jaka to melodia głuchego i znawcy piosenek. No dobra może ślepego z osobą bez wady wzroku w starciu na to kto szybciej wykreśli w wykreślance słowo hipopotam. O ĘĄ już pisałem, warto sobie poczytać jak tam w centrali bywa. Ale miała być recenzja to wystawię 2 oceny:
Przed premium:
Grafika: 9
Dialogi i nakurwianie pocisków: 8
Tryb Single: 3
Tryb Online: 9
Ogółem zasługuje na 8 plus
Po premium:
Grafika: 9 (się nie zmieniła o dziwo)
Dialogi i nakurwianie pocisków: 7 czołg z premium brzmi lepiej
Tryb Single: 3 jak był słaby, taki jest
Tryb Online: 3 dlaczego? Bo dzieli się ludzi na tych co przepłacają na to by kogoś pokonać, i na tych, którym nóż wystarczy ze starciu z czołgiem
Ocena: -6
Krową niestety jesteśmy my, osoby które kupiły bf3. Na początku super wszystko. Tryb online niczemu sobie, jest fan, jest zabawa to się liczyło w te nudne zimowe dni... Potem pojawił się pierwszy dodatek, nie wiem miesiąc po premierze. Aha ok? Już chcemy więcej zarabiać?
Kto to kupił to mu gratuluję... Później pojawiło się coś co ostatecznie zniszczyło tę grę. PREMIUM... To już było takie zagranie typowe dla większych zarobków dla ĘĄ. Do rzeczy, takie premium to wiadomo jakieś płatne (chyba słono płatne) przywileje typu: Ja niszczę czołg na 1 strzał, ty gorszy musisz na 3, albo ja mam pociski ty masz śnieżki... Doją graczy, jak mogą, a co najgorsze prawie każdy dzieciak kupuje takie ot Premium i to nie za jakieś grosze czy pietruszkę, tylko za dosyć spore pieniądze. Przywileje tych głupszych, którzy wydają trzy razy tyle by pokonać kogoś i mieć jakieś pozytywne statystyki spowodowały, że gra przypomina starcia w Jaka to melodia głuchego i znawcy piosenek. No dobra może ślepego z osobą bez wady wzroku w starciu na to kto szybciej wykreśli w wykreślance słowo hipopotam. O ĘĄ już pisałem, warto sobie poczytać jak tam w centrali bywa. Ale miała być recenzja to wystawię 2 oceny:
Przed premium:
Grafika: 9
Dialogi i nakurwianie pocisków: 8
Tryb Single: 3
Tryb Online: 9
Ogółem zasługuje na 8 plus
Po premium:
Grafika: 9 (się nie zmieniła o dziwo)
Dialogi i nakurwianie pocisków: 7 czołg z premium brzmi lepiej
Tryb Single: 3 jak był słaby, taki jest
Tryb Online: 3 dlaczego? Bo dzieli się ludzi na tych co przepłacają na to by kogoś pokonać, i na tych, którym nóż wystarczy ze starciu z czołgiem
Ocena: -6
Rzeczywistość, w sumie dobrze ,że mi się popsuł i sprzedałem, kurczę no miała być recenzja ,a ja ponarzekałem na premium :) Przykro...
Dla tych co ciekawią się tą grą zdjęcie, żeby nie było ,że się nie postarałem.
Już jutro wpis o Indiach... Czyli Bollywood, cury i kąpaniu w rzecze.
///Maruda
środa, 24 kwietnia 2013
McDonald
Było o KFC teraz czas na drugiego giganta w oszukiwaniu głodnych ludzi... Wchodzisz do "Maca", patrzysz jakie cudowne są tam hamburgery... Duża bułka, apetyczna wołowina, ogórki, ser, ketchup, cebula... Mmmm! Gdy wydajesz już te 5zł po dłuższej chwili dostajesz płaską jak dziewczyny z podstawówki bułkę... No nic, zjadło się warto popić. Trzeba kupić kubełek picia.
Po wypiciu chce ci się jeszcze, ale... nie napełnisz już sobie. To jest największa głupota, już wolałbym pić tą wodę z KFC niż nic. Wielki minus dla Donalda. No trudno trzeba pić chyba parę z szyb ,albo wybłagać koleżków na drugą porcję. Jednak najbardziej w KFC i "Macu" denerwują mnie te reklamy gdzie wszystko jest tak duże, tak apetyczne gdzie normalnie jest to małe i umówmy się średnio smaczne. Najlepsze są i tak stoły i lampy ,które nad nimi wiszą... Specjalnie dają je tak nisko? Ja nie jestem zbyt wysoki, ale i tak bez problemy mogę się o nią uderzyć i upuścić placka nazywanego w tym fast foodzie hamburgerem. Kawa w McDonaldzie jest na pewno wyjątkowa. Bo w sumie nigdy nie zalewałem 1 ziarenka kawy 100 ml wody... Ma się po tym taką energię i chęć do życia jak po przegraniu mieszkania w rozbieranym pokerze, znaczy ja nie przegrywam, ale inni przegrywają. Obsługa jest czasami tak miła, że do zestawy gdzie masz dorzuconą gratis Coca colę czy kawę nie dają Ci jej od razu, tylko musisz iść drugi raz, a twoje frytki będą już zimne. Chociaż w "macu" te frytki są lepsze niż w KFC...
W sumie nie wiem co wybrać... Mały twister czy brak dolewki. Opadłe frytki czy podeszwę od buta (nie od Air Maxów)... Takich dylematów jest wiele.
Macie klasycznego hamburgera na reklamie McDonalda:
Ten wpis miał porównać te 2 fast foody. Osobiście polecam zjeść coś w sklepie dla ogrodnika ,ewentualnie kuchnię Estońską niż te burgery... Jutro recenzja Battlefielda3... trzymać się za szluwki bo będzie wiało pesymizmem...
///Maruda
Było o KFC teraz czas na drugiego giganta w oszukiwaniu głodnych ludzi... Wchodzisz do "Maca", patrzysz jakie cudowne są tam hamburgery... Duża bułka, apetyczna wołowina, ogórki, ser, ketchup, cebula... Mmmm! Gdy wydajesz już te 5zł po dłuższej chwili dostajesz płaską jak dziewczyny z podstawówki bułkę... No nic, zjadło się warto popić. Trzeba kupić kubełek picia.
Po wypiciu chce ci się jeszcze, ale... nie napełnisz już sobie. To jest największa głupota, już wolałbym pić tą wodę z KFC niż nic. Wielki minus dla Donalda. No trudno trzeba pić chyba parę z szyb ,albo wybłagać koleżków na drugą porcję. Jednak najbardziej w KFC i "Macu" denerwują mnie te reklamy gdzie wszystko jest tak duże, tak apetyczne gdzie normalnie jest to małe i umówmy się średnio smaczne. Najlepsze są i tak stoły i lampy ,które nad nimi wiszą... Specjalnie dają je tak nisko? Ja nie jestem zbyt wysoki, ale i tak bez problemy mogę się o nią uderzyć i upuścić placka nazywanego w tym fast foodzie hamburgerem. Kawa w McDonaldzie jest na pewno wyjątkowa. Bo w sumie nigdy nie zalewałem 1 ziarenka kawy 100 ml wody... Ma się po tym taką energię i chęć do życia jak po przegraniu mieszkania w rozbieranym pokerze, znaczy ja nie przegrywam, ale inni przegrywają. Obsługa jest czasami tak miła, że do zestawy gdzie masz dorzuconą gratis Coca colę czy kawę nie dają Ci jej od razu, tylko musisz iść drugi raz, a twoje frytki będą już zimne. Chociaż w "macu" te frytki są lepsze niż w KFC...
W sumie nie wiem co wybrać... Mały twister czy brak dolewki. Opadłe frytki czy podeszwę od buta (nie od Air Maxów)... Takich dylematów jest wiele.
Macie klasycznego hamburgera na reklamie McDonalda:
Ten wpis miał porównać te 2 fast foody. Osobiście polecam zjeść coś w sklepie dla ogrodnika ,ewentualnie kuchnię Estońską niż te burgery... Jutro recenzja Battlefielda3... trzymać się za szluwki bo będzie wiało pesymizmem...
///Maruda
wtorek, 23 kwietnia 2013
KFC
Od razu dodam, że wpis miał być w poniedziałek, ale wolałem ponarzekać i postraszyć egzaminami... A co mnie irytuje w kentucky fried chicken? Otóż już tłumaczę...
Docierasz głodny, ze znajomymi do jakieś galerii, arkad cokolwiek. Pierwsze co myślisz, fast food. Wbijacie grupą do KFC i zamawiasz Twistera ewentualnie kubełek. Gdy już dostaniesz, ten zestaw, zasiadasz na krześle, bo kanapę zajmują biznesmeni w latarką zamiast laptopa. Patrzysz, nie ma ketchupa! No i trzeba iść do kasy i prosić o ten ketchup... Potem otwierasz swojego Twistera i patrzysz na to jakby było to przyrodzenie jamnika (chodzi o rozmiar, nie o wygląd). No nic trzeba coś zjeść. Tortilla pusta w środku niczym sektor przecen na rajstopy w Kauflandzie. Ze skrzydełkami nie lepiej... Picie!?
-Napiję się Liptona!
-Nie, napijesz się syropu+wody...
Dla tych ,którzy nie odkryli tej tajemnicy... Ta wasza cola z KFC to syrop o smaku napoju + woda... Widać 2 strumienie jak się nalewa. Smakuje zupełnie inaczej niż pierwowzór, ale picie to picie...
Słyszałem różne historie o tym ,że ludzie wkładają paluchy do kubeczków, bo łatwo tam zrobić dziurkę, upada im bluza, wyciągają palca by podnieść bluzę i wszystko wylewa się na odzież, która właśnie spadła... Denerwuje mnie też ,że jak tam jem, to ktoś musi koło mojej nogi zamiatać co 2 minuty! Ja rozumiem czystość to czystość, ale nikt tam nie siedział, nic nie jadł, to po co, co 2 minuty wycierać. Potem w domu narzeka ile to się napracował/a! W ogóle, nazwać Twistera uwaga:
Brazer to ekstremalne wysilenie mózgu. Grillowane tortille wcale nie są grillowane, frytki opadają jak ceny w Lumpeksie kiedy pojawią się nowe towary. Jeszcze brakuje tylko by za Wi-Fi trzeba było płacić tyle co za 3 małe sosiki (chyba 3 złote, ale nie wiem).
KFC wydawać by się mogło górą tłuszczu i taniego żarcia. Tak naprawdę czuć niedosyt i brak kilku papierków w portfelu (i wcale nie mówię o naklejkach z kodem egzaminacyjnym).
///Maruda
Od razu dodam, że wpis miał być w poniedziałek, ale wolałem ponarzekać i postraszyć egzaminami... A co mnie irytuje w kentucky fried chicken? Otóż już tłumaczę...
Docierasz głodny, ze znajomymi do jakieś galerii, arkad cokolwiek. Pierwsze co myślisz, fast food. Wbijacie grupą do KFC i zamawiasz Twistera ewentualnie kubełek. Gdy już dostaniesz, ten zestaw, zasiadasz na krześle, bo kanapę zajmują biznesmeni w latarką zamiast laptopa. Patrzysz, nie ma ketchupa! No i trzeba iść do kasy i prosić o ten ketchup... Potem otwierasz swojego Twistera i patrzysz na to jakby było to przyrodzenie jamnika (chodzi o rozmiar, nie o wygląd). No nic trzeba coś zjeść. Tortilla pusta w środku niczym sektor przecen na rajstopy w Kauflandzie. Ze skrzydełkami nie lepiej... Picie!?
-Napiję się Liptona!
-Nie, napijesz się syropu+wody...
Dla tych ,którzy nie odkryli tej tajemnicy... Ta wasza cola z KFC to syrop o smaku napoju + woda... Widać 2 strumienie jak się nalewa. Smakuje zupełnie inaczej niż pierwowzór, ale picie to picie...
Słyszałem różne historie o tym ,że ludzie wkładają paluchy do kubeczków, bo łatwo tam zrobić dziurkę, upada im bluza, wyciągają palca by podnieść bluzę i wszystko wylewa się na odzież, która właśnie spadła... Denerwuje mnie też ,że jak tam jem, to ktoś musi koło mojej nogi zamiatać co 2 minuty! Ja rozumiem czystość to czystość, ale nikt tam nie siedział, nic nie jadł, to po co, co 2 minuty wycierać. Potem w domu narzeka ile to się napracował/a! W ogóle, nazwać Twistera uwaga:
Brazer to ekstremalne wysilenie mózgu. Grillowane tortille wcale nie są grillowane, frytki opadają jak ceny w Lumpeksie kiedy pojawią się nowe towary. Jeszcze brakuje tylko by za Wi-Fi trzeba było płacić tyle co za 3 małe sosiki (chyba 3 złote, ale nie wiem).
KFC wydawać by się mogło górą tłuszczu i taniego żarcia. Tak naprawdę czuć niedosyt i brak kilku papierków w portfelu (i wcale nie mówię o naklejkach z kodem egzaminacyjnym).
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Egzaminy: czyli co i jak może pójść...
Łoo, jejku, piszę egzamin, idę się uczyć, żeby wiedzieć kiedy była Wiosna Ludów oraz kto był Królem Estonii w 1812 roku. W tym roku, komisja specjalnie utrudni uczniom testy dokładając rzesze pytań z matematyki typu:
Zamień centymetry na jardy. Zaokrąglij pesel kolegi do tysięcy. Udowodnij ,że niebo jest wielkim walcem dla obliczeń przyjmij x=30%. Warto wspomnieć o zadaniu tekstowym typu:
Jacek ma 3 jabłka, jedno zjadł, drugie dał koledze, a trzecie zostawił dla matki. Jaka jest masa psa kolegi Jacka?
Łoo, jejku, piszę egzamin, idę się uczyć, żeby wiedzieć kiedy była Wiosna Ludów oraz kto był Królem Estonii w 1812 roku. W tym roku, komisja specjalnie utrudni uczniom testy dokładając rzesze pytań z matematyki typu:
Zamień centymetry na jardy. Zaokrąglij pesel kolegi do tysięcy. Udowodnij ,że niebo jest wielkim walcem dla obliczeń przyjmij x=30%. Warto wspomnieć o zadaniu tekstowym typu:
Jacek ma 3 jabłka, jedno zjadł, drugie dał koledze, a trzecie zostawił dla matki. Jaka jest masa psa kolegi Jacka?
To nie koniec, jeszcze będą podchwytliwe pytania z historii typu: Udowodnij, że istniał wiek XVIII, kto był Królem Estonii w 1812, oraz ile lat miał kot Piłsudskiego?
Ścisłe przedmioty raczej nie będą trudne, bo trzeba będzie liczyć długość fali, rozkładać na czynniki pierwsze tripalmitynian glicerolu, stwórz alkohol oraz podać BMI człowieka chorego na cukrzyce?
Język polski to klasycznie rozprawka na temat: Ile waży koń trojański? Sprawdzą naszą wiedzę z Dziadów Mickiewicza i Biblii Anonima.
No język nowożytny to e-mail do murzynka, w którym opiszemy mu jak rośnie VAT w Polsce i słuchowisko tłustych sekretarek w pracy.
Dalej boisz się egzaminu? Chyba widzisz jakie to łatwe? Przecież szansa, że tylko ty w całej Polsce dostaniesz niekompletny zestaw, że źle wyrwiesz strony i ,że zamiast naklejki dostaniesz magnes na lodówkę wynoszą tylko 69%. Nie wiele chyba.
Good luck gimby!
Dzisiaj bez obrazka ponieważ oszczędzam tusz na EGZAMIN. :)
///Maruda
Ścisłe przedmioty raczej nie będą trudne, bo trzeba będzie liczyć długość fali, rozkładać na czynniki pierwsze tripalmitynian glicerolu, stwórz alkohol oraz podać BMI człowieka chorego na cukrzyce?
Język polski to klasycznie rozprawka na temat: Ile waży koń trojański? Sprawdzą naszą wiedzę z Dziadów Mickiewicza i Biblii Anonima.
No język nowożytny to e-mail do murzynka, w którym opiszemy mu jak rośnie VAT w Polsce i słuchowisko tłustych sekretarek w pracy.
Dalej boisz się egzaminu? Chyba widzisz jakie to łatwe? Przecież szansa, że tylko ty w całej Polsce dostaniesz niekompletny zestaw, że źle wyrwiesz strony i ,że zamiast naklejki dostaniesz magnes na lodówkę wynoszą tylko 69%. Nie wiele chyba.
Good luck gimby!
Dzisiaj bez obrazka ponieważ oszczędzam tusz na EGZAMIN. :)
///Maruda
sobota, 20 kwietnia 2013
Kilka słów o kebabach...
Dawno nie jadłem dobrego kebaba... Takiego aromatycznego ,nie takiego "żelka*".Kebaba z pysznymi sosami i chrupiącymi frytkami. Teraz jak nie masz Turka w piwnicy to nie masz kebaba, że palce lizać. Teraz gdzie pójdę na kebaba, bo gyros odpada to trafiam na:
- "żelki" ,za które trzeba zapłacić tyle co za wywrotkę cukru
- małe porcje ,z kapeńką sosu czosnkowego również za cenę wywrotki
- tani kebab, który nie ma smaku, a bułka jest niejadalna, i widelczyk łamie się jak krzesło szkolne w rękach zawodowego "huśtacza".
I teraz czy istnieje szansa, że trafię na idealnego kebaba? Wątpię, ale może wy mnie zaskoczycie i wyślecie mi swojej roboty kebaby (o sosy zadbam sam) i ja ocenię wasze starania? Ja lubię grube, i
kilku centymetrowej długości kawałki, więc się warto dostosować :). Do popicia chciałbym bubble tea bo jeszcze nie próbowałem... Niedługo (w poniedziałek) nowa recenzja teraz KFC bo jestem zły.
Dzisiaj jak byłem ze znajomym w centrum handlowym spotkałem mistrza trollingu. Stał w kolejce
do sklepu, o słabym oświetleniu i rozmawiał przez telefon z włączoną latarką. Świecił wszystkim po oczach, zwłaszcza ludziom ,którzy stali za nim, gdyż co chwilę się odwracał. Rzeczy, które mówił też ciekawe: "Nie jem obiadu zjem w tych fast foodach w Donaldzie lub KyFC!". Czekam na wasze kebaby!
*żelek: pol, rzecz, wlm: w tym kontekście, gumowaty kebab, niewybaczalne!
///Maruda
Dawno nie jadłem dobrego kebaba... Takiego aromatycznego ,nie takiego "żelka*".Kebaba z pysznymi sosami i chrupiącymi frytkami. Teraz jak nie masz Turka w piwnicy to nie masz kebaba, że palce lizać. Teraz gdzie pójdę na kebaba, bo gyros odpada to trafiam na:
- "żelki" ,za które trzeba zapłacić tyle co za wywrotkę cukru
- małe porcje ,z kapeńką sosu czosnkowego również za cenę wywrotki
- tani kebab, który nie ma smaku, a bułka jest niejadalna, i widelczyk łamie się jak krzesło szkolne w rękach zawodowego "huśtacza".
I teraz czy istnieje szansa, że trafię na idealnego kebaba? Wątpię, ale może wy mnie zaskoczycie i wyślecie mi swojej roboty kebaby (o sosy zadbam sam) i ja ocenię wasze starania? Ja lubię grube, i
kilku centymetrowej długości kawałki, więc się warto dostosować :). Do popicia chciałbym bubble tea bo jeszcze nie próbowałem... Niedługo (w poniedziałek) nowa recenzja teraz KFC bo jestem zły.
Dzisiaj jak byłem ze znajomym w centrum handlowym spotkałem mistrza trollingu. Stał w kolejce
do sklepu, o słabym oświetleniu i rozmawiał przez telefon z włączoną latarką. Świecił wszystkim po oczach, zwłaszcza ludziom ,którzy stali za nim, gdyż co chwilę się odwracał. Rzeczy, które mówił też ciekawe: "Nie jem obiadu zjem w tych fast foodach w Donaldzie lub KyFC!". Czekam na wasze kebaby!
*żelek: pol, rzecz, wlm: w tym kontekście, gumowaty kebab, niewybaczalne!
///Maruda
piątek, 19 kwietnia 2013
Call of Duty 2 w oczach amatora
Uważasz, że jakiś Black Ops jest fantastyczny i w ogóle zajebisty? Człowieku proszę Cię, chyba nigdy nie widziałeś lidera cyfrowej rozrywki jakim było i dalej jest CoD 2. Jesteś pustynnym czołgistą, chowasz się po zamarzniętej Moskwie ,bronisz "gniazda" przed moździerzami czy innymi Niemcami czy detonujesz czołg Tygrys zakradając się do niego. Realia drugiej wojny światowej to cud, miód i kasztanki (bo orzechy to tak nie za bardzo trawię). Zaraz wyskoczy dziesięcioletni Amerykanin, i powie, że grafika w Cod 2 jest słaba. Słaba to jest twoja szczypta magii między nogami, co jak co, ale na tę grę dużo nie ma co narzekać. Może tylko na multi, bo było chaotyczne i lekko niedopracowane ,ale i tak dawało więcej zabawy niż jakikolwiek inny "codzik" czy blog...
Chociaż blog też jest fantastyczny i dobrze dopracowany względem grafiki. Ścieżki dźwiękowej nie jestem w stanie sobie przypomnieć, ale pamiętam ten krzyk "TYGER!!!!!". Jak nie pamiętam to znaczy, że nie była aż tak wybitna... Lecz w sam raz by przyjemnie zabijało się Niemców w rytm Amerykańskiego gwizdania...
Jako, że to recenzja warto coś powiedzieć na temat twórców... Infinity Ward zrobiło, Activision.
To tyle wróćmy do piękna tej gry. Normandia i wszystkie minusy zostają w tle usunięte.
Wniosek końcowy:
Grywalność: 10/10
Grafika: Wieczna i przyjazna
Dźwięki: Spust w uszach czy jakoś tak pamiętam?
Pole do narzekania: 1/10
Dalej twierdzisz, że to syf? To idź do swojego Black Opsa, popieść swojego 3 centymetrowego Pana Świata, który staje na widok klaty Masona. Czemu teraz nie robią takich gier? Nie wiem, wiem natomiast tyle, że zepsuli wszystko i już nigdy tak nie będzie.
Haha fotki dla niedowiarków...
///Maruda
czwartek, 18 kwietnia 2013
Chińczycy
Myśląc Chińczyk, mamy na myśli małego człowieka, żółtej karnacji, ze skośnymi oczami i włosami. W dodatku szybko budują wały przeciwpowodziowe i mury... Podstawą jego łańcucha pokarmowego jest ryż. Taki obraz Chińczyka jest jak najbardziej niepoprawny!
Może i Chiny są małe, jednak świetna znajomość na zwór objętości przekrzywionego stu kąta pozwoliła na rozmieszczenie ponad miliarda ludzi! To, że są tani (zboczuchy już się cieszą) to nie oznacza, że nie są dokładni, wręcz przeciwnie Wielki Mur chiński zapewnia ochronę przed wszystkim... Największa ciekawostka życia. Dlaczego Chińczycy mają skośne oczy i włosy?
Otóż nie dlatego, że Bóg odlewał swoją twarz w gipsie i zamieniał na człowieka i akurat kichnął, tylko dlatego, że przez wieki ci Azjaci siadali do stołu, opierali ręce o oczy i narzekali:
"znowu ten ryż" ( na obrazku pokazano), w sumie im się nie dziwię... Co za dużo to i kucharek sześć nie zje, czy jakoś tak...
A czemu mają skośne włosy? Proste bo czeszą tylko prawą stronę głowy. Kolejnym powodem do narzekań jest pismo chińskie. Bo kto wie czy w tych krzaczkach, na opakowaniu twojego nowego Misia Yogi nie jest ukryte zdanie "Właściciel tej zabawki wygrał obiad w warzywniaku.", albo czy nas nie obrażają. Narzekają ,że nasze pismo jest trudne, podczas kiedy chińskie krzaczki modernizują się z każdym tysiąc leciem i wykorzystają to do chińskiej Enigmy zwane potocznie
Pekinem... Czego nie lubię w Chińczykach? Restauracja azjatycka ,głownie chińska składam zamówienie, a tu nagle:
"Jeszcze poleciam sajgonki, balrdzo dobre i tanie oraz sałlatke pekinskom prosto z Pekinu!
Mosze skusi siem Pan na Coca Cole prosto z lodówwki?"
Dobrze, że nie z Pekinu... Może wolę Liptona? Nie wiem czy dbał o dobrą linię portfela moich rodziców (byłem z rodzicami) czy był aż tak uprzejmy, że polecił mi same rarytasy z lodówki z Pekinu!
Miałem napisać, dlaczego mieszkańcy Chin sikają pod kątem 45 stopni.
Okej już mówię otóż gdy jest odwrócony o 45 stopni od toalety to ma widok na większą część łazienki i łatwo zobaczy jak ktoś się do niej włamuje, lub go podgląda. Ta zasada tyczy się panów, bo kobiety wiadomo do garów! Głupie, ale chyba skuteczne...
///Maruda
Myśląc Chińczyk, mamy na myśli małego człowieka, żółtej karnacji, ze skośnymi oczami i włosami. W dodatku szybko budują wały przeciwpowodziowe i mury... Podstawą jego łańcucha pokarmowego jest ryż. Taki obraz Chińczyka jest jak najbardziej niepoprawny!
Może i Chiny są małe, jednak świetna znajomość na zwór objętości przekrzywionego stu kąta pozwoliła na rozmieszczenie ponad miliarda ludzi! To, że są tani (zboczuchy już się cieszą) to nie oznacza, że nie są dokładni, wręcz przeciwnie Wielki Mur chiński zapewnia ochronę przed wszystkim... Największa ciekawostka życia. Dlaczego Chińczycy mają skośne oczy i włosy?
Otóż nie dlatego, że Bóg odlewał swoją twarz w gipsie i zamieniał na człowieka i akurat kichnął, tylko dlatego, że przez wieki ci Azjaci siadali do stołu, opierali ręce o oczy i narzekali:
"znowu ten ryż" ( na obrazku pokazano), w sumie im się nie dziwię... Co za dużo to i kucharek sześć nie zje, czy jakoś tak...
A czemu mają skośne włosy? Proste bo czeszą tylko prawą stronę głowy. Kolejnym powodem do narzekań jest pismo chińskie. Bo kto wie czy w tych krzaczkach, na opakowaniu twojego nowego Misia Yogi nie jest ukryte zdanie "Właściciel tej zabawki wygrał obiad w warzywniaku.", albo czy nas nie obrażają. Narzekają ,że nasze pismo jest trudne, podczas kiedy chińskie krzaczki modernizują się z każdym tysiąc leciem i wykorzystają to do chińskiej Enigmy zwane potocznie
Pekinem... Czego nie lubię w Chińczykach? Restauracja azjatycka ,głownie chińska składam zamówienie, a tu nagle:
"Jeszcze poleciam sajgonki, balrdzo dobre i tanie oraz sałlatke pekinskom prosto z Pekinu!
Mosze skusi siem Pan na Coca Cole prosto z lodówwki?"
Dobrze, że nie z Pekinu... Może wolę Liptona? Nie wiem czy dbał o dobrą linię portfela moich rodziców (byłem z rodzicami) czy był aż tak uprzejmy, że polecił mi same rarytasy z lodówki z Pekinu!
Miałem napisać, dlaczego mieszkańcy Chin sikają pod kątem 45 stopni.
Okej już mówię otóż gdy jest odwrócony o 45 stopni od toalety to ma widok na większą część łazienki i łatwo zobaczy jak ktoś się do niej włamuje, lub go podgląda. Ta zasada tyczy się panów, bo kobiety wiadomo do garów! Głupie, ale chyba skuteczne...
///Maruda
środa, 17 kwietnia 2013
Szybkie szpile
Jutro wpis o chińczykach, dowiecie się dlaczego narzekają na swoje skośne oczy, krzakowate pismo i sikają pod kątem 45 stopni.
Generalnie mogę wam się pochwalić, że jest dobrą kanapkę z szynką i możecie mi zazdrościć, tylko ketchup mało ostry, ale i tak zazdrośćcie. Wpadłem na pomysł by robić recenzje jakiś tytułów godnych polecania (zarówno filmów jak i gier) cieszmy się razem, nie zabraknie tak krytyki i narzekania, a poziom powinien być wyższy niż u klocucha.
Bubble Tea, jeszcze nie piłem, ale podobno to jest mleko nie herbata, dlaczego oni to robią?
Dlaczego zmylają nas nazwą? O tym też się dowiecie, ale później. :)
///Maruda.
wtorek, 16 kwietnia 2013
Człowiek Żuk
Wczoraj spotkałem człowieka żuka... Naprawdę! Oczywiście swoim hałasem przeszkadzał mi w oglądaniu wrestlingu Mokrych Kucharzy, za co jestem na niego wkurzony... Chociaż przyjrzyjmy się jego pracy. W oddalonego od mojego domu o jakieś 100m śmietnika, mężczyzna w wieku powyżej 40lat, lekko pijany ciągnął pralkę po chodniku. Hałas był jakby ktoś ciął piłą mechaniczną asfalt. Najpierw ciągnął ją przed sobą, ale szybko się zmęczył, więc wykorzystał swoją inteligencję i
ciągnął ją za sobą, niestety miał za mało dżuli i pociągnął ją może przez 10cm... Uznałem, że przypatrzę się temu okazowi pracy, bo i tak wygrał kucharz, na którego nie postawiłem 10zł i miałem to gdzieś, później wyślę skargę do Wrocławskiej Sceny Wrestlingu Mokrych Kucharzy i Kelnerów. Człowiek żuk, odpoczął chwilę i zaczął znowu pchać ją przed siebie... Pchał ,pchał i się
wywalił i zrobił ał! jego pomocnicy spytali go czy mu pomóc, on odrzekł, że sam da radę, więc pchał.
Przez cały krawężnik i potem skręcił w moją ulicę (mam blok na rogu więc widziałem więcej niż inni śmiertelnicy). Jak wspomniałem hałas był ogromny. Nie wiem po co mu ta pralka, utrudnia życie innym, jeszcze, żeby wywalił się kilka razy więcej to byłoby ciekawie, a tu tylko raz!
Zresztą tak przyszło mi na myśl. Człowiek nietoperz (butmen czy batman) , człowiek pająk (świder man czy spider man) mieli umiejętności przypisane ich zwierzętom. Spider man strzelał siecią itp. A człowiek żuk? Co byłoby jego mocą? Toczenie kuli gnoju czy pralki? A może śmiercionośne duszenie betonem? Świat schodzi na psy (i na żuki), a ja nie lubię klaunów bo przez ten czerwony nos ciężko się oddycha... Zawsze gdy coś ciekawego oglądam, coś się musi dziać, jak oglądałem dokument o Sashy Gray to spadł jakiś meteoryt w Rosji... Noś kurcze...
///Maruda
Wczoraj spotkałem człowieka żuka... Naprawdę! Oczywiście swoim hałasem przeszkadzał mi w oglądaniu wrestlingu Mokrych Kucharzy, za co jestem na niego wkurzony... Chociaż przyjrzyjmy się jego pracy. W oddalonego od mojego domu o jakieś 100m śmietnika, mężczyzna w wieku powyżej 40lat, lekko pijany ciągnął pralkę po chodniku. Hałas był jakby ktoś ciął piłą mechaniczną asfalt. Najpierw ciągnął ją przed sobą, ale szybko się zmęczył, więc wykorzystał swoją inteligencję i
ciągnął ją za sobą, niestety miał za mało dżuli i pociągnął ją może przez 10cm... Uznałem, że przypatrzę się temu okazowi pracy, bo i tak wygrał kucharz, na którego nie postawiłem 10zł i miałem to gdzieś, później wyślę skargę do Wrocławskiej Sceny Wrestlingu Mokrych Kucharzy i Kelnerów. Człowiek żuk, odpoczął chwilę i zaczął znowu pchać ją przed siebie... Pchał ,pchał i się
wywalił i zrobił ał! jego pomocnicy spytali go czy mu pomóc, on odrzekł, że sam da radę, więc pchał.
Przez cały krawężnik i potem skręcił w moją ulicę (mam blok na rogu więc widziałem więcej niż inni śmiertelnicy). Jak wspomniałem hałas był ogromny. Nie wiem po co mu ta pralka, utrudnia życie innym, jeszcze, żeby wywalił się kilka razy więcej to byłoby ciekawie, a tu tylko raz!
Zresztą tak przyszło mi na myśl. Człowiek nietoperz (butmen czy batman) , człowiek pająk (świder man czy spider man) mieli umiejętności przypisane ich zwierzętom. Spider man strzelał siecią itp. A człowiek żuk? Co byłoby jego mocą? Toczenie kuli gnoju czy pralki? A może śmiercionośne duszenie betonem? Świat schodzi na psy (i na żuki), a ja nie lubię klaunów bo przez ten czerwony nos ciężko się oddycha... Zawsze gdy coś ciekawego oglądam, coś się musi dziać, jak oglądałem dokument o Sashy Gray to spadł jakiś meteoryt w Rosji... Noś kurcze...
///Maruda
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Trolling publiczny
Łech, Och! Trolling interesująca sprawa, z jednej strony go kocham, z drugiej go przeklinam.
I nie chodzi o to czy ja kogoś trolluję, czy ktoś mnie i zależnie od tego lubię trolling lub nie...
Chociaż w sumie tak jest. Ale temat to trolling publiczny. Ekspertami są motorniczy w tramwajach.
Przykład, a no proszę, dobiegłem do tramwaju, w którym byli znajomi, tramwaj stał, kliknąłem przycisk i nie chciał otworzyć. Macham, skaczę ,a miła pani odjechała... Z miłym uśmiechem na mnie popatrzyła. I musiałem wykorzystać buty, bo infolinia mojego rydwanu była zajęta. Bez sensu, odkładam i 1% mojego bezrobocia, a nie mam darmowych przewozów... Przypomniało mi się z dzieciństwa, myślałem, że byłem Panem Świata i:
Pani:"Nie mam jak wydać reszty. No nie wiem idź gdzieś rozmień"
Ja: "No rozmienię, ale u konkurencji, gdzie kupię to samo w lepszej cenie, Psze Pani"
Dobra do trollingu. W sumie ja tam najbardziej lubiłem trollować w bf'ie, ale skoro ma być publiczny to automaty:
Wrzucasz monetę, wybierasz kombinację przycisków S69 i już prawie spada Ci baton, ale nagle zawisł na krawędzi i nie ma zamiaru odpuścić. Trzeba automat przechylać co kosztuje sporo dżuli i czasu, bo w te 2 minuty trafiłbym z wiatrówki do durszlaka... Ale się nie będę chwalić.
Jest wiele innych opcji bycia trollowanym przez los, ale warto się obronić i zaatakować.
W sposób? Moneta na sznurku ( pamiętam ,że na "cybergeju" działało) i kto jest lepszy?
Ja czy ten automat? You decide!
Trzeba będzie ponarzekać na egzaminy i matematykę. Akurat to moja specjalność:
"Technik Matematyczny Narzekacz 3D!"
A jak dostawca pizzy przyjedzie za późno daj mu 20zł w jedno, ewentualnie dwu groszówkach...
Co prawda pizza będzie kosztować 30zł, ale komu by się chciało liczyć. Elektrykowi ,który wywalił Ci korki?
Post miał zmiażdżyć dupę, ale na razie zmiażdżył tylko kabel, ale to winna Harrego* i nie należy go obwiniać.
*Harry- mój komputer, ale nie myślcie, że jestem czubem i nazywam swoje rzeczy, po prostu tak ma no obudowie i się przyjęło... Chociaż na w sumie... Nie...
///Maruda
Łech, Och! Trolling interesująca sprawa, z jednej strony go kocham, z drugiej go przeklinam.
I nie chodzi o to czy ja kogoś trolluję, czy ktoś mnie i zależnie od tego lubię trolling lub nie...
Chociaż w sumie tak jest. Ale temat to trolling publiczny. Ekspertami są motorniczy w tramwajach.
Przykład, a no proszę, dobiegłem do tramwaju, w którym byli znajomi, tramwaj stał, kliknąłem przycisk i nie chciał otworzyć. Macham, skaczę ,a miła pani odjechała... Z miłym uśmiechem na mnie popatrzyła. I musiałem wykorzystać buty, bo infolinia mojego rydwanu była zajęta. Bez sensu, odkładam i 1% mojego bezrobocia, a nie mam darmowych przewozów... Przypomniało mi się z dzieciństwa, myślałem, że byłem Panem Świata i:
Pani:"Nie mam jak wydać reszty. No nie wiem idź gdzieś rozmień"
Ja: "No rozmienię, ale u konkurencji, gdzie kupię to samo w lepszej cenie, Psze Pani"
Dobra do trollingu. W sumie ja tam najbardziej lubiłem trollować w bf'ie, ale skoro ma być publiczny to automaty:
Wrzucasz monetę, wybierasz kombinację przycisków S69 i już prawie spada Ci baton, ale nagle zawisł na krawędzi i nie ma zamiaru odpuścić. Trzeba automat przechylać co kosztuje sporo dżuli i czasu, bo w te 2 minuty trafiłbym z wiatrówki do durszlaka... Ale się nie będę chwalić.
Jest wiele innych opcji bycia trollowanym przez los, ale warto się obronić i zaatakować.
W sposób? Moneta na sznurku ( pamiętam ,że na "cybergeju" działało) i kto jest lepszy?
Ja czy ten automat? You decide!
Trzeba będzie ponarzekać na egzaminy i matematykę. Akurat to moja specjalność:
"Technik Matematyczny Narzekacz 3D!"
A jak dostawca pizzy przyjedzie za późno daj mu 20zł w jedno, ewentualnie dwu groszówkach...
Co prawda pizza będzie kosztować 30zł, ale komu by się chciało liczyć. Elektrykowi ,który wywalił Ci korki?
Post miał zmiażdżyć dupę, ale na razie zmiażdżył tylko kabel, ale to winna Harrego* i nie należy go obwiniać.
*Harry- mój komputer, ale nie myślcie, że jestem czubem i nazywam swoje rzeczy, po prostu tak ma no obudowie i się przyjęło... Chociaż na w sumie... Nie...
///Maruda
niedziela, 14 kwietnia 2013
Filozofia
Ty także zadbaj o swoją przyszłość i idź na studia filozoficzne. Może los się uśmiechnie i znajdziesz pracę w KFC! Generalnie filozofia, potocznie przez 50% społeczeństwa nazywana fzjologią, to "dział" nauki o sensie życia. Proponowane zawody po 5 latach studiów:
- Profesjonalny stękający
- Mgr. Inż stękający
- Opiekasz kurczaków w KFC
- Konstruktor cytatów
Szeroka gama wyboru, nieprawdaż? Sens bycia filozofem? Poradnik!
Siedzisz na polanie z żółta kartką papieru, obgryzionym długopisem i myślisz tak długo nad sensem życia dopóki deszcz cię nie wygoni. Biegniesz do domu... Czekaj nie masz domu! Sytuacja się komplikuje, co robić, co uczynić?
Zasięgnij szybko po książki Archimedesa i zbuduj konstrukcję, która pozwoli Ci zarobić miliony, w świecie, który sam wymyślisz.
Filozofia jest dobra, o dla emerytów szukających pretekstów by nie myć naczyń w kranie, bo Posejdon może zrzucić morze, na twój dom. Chociaż w sumie, po co jak jest zmywarka?
Może poczytaj (do filozofa) instrukcję i zastanów się nad sednem śruby czy motoru w pralce.
Każdy może być filozofem! Wymyśl bezsensowny cytat ,o choćby to:
"Mówieni jest srebrem, milczenie jest złotem, narzekanie jest kebabem..."
I jesteś filozofem, zastanów się nad tym, może warto? Nie w sumie nie...
Wymyślisz cytat i co Ci z tego? Jak nawet nie poczujesz kiedy sobie życie zrujnujesz...
///Maruda XXIw Książka kucharska, rozdział 3, akapit 69.
Wydawnictwo Stara Sowa Wrocławska!
W poniedziałek wpis, który zmiażdży dupę! O czym? Dowiedzą się wybrani...
Ty także zadbaj o swoją przyszłość i idź na studia filozoficzne. Może los się uśmiechnie i znajdziesz pracę w KFC! Generalnie filozofia, potocznie przez 50% społeczeństwa nazywana fzjologią, to "dział" nauki o sensie życia. Proponowane zawody po 5 latach studiów:
- Profesjonalny stękający
- Mgr. Inż stękający
- Opiekasz kurczaków w KFC
- Konstruktor cytatów
Szeroka gama wyboru, nieprawdaż? Sens bycia filozofem? Poradnik!
Siedzisz na polanie z żółta kartką papieru, obgryzionym długopisem i myślisz tak długo nad sensem życia dopóki deszcz cię nie wygoni. Biegniesz do domu... Czekaj nie masz domu! Sytuacja się komplikuje, co robić, co uczynić?
Zasięgnij szybko po książki Archimedesa i zbuduj konstrukcję, która pozwoli Ci zarobić miliony, w świecie, który sam wymyślisz.
Filozofia jest dobra, o dla emerytów szukających pretekstów by nie myć naczyń w kranie, bo Posejdon może zrzucić morze, na twój dom. Chociaż w sumie, po co jak jest zmywarka?
Może poczytaj (do filozofa) instrukcję i zastanów się nad sednem śruby czy motoru w pralce.
Każdy może być filozofem! Wymyśl bezsensowny cytat ,o choćby to:
"Mówieni jest srebrem, milczenie jest złotem, narzekanie jest kebabem..."
I jesteś filozofem, zastanów się nad tym, może warto? Nie w sumie nie...
Wymyślisz cytat i co Ci z tego? Jak nawet nie poczujesz kiedy sobie życie zrujnujesz...
///Maruda XXIw Książka kucharska, rozdział 3, akapit 69.
Wydawnictwo Stara Sowa Wrocławska!
W poniedziałek wpis, który zmiażdży dupę! O czym? Dowiedzą się wybrani...
sobota, 13 kwietnia 2013
Bohater
Każde miasto, wieś w sumie też ma swojego takiego "bohatera",który stoi na czele prawa i moralności, przestrzega zasad BHP i ma darmowe kupony w McDonaldzie. Przykłady?
Łódź - Pan Roman, żywy fotoradar (robi filmiki swoją kamerką jak kierowcy przekraczają prędkość czy rozmawiają przez telefon w czasie jazdy i pokazuje odpowiednim służbą). W wolnym czasie myje felgi tramwajowe.
Wrocław - Pani Halina z 10 piętra, żywy mikrofon , tyle że bez basu, powinna wykorzystać swój głos do śpiewania hymnu narodowego zamiast krzyczeć na niewinne bachory, które "łamią prawo"
, bawiąc się w chowanego.
Sosnowiec - Dyrektor firmy "Śliski Koc", robi śliskie koce, które szybciej się piorą, i schną + fantastyczny poślizg na podłodze (podobno są przyczyną wielu wypadków w tym mieście). Lider schroniska!
Warszawa - Sejm, utrudnia życie łotrom, zabiera bogatym, zabiera biednym daje potrzebującym polityką.
Grzybowo Zaleśne- Michelina Umlaut*, donosi na nielegalnych sprzedawców drewna drobiowego.
Dlaczego zawsze trzeba trafić na "miejskiego bohatera"? Po co oni są potrzebni?
To bezsensu, że osoby, które mają zbyt dużo wolnego czasu postanowiły bronić sprawiedliwości.
Moim zdaniem lepszym strażnikiem prawa byłby Batman, ewentualnie Joker by było zabawniej...
A tak, błe, a nawet fe!
*Podobno postać fikcyjna, ale została wspomniana w listach za czasów Karola Wielkiego! Chociaż może nie...
Obiecany wpis jako rekompensata za wczoraj!
///Maruda
Każde miasto, wieś w sumie też ma swojego takiego "bohatera",który stoi na czele prawa i moralności, przestrzega zasad BHP i ma darmowe kupony w McDonaldzie. Przykłady?
Łódź - Pan Roman, żywy fotoradar (robi filmiki swoją kamerką jak kierowcy przekraczają prędkość czy rozmawiają przez telefon w czasie jazdy i pokazuje odpowiednim służbą). W wolnym czasie myje felgi tramwajowe.
Wrocław - Pani Halina z 10 piętra, żywy mikrofon , tyle że bez basu, powinna wykorzystać swój głos do śpiewania hymnu narodowego zamiast krzyczeć na niewinne bachory, które "łamią prawo"
, bawiąc się w chowanego.
Sosnowiec - Dyrektor firmy "Śliski Koc", robi śliskie koce, które szybciej się piorą, i schną + fantastyczny poślizg na podłodze (podobno są przyczyną wielu wypadków w tym mieście). Lider schroniska!
Warszawa - Sejm, utrudnia życie łotrom, zabiera bogatym, zabiera biednym daje potrzebującym polityką.
Grzybowo Zaleśne- Michelina Umlaut*, donosi na nielegalnych sprzedawców drewna drobiowego.
Dlaczego zawsze trzeba trafić na "miejskiego bohatera"? Po co oni są potrzebni?
To bezsensu, że osoby, które mają zbyt dużo wolnego czasu postanowiły bronić sprawiedliwości.
Moim zdaniem lepszym strażnikiem prawa byłby Batman, ewentualnie Joker by było zabawniej...
A tak, błe, a nawet fe!
*Podobno postać fikcyjna, ale została wspomniana w listach za czasów Karola Wielkiego! Chociaż może nie...
Obiecany wpis jako rekompensata za wczoraj!
///Maruda
Niemcy
Jakoś nasze kraje niespecjalnie się lubią, z niewiadomych mi przyczyn... Do rzeczy, kilka słówek/zdań o Niemcach.
Nasi zachodni sąsiedzi są strasznie niewygodnym rywalem... W piłce nożnej wygrać z nimi to jak utrzymać Westerplatte przez miesiąc, jednak trzeba przyznać Niemcy są tolerancyjni, w ich drużynie obcokrajowcy czują się jak u siebie! Nie rozumiem jednej rzeczy, mianowicie przez wiele, ale to naprawdę wiele wieków nasi przodkowie walczyli z germanizacją, po czym w dzisiejszych czasach język niemiecki występuje w szkołach i jest obowiązkowy. Szlak by trafił Drzymałę, Dzieci we Wrześni i tysiące innych Polaków. W 1111 roku Urlich von Szkodnik znalazł w Bawarii największe na świecie skupisko browarów! Rosły wszędzie, jednak Szkodnik postanowił przetopić to na miecz i podarował go swojemu synowi (Mistrzowi Zakonu Krzyżowego), który był przekazywany z pokolenia na pokolenie, aż znalazł go Jagiełło i powiesił nad swoim łożem, przez co przegraliśmy mecz, bravo Jagiełło!
Jak wiadomo Niemcy leżą w zachodniej części europy, jednak prawdziwym narodem stali się dopiero gdy w 1990 zburzono mur berliński i w jego miejscu zbudowano bazar gdzie do dziś Turcy wiszą mi kebaba! Niemieckie modelki są takie jakie są nie warto się angażować szkoda swojego języka, natomiast ważny aspekt kuchni niemieckiej. No bo przepraszam kto lubi jeść świeże kaczeńce zmoczone w piwie? Hans? Natürlichen Dummheit!
Motto tego bloga: Mówienie jest srebrem, milczenie jest złotem, narzekanie jest kebabem...
///Maruda
Jakoś nasze kraje niespecjalnie się lubią, z niewiadomych mi przyczyn... Do rzeczy, kilka słówek/zdań o Niemcach.
Nasi zachodni sąsiedzi są strasznie niewygodnym rywalem... W piłce nożnej wygrać z nimi to jak utrzymać Westerplatte przez miesiąc, jednak trzeba przyznać Niemcy są tolerancyjni, w ich drużynie obcokrajowcy czują się jak u siebie! Nie rozumiem jednej rzeczy, mianowicie przez wiele, ale to naprawdę wiele wieków nasi przodkowie walczyli z germanizacją, po czym w dzisiejszych czasach język niemiecki występuje w szkołach i jest obowiązkowy. Szlak by trafił Drzymałę, Dzieci we Wrześni i tysiące innych Polaków. W 1111 roku Urlich von Szkodnik znalazł w Bawarii największe na świecie skupisko browarów! Rosły wszędzie, jednak Szkodnik postanowił przetopić to na miecz i podarował go swojemu synowi (Mistrzowi Zakonu Krzyżowego), który był przekazywany z pokolenia na pokolenie, aż znalazł go Jagiełło i powiesił nad swoim łożem, przez co przegraliśmy mecz, bravo Jagiełło!
Jak wiadomo Niemcy leżą w zachodniej części europy, jednak prawdziwym narodem stali się dopiero gdy w 1990 zburzono mur berliński i w jego miejscu zbudowano bazar gdzie do dziś Turcy wiszą mi kebaba! Niemieckie modelki są takie jakie są nie warto się angażować szkoda swojego języka, natomiast ważny aspekt kuchni niemieckiej. No bo przepraszam kto lubi jeść świeże kaczeńce zmoczone w piwie? Hans? Natürlichen Dummheit!
Motto tego bloga: Mówienie jest srebrem, milczenie jest złotem, narzekanie jest kebabem...
///Maruda
piątek, 12 kwietnia 2013
czwartek, 11 kwietnia 2013
Jak przejechać się na opinii?
Postanowiłem podzielić się informacją z wami, jak przejechać się na opinii, wbrew pozorom nie jest to wygodna jazda, przedstawię to na przykładzie, który chyba każdy zrozumie mianowicie serii GTA. Co jest nie tak? Otóż mówię. Jako wielki fan przygód "CeJota" (CJ wiem czyta się sidżeja, ale tak kiedyś mówiłem na tego czarnuszka...) uważałem, że następna część GTA będzie wspaniała, jednak jak bardzo mógł się mylić człowiek. Konkrety? "Czwórka" no niestety była sztywna jak pitol w czasie erekcji, czuć było brak luzy, który był na każdym kroku odczuwalny w poprzedniej części. No bo przepraszam brak roweru jest niewybaczalny! O quadach nie warto nawet wspominać, ich brak jest odczuwalny jak -15 stopni w kwietniu. Co jeszcze? Pamiętne zabicia przechodniów za pomocą łopaty, penetratora, "szpreja"? Niko nie mógł się takim arsenałem popisać. A propos charakterów. Serb vs ciemnoskóry Amerykanin, co prawda Niko miał lepszy głos, jednak o wiele bardziej spodobała mi się gra murzynkiem spalającym kalorie jeżdżąc BMX'em ,który przeskakuje ciężarówki. Fabuła w obu częściach nie była idealna więc tutaj bezbramkowy remis. Dalej kogoś nie przekonałem? Może ubiór i stylistyka? CJ'a można było ubrać na tysiąc sposobów w kilku sklepach, zmieniając przy okazji fryzurę czy dodając tatuaż, natomiast Niko preferował swój stary dres i fryzurę boczną, a o tatuażach nie ma mowy, bo jest ukrytym żydem. Jednak jak na Serba przystało, potrafił się zabawić się ze swoim kuzynem w barach... Krótkim matematycznym wzorem pokazuję swój wniosek końcowy
GTA San Andreas > GTA IV.
Wielki fan OG Loc'a-
///Maruda
środa, 10 kwietnia 2013
Bubble tea + wyżalanki
Pił ktoś kiedyś może bubble tea?
Bo chciałbym wiedzieć jak to smakuje itp... bo coś ostatnio o tym głośno. Pewnie syf, ale warto byłoby sprawdzić.
BTW: To być może był jedyny wpis przypominający wpis na bloga xD To co i tak będę narzekać...
Zapowiadam jutro nowy wpis o zaskakującej tematyce Jak przejechać się na opinii oraz w piątek
o Niemcach. Aha, bo czyta mnie kilku obcokrajowców (głównie z USA i Niemiec).
Nie to, że Polska jest idealna, bo o mojej ojczyźnie też ponarzekam, traktujcie to z humorem, takie coś z serii "jak nas widzą na świecie". Tyle, że ja trochę narzekam i przesadzam, ale sens jest podobny.
Bywajcie obserwatorzy!
///Maruda
Pił ktoś kiedyś może bubble tea?
Bo chciałbym wiedzieć jak to smakuje itp... bo coś ostatnio o tym głośno. Pewnie syf, ale warto byłoby sprawdzić.
BTW: To być może był jedyny wpis przypominający wpis na bloga xD To co i tak będę narzekać...
Zapowiadam jutro nowy wpis o zaskakującej tematyce Jak przejechać się na opinii oraz w piątek
o Niemcach. Aha, bo czyta mnie kilku obcokrajowców (głównie z USA i Niemiec).
Nie to, że Polska jest idealna, bo o mojej ojczyźnie też ponarzekam, traktujcie to z humorem, takie coś z serii "jak nas widzą na świecie". Tyle, że ja trochę narzekam i przesadzam, ale sens jest podobny.
Bywajcie obserwatorzy!
///Maruda
Aks.fm
Co jest chorobą przełomu 2012/2013 roku? O dziwo nie Facebook, a nijaki Aks.fm.
Jak uleczyć uzależnionego od tego współczesnego narkotyku? No są dwie metody, odcięcie internetu, ewentualnie wywalenie korków w domu, jednak "askowicze" znajdą inne sposoby by odpowiedzieć na pytania typu: Jak się nazywasz? Ile centymetrów mają twoje włosy? No jak to nigdy nie mierzyłaś linijką? Nauczysz mnie marzyć? Generalnie co ciekawego jest w takim asku?
No mała podpowiedź na 3 litery ,a mianowicie nic! Dobra, ok ktoś już założył ask'a i pierwsze co robi to wrzuca jego link codziennie na "fejsa" i dodaje błagające słówko pytać!!! + dwuznaczną minkę typu :O lub (.)(.). Aska możesz sobie udostępniać, ale byłoby fajnie gdybyś to robił/a w Paincie, ewentualnie Gim(b)pie zależy gdzie masz więcej znajomych itp. Po czym poznać osobę z objawami ask'a?
3 kroki:
- wykonują dziwne ruchy palcami typu "idzie kominarz po drabinie, kto nie spyta ten zginie"
- wyglądają jakby marzyli, tymczasem kalkują ile dzisiaj pytań dostaną
- w autobusie, tramwaju, metrze podchodzą to automatu do kupowania biletów i próbują się zalogować na swojego ask'a.
Choroba jest uleczalna! Tu nie ma co narzekać, Amerykanie w końcu odkryli ,że zażywając 3 razy dziennie lekcje polskiego można wyleczyć się z zespołu Dildo Ask'a i ,że herbatniki nie są z herbaty, ale no cóż Amerykanie... O nich była już mowa...
Podsumowanie? Nie po co, przecież wiadomo, że ask jest niepotrzebny, a za pieniądze wydane na jego utrzymanie, rząd kupiłby porządne kombinezony dla strażaków!
///Maruda
Co jest chorobą przełomu 2012/2013 roku? O dziwo nie Facebook, a nijaki Aks.fm.
Jak uleczyć uzależnionego od tego współczesnego narkotyku? No są dwie metody, odcięcie internetu, ewentualnie wywalenie korków w domu, jednak "askowicze" znajdą inne sposoby by odpowiedzieć na pytania typu: Jak się nazywasz? Ile centymetrów mają twoje włosy? No jak to nigdy nie mierzyłaś linijką? Nauczysz mnie marzyć? Generalnie co ciekawego jest w takim asku?
No mała podpowiedź na 3 litery ,a mianowicie nic! Dobra, ok ktoś już założył ask'a i pierwsze co robi to wrzuca jego link codziennie na "fejsa" i dodaje błagające słówko pytać!!! + dwuznaczną minkę typu :O lub (.)(.). Aska możesz sobie udostępniać, ale byłoby fajnie gdybyś to robił/a w Paincie, ewentualnie Gim(b)pie zależy gdzie masz więcej znajomych itp. Po czym poznać osobę z objawami ask'a?
3 kroki:
- wykonują dziwne ruchy palcami typu "idzie kominarz po drabinie, kto nie spyta ten zginie"
- wyglądają jakby marzyli, tymczasem kalkują ile dzisiaj pytań dostaną
- w autobusie, tramwaju, metrze podchodzą to automatu do kupowania biletów i próbują się zalogować na swojego ask'a.
Choroba jest uleczalna! Tu nie ma co narzekać, Amerykanie w końcu odkryli ,że zażywając 3 razy dziennie lekcje polskiego można wyleczyć się z zespołu Dildo Ask'a i ,że herbatniki nie są z herbaty, ale no cóż Amerykanie... O nich była już mowa...
Podsumowanie? Nie po co, przecież wiadomo, że ask jest niepotrzebny, a za pieniądze wydane na jego utrzymanie, rząd kupiłby porządne kombinezony dla strażaków!
///Maruda
wtorek, 9 kwietnia 2013
Rosjanie
Polak, Rusek dwa bratanki czy jakoś tak... Nie, a nawet NIET!
Do rzeczy, Rosjanie są niezdecydowani, no bo przepraszam, jeżeli kobietę rozbierają na tyle razy
ile Polskę i w takich odstępach czasowych to nic dziwnego, że przyrost naturalny u naszych sąsiadów jest niski... Przejdźmy może do kultury kraju, który omawiamy, a więc może muzyka.
U nas na weselach, jakiś urodzinach przywożą tort z niespodzianką. Tą niespodzianką jest jakaś zgrabna tancerka itp. W Rosji natomiast zamiast tortu jest słoik po ogórkach kiszonych, z którego wyskakuje Aleksander Pistoletov i macha swoim Ding-Dongiem. Pismo jest tak czytelne i "rześkie" jak poranek w Katowicach... Rosjanie mają największe na świecie złoża spirytusu i wódki drzewnej, że to w głowie się nie mieści, że zamiast eksportować to zagranicę, to zostawiają ją u siebie i narzekają na kryzys. Z samych ogórków się nie utrzymają... Przykra prawda Rosjanie.
W tym największym na świecie kraju, jest prawie najwięcej na świecie studentów jednak technologia, no ekhm. Dywany na ścianach się nie liczą, a rosyjska myśl technologiczna jest, hm
rozpadająca się (polecam film na YouTube "Rosyjska Myśl Technologiczna").
Co jak co, ale chyba w żadnym państwie premier nie potrafi latać myśliwcem, chociaż nie wiem jak tam w Korei bywa (na pilot też się liczy, więc nie wiem).
A teraz zamiast budować drogi, to odkopują i klonują mamuty w Jakucji, i promują swój kraj atrakcją typu "wykop i zapłać".
///Maruda
Polak, Rusek dwa bratanki czy jakoś tak... Nie, a nawet NIET!
Do rzeczy, Rosjanie są niezdecydowani, no bo przepraszam, jeżeli kobietę rozbierają na tyle razy
ile Polskę i w takich odstępach czasowych to nic dziwnego, że przyrost naturalny u naszych sąsiadów jest niski... Przejdźmy może do kultury kraju, który omawiamy, a więc może muzyka.
U nas na weselach, jakiś urodzinach przywożą tort z niespodzianką. Tą niespodzianką jest jakaś zgrabna tancerka itp. W Rosji natomiast zamiast tortu jest słoik po ogórkach kiszonych, z którego wyskakuje Aleksander Pistoletov i macha swoim Ding-Dongiem. Pismo jest tak czytelne i "rześkie" jak poranek w Katowicach... Rosjanie mają największe na świecie złoża spirytusu i wódki drzewnej, że to w głowie się nie mieści, że zamiast eksportować to zagranicę, to zostawiają ją u siebie i narzekają na kryzys. Z samych ogórków się nie utrzymają... Przykra prawda Rosjanie.
W tym największym na świecie kraju, jest prawie najwięcej na świecie studentów jednak technologia, no ekhm. Dywany na ścianach się nie liczą, a rosyjska myśl technologiczna jest, hm
rozpadająca się (polecam film na YouTube "Rosyjska Myśl Technologiczna").
Co jak co, ale chyba w żadnym państwie premier nie potrafi latać myśliwcem, chociaż nie wiem jak tam w Korei bywa (na pilot też się liczy, więc nie wiem).
A teraz zamiast budować drogi, to odkopują i klonują mamuty w Jakucji, i promują swój kraj atrakcją typu "wykop i zapłać".
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Telewizja
Jest i obiecana telewizja. Ja to mam "takie szczęście", że zawsze gdy włączę odbiornik telewizyjny to trafię na koniec filmu, ewentualnie serialu i przez 10 minut, a może i więcej dowiem się ,która pasta sprawi, że moje zęby będą bielsze, który proszek do prania usunie nawet tłuszcz z patelni, który przypadkiem pojawił się na mojej bieliźnie, a także, które tabletki sprawią, że stanę na wysokości zadania. Warto dorzucić takie kanały telewizyjne, które potrafią doszczętnie ogłupić człowieka typu: Arcytrudne sprawy, Dlaczego Oni i My? czy także Woda na sukces...
O wróżkach i mistrzach tarota nie warto wspominać. W sumie czy są jakieś plusy telewizji?
No może i są, ale występują głównie w weekendy po godzinie 23... Chociaż nawet i to jest słabe.
///Maruda
Jest i obiecana telewizja. Ja to mam "takie szczęście", że zawsze gdy włączę odbiornik telewizyjny to trafię na koniec filmu, ewentualnie serialu i przez 10 minut, a może i więcej dowiem się ,która pasta sprawi, że moje zęby będą bielsze, który proszek do prania usunie nawet tłuszcz z patelni, który przypadkiem pojawił się na mojej bieliźnie, a także, które tabletki sprawią, że stanę na wysokości zadania. Warto dorzucić takie kanały telewizyjne, które potrafią doszczętnie ogłupić człowieka typu: Arcytrudne sprawy, Dlaczego Oni i My? czy także Woda na sukces...
O wróżkach i mistrzach tarota nie warto wspominać. W sumie czy są jakieś plusy telewizji?
No może i są, ale występują głównie w weekendy po godzinie 23... Chociaż nawet i to jest słabe.
///Maruda
niedziela, 7 kwietnia 2013
Aktualizacja mózgu
Zmieniłem wyglądzik strony na bardziej kolorowy jak widać, dodałem kilka bajerów i zapowiadam, że w poniedziałek nowy wpis o telewizorni (TV) ,a we wtorek o Rosjanach.
Małe bananowe oczka na koniec wpisu bo ten wpis nie był ani ciekawy ani wspaniały.
Aha. zapomniałbym nowa ankieta, w której będzie podane jaki kraj omówić następnym razem, prosiłbym kliknięcie zainteresowanych tą serią.
Teraz częściej będę wrzucał obrazek nawiązujący do tematyki wpisu, oczywiście mojego autorstwa. ;_;. Więcej czadu w tej samej cenie, czyli za ZERO!
Teraz częściej będę wrzucał obrazek nawiązujący do tematyki wpisu, oczywiście mojego autorstwa. ;_;. Więcej czadu w tej samej cenie, czyli za ZERO!
///Maruda
sobota, 6 kwietnia 2013
Amerykanie?
Co za szalony weekend, drugi wpis no niemożliwe. Teraz troszkę o Amerykanach, zacznę od statystyk... Statystyczny Amerykanin ma 39 lat, ma lekką nadwagę, słucha rapu, jest w 60 procentach ciemnej karnacji, a 6 z 10 to 60%. Przypadek? Nie sądzę!
Wracając do Amerykanów, większość języka jest zaczerpnięta od Anglików, jednak z racji, że bardzo kochają jedzenie postanowili zamienić kilka słów by kojarzyło im się z jedzeniem najlepszy przykład buty, które po angielsku to shoes, w USA, mówi się sneakers( zapewne od batona).
Miłość do jedzenia jest USA widoczna na każdym kroku. W Londynie słynne picie herbatki plus jedzenie herbatników, w Nowym Yorku słynne picie oleju do frytek połączone z burgerem.
Dodatkowo każdy Amerykanin kocha swoje barwy narodowe tak bardzo, że nosi je na sobie w postaci koszulki, na aucie w postaci flagi, czy nawet ma kontakt z nimi w swoim ulubionym fast foodzie, gdzie flaga widnieje na opakowaniu od frytek. Dodatkowo słynną ze swojej tolerancji i preferowania mieszanki narodowej. Skład apteki wygląda jak w nie jednym europejskim sklepie, czyli 10 półek Coca-Coli. W Niedziele Wielkanocną odbywają się parady, a w Poniedziałek toczenie pączków po trawniku w Białym Domu, w którym gospodarzem jest czarnoskóry farmer i elektryk (mówiłem o tolerancji). Takie życie ulicznego rapera, dziwny kraj, dziwni ludzie, dziwne zwyczaje i dziwne imiona... Dick Black? Zapewne miał trudne życie w szkole...
A co mnie się nie podoba w Amerykanach?
Wszędzie pchają nosa, i dick'a ,a czasami trzeba odpuścić i dać dupy... Czy jakoś tak.
///Maruda.
Co za szalony weekend, drugi wpis no niemożliwe. Teraz troszkę o Amerykanach, zacznę od statystyk... Statystyczny Amerykanin ma 39 lat, ma lekką nadwagę, słucha rapu, jest w 60 procentach ciemnej karnacji, a 6 z 10 to 60%. Przypadek? Nie sądzę!
Wracając do Amerykanów, większość języka jest zaczerpnięta od Anglików, jednak z racji, że bardzo kochają jedzenie postanowili zamienić kilka słów by kojarzyło im się z jedzeniem najlepszy przykład buty, które po angielsku to shoes, w USA, mówi się sneakers( zapewne od batona).
Miłość do jedzenia jest USA widoczna na każdym kroku. W Londynie słynne picie herbatki plus jedzenie herbatników, w Nowym Yorku słynne picie oleju do frytek połączone z burgerem.
Dodatkowo każdy Amerykanin kocha swoje barwy narodowe tak bardzo, że nosi je na sobie w postaci koszulki, na aucie w postaci flagi, czy nawet ma kontakt z nimi w swoim ulubionym fast foodzie, gdzie flaga widnieje na opakowaniu od frytek. Dodatkowo słynną ze swojej tolerancji i preferowania mieszanki narodowej. Skład apteki wygląda jak w nie jednym europejskim sklepie, czyli 10 półek Coca-Coli. W Niedziele Wielkanocną odbywają się parady, a w Poniedziałek toczenie pączków po trawniku w Białym Domu, w którym gospodarzem jest czarnoskóry farmer i elektryk (mówiłem o tolerancji). Takie życie ulicznego rapera, dziwny kraj, dziwni ludzie, dziwne zwyczaje i dziwne imiona... Dick Black? Zapewne miał trudne życie w szkole...
A co mnie się nie podoba w Amerykanach?
Wszędzie pchają nosa, i dick'a ,a czasami trzeba odpuścić i dać dupy... Czy jakoś tak.
///Maruda.
piątek, 5 kwietnia 2013
Araby
Zgodnie z namową kolegi postanowiłem wprowadzi w piątki, a może i częściej takie "cóś" w ,którym będę omawiał kultury, język itp dotyczące wybranego kraju/ krainy geograficznej. Więc na początek to co mi przychodzi na myśl o Arabach. Te wpisu nie mają na celu obrażać ludności i kultury danego kraju!
Oczywiście w inne dni też będą wpisy, ale piątek będzie wyjątkowy.
Więc do tematu Arabów, warto byłoby zacząć od ich mowy. Mówią szybko krótkie słowa by piasek nie nasypał im się do buzi i rozmawiają jakby mieli zatkany nos, a w istocie zatykają nos przed zapachem świeżutkiej ropy i gazu ziemnego... Dużo machają rękoma, ale nie dlatego, że są nadpobudliwi, tylko dlatego, że muszą odgarniać latający piasek by nie dostał się do buzi, bo jak wiemy mówią, przez zatkany nos, a gdyby piasek dostał się do buzi to mógłby się udusić. Czemu mają tyle żon?
Generalnie jest wśród szejków prosta zasada "Ile masz złóż ropy, tyle masz żon" ,natomiast wśród biedniejszych osób zależy to od tego ile znają języków obcych, by było tutaj zapożyczę słowo z innego języka "fair". Co do ubioru, to sprawa jasna, białe turbany i szaty nie są noszone po to by odbijać promienie świetlne, tylko po to by udowodnić "zgniłemu zachodowi" ,że będąc ubranym wyłącznie na biało nie da ubrudzić się na pustyni. Aha i warto dodać, że ich ulubioną potrawą bywa
ruski kawior z aromatem arabskiej ropy naftowej by czuli się jak w domu.
Tak chyba jest, no chociaż co ja wiem...
Idę się kłócić z kasjerką o 4procentowy rabat w sklepie.
///Maruda
Zgodnie z namową kolegi postanowiłem wprowadzi w piątki, a może i częściej takie "cóś" w ,którym będę omawiał kultury, język itp dotyczące wybranego kraju/ krainy geograficznej. Więc na początek to co mi przychodzi na myśl o Arabach. Te wpisu nie mają na celu obrażać ludności i kultury danego kraju!
Oczywiście w inne dni też będą wpisy, ale piątek będzie wyjątkowy.
Więc do tematu Arabów, warto byłoby zacząć od ich mowy. Mówią szybko krótkie słowa by piasek nie nasypał im się do buzi i rozmawiają jakby mieli zatkany nos, a w istocie zatykają nos przed zapachem świeżutkiej ropy i gazu ziemnego... Dużo machają rękoma, ale nie dlatego, że są nadpobudliwi, tylko dlatego, że muszą odgarniać latający piasek by nie dostał się do buzi, bo jak wiemy mówią, przez zatkany nos, a gdyby piasek dostał się do buzi to mógłby się udusić. Czemu mają tyle żon?
Generalnie jest wśród szejków prosta zasada "Ile masz złóż ropy, tyle masz żon" ,natomiast wśród biedniejszych osób zależy to od tego ile znają języków obcych, by było tutaj zapożyczę słowo z innego języka "fair". Co do ubioru, to sprawa jasna, białe turbany i szaty nie są noszone po to by odbijać promienie świetlne, tylko po to by udowodnić "zgniłemu zachodowi" ,że będąc ubranym wyłącznie na biało nie da ubrudzić się na pustyni. Aha i warto dodać, że ich ulubioną potrawą bywa
ruski kawior z aromatem arabskiej ropy naftowej by czuli się jak w domu.
Tak chyba jest, no chociaż co ja wiem...
Idę się kłócić z kasjerką o 4procentowy rabat w sklepie.
///Maruda
czwartek, 4 kwietnia 2013
ĘĄ czy jak tam się to zwie?
Ten wpis miał się pojawić wcześniej, ale jakoś zapomniałem. Dobra przejdę do sedna sprawy.
Z powodu niedziałającej gry video nie z przyczyny użytkownika postanowiłem zadzwonić do centrum
pomocy firmy ĘĄ by otrzymać jakiekolwiek informacje ,które mi pomogą przywrócić ją do sprawności. Oczywiście numer z tyłu opakowania był nieprawidłowy, w książeczce (bo instrukcją ciężko to nazwać) numery były zajęte. W końcu udało się znaleźć odpowiedni numer na stronie internetowej, ale nie tej firmy, tylko na jakieś innej, nazwy nie pamiętam, ale raczej było to jakieś forum. Nie ważne, jak wyglądała rozmowa z "fachowcami" opisuję poniżej (M-Maruda, czyli ja S-sekretarka, F-fachowiec)
S: Przedstawia się i formułki biórowe....
M: (wykonuje numer do centrali ĘĄ, o dziwo tam odebrano od razu) Dzień dobry, chciałbym zostać przełączony z działem obsługi klienta.
S: Dzień dobry, niestety technicznie nie mogę Pana przekierować, może ja podam numer do centrum obsługi klienta?
M: Czy są realne szanse ,że ktoś odbierze?
S: No rzeczywiście ciężko się do nas dodzwonić, z powodu wymian serverów (czyrzyby?!) trwa to około 15 minut
M: Dobrze, a rozmowa na koszt operatora sieci?
S: Wydaje mi się, że tak, w takim razie oto numer 69696969@ dziękuję i do widzenia.
No to próbowałem się dodzwonić, oczywiście nie czekałem 15 minut bo był miał spory rachuneczek, a właściwie rodzice więc 3 minutki muzyczki z Fify odsłuchałem i spróbowałem nazajutrz. Efekt taki sam, trzeciego dnia usłyszałem ludzki głos po 2 minutach czekania! (ogółem z jakieś 9 czekałem)
M: Dzień dobry prosiłbym o pomoc w niedziałającej grze "Butterfield3."
F: Oczywiście, w czym tkwi problem?
M: Nie działa, a konkretnie nie ładuje się tryb wieloosobowy. Pewnego dnia włączyłem tę grę i pokazało mi, że się instaluje, mimo iż była zainstalowana na systemie rok temu. Od tego czasu nic nie działa oprócz MENU i MÓJ ŻOŁNIERZ.
F: Rozwiązanie powinno być na naszej stronie internetowej, jeżeli nie znalazł by Pan rozwiązania problemu zalecam kontakt telefoniczny, lub "mejlowy". Miłego dnia życzę.
Oczywiście patrzyłem przed tą rozmową na stronę ĘĄ i nic.
W efekcie zmuszony jestem do sprzedaży gry. Na stronie nie ma omówionego tego przypadku. :c
So sad.
///Maruda
Ten wpis miał się pojawić wcześniej, ale jakoś zapomniałem. Dobra przejdę do sedna sprawy.
Z powodu niedziałającej gry video nie z przyczyny użytkownika postanowiłem zadzwonić do centrum
pomocy firmy ĘĄ by otrzymać jakiekolwiek informacje ,które mi pomogą przywrócić ją do sprawności. Oczywiście numer z tyłu opakowania był nieprawidłowy, w książeczce (bo instrukcją ciężko to nazwać) numery były zajęte. W końcu udało się znaleźć odpowiedni numer na stronie internetowej, ale nie tej firmy, tylko na jakieś innej, nazwy nie pamiętam, ale raczej było to jakieś forum. Nie ważne, jak wyglądała rozmowa z "fachowcami" opisuję poniżej (M-Maruda, czyli ja S-sekretarka, F-fachowiec)
S: Przedstawia się i formułki biórowe....
M: (wykonuje numer do centrali ĘĄ, o dziwo tam odebrano od razu) Dzień dobry, chciałbym zostać przełączony z działem obsługi klienta.
S: Dzień dobry, niestety technicznie nie mogę Pana przekierować, może ja podam numer do centrum obsługi klienta?
M: Czy są realne szanse ,że ktoś odbierze?
S: No rzeczywiście ciężko się do nas dodzwonić, z powodu wymian serverów (czyrzyby?!) trwa to około 15 minut
M: Dobrze, a rozmowa na koszt operatora sieci?
S: Wydaje mi się, że tak, w takim razie oto numer 69696969@ dziękuję i do widzenia.
No to próbowałem się dodzwonić, oczywiście nie czekałem 15 minut bo był miał spory rachuneczek, a właściwie rodzice więc 3 minutki muzyczki z Fify odsłuchałem i spróbowałem nazajutrz. Efekt taki sam, trzeciego dnia usłyszałem ludzki głos po 2 minutach czekania! (ogółem z jakieś 9 czekałem)
M: Dzień dobry prosiłbym o pomoc w niedziałającej grze "Butterfield3."
F: Oczywiście, w czym tkwi problem?
M: Nie działa, a konkretnie nie ładuje się tryb wieloosobowy. Pewnego dnia włączyłem tę grę i pokazało mi, że się instaluje, mimo iż była zainstalowana na systemie rok temu. Od tego czasu nic nie działa oprócz MENU i MÓJ ŻOŁNIERZ.
F: Rozwiązanie powinno być na naszej stronie internetowej, jeżeli nie znalazł by Pan rozwiązania problemu zalecam kontakt telefoniczny, lub "mejlowy". Miłego dnia życzę.
Oczywiście patrzyłem przed tą rozmową na stronę ĘĄ i nic.
W efekcie zmuszony jestem do sprzedaży gry. Na stronie nie ma omówionego tego przypadku. :c
So sad.
///Maruda
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Wsparcie :c
I nie ma na co tu narzekać, wszystko o dziwo idzie do przodu...
Mały "żarter" na prima aprilis, jutro pojawi się nowy zapisek dotyczący EA, myślę, że będzie ciekawie, gdyż w ostatnim czasie miałem zaszczyt porozmawiać z personelem.
Aha jeżeli czyta mnie jakiś Polak, bardzo bym prosił o komentarz pod byle jaką historyjką, chciałbym wiedzieć, czy ktoś mnie śledzi na bieżąco itp.
Myślałem jeszcze nad dodawaniem obrazków do każdego wpisu, żeby było bardziej widoczne moje staranie :).
/// Maruda
I nie ma na co tu narzekać, wszystko o dziwo idzie do przodu...
Mały "żarter" na prima aprilis, jutro pojawi się nowy zapisek dotyczący EA, myślę, że będzie ciekawie, gdyż w ostatnim czasie miałem zaszczyt porozmawiać z personelem.
Aha jeżeli czyta mnie jakiś Polak, bardzo bym prosił o komentarz pod byle jaką historyjką, chciałbym wiedzieć, czy ktoś mnie śledzi na bieżąco itp.
Myślałem jeszcze nad dodawaniem obrazków do każdego wpisu, żeby było bardziej widoczne moje staranie :).
/// Maruda
niedziela, 31 marca 2013
czwartek, 28 marca 2013
Polska pogoda
4 pory roku, od pierwszych klas wmawiano nam, jak bardzo murzynki zazdroszczą nam 4 pór roku.
Jak naprawdę wyglądają te pory? No cóż wiosna, niby fantastycznie, ciepło, lekki wietrzyk, no w teorii i autopsji z dzieciństwa. Obecnie wiosna, albo jest zapylona, albo ukryta pod warstwą śniegu i chłodu. Lato, fantastycznie nieprawdaż? Ciepło, cieplej, chyba trochę za ciepło. O ile dodatnia temperatura mi nie przeszkadza, o o tyle 30 stopni Celsjusza w cieniu potrafi zniszczyć całe sedno lata, nie zapomnijmy o duchocie i szukaniu najchłodniejszego miejsca w domu, którym okazuje się podłoga. Jesień, cytat z listu do murzynków "czerwone, żółte, brązowe liście, opadają w rytm kropel". No wtedy byłem dosyć dobrym kłamcą i oszukanie murzyna z Etiopii o tym jak jest w Polsce nie było trudne. Jesień jest podobna do papieru za czasów komuny czyli szara i do dupy.
Zima, no tutaj chyba bywaj najciekawiej, bo zima potrafi zaskoczyć swoją obfitością śniegu i niską temperaturom, ale potrafi też zrobić cholerną ciapę i spowodować odmrożone palce.
/// Maruda
4 pory roku, od pierwszych klas wmawiano nam, jak bardzo murzynki zazdroszczą nam 4 pór roku.
Jak naprawdę wyglądają te pory? No cóż wiosna, niby fantastycznie, ciepło, lekki wietrzyk, no w teorii i autopsji z dzieciństwa. Obecnie wiosna, albo jest zapylona, albo ukryta pod warstwą śniegu i chłodu. Lato, fantastycznie nieprawdaż? Ciepło, cieplej, chyba trochę za ciepło. O ile dodatnia temperatura mi nie przeszkadza, o o tyle 30 stopni Celsjusza w cieniu potrafi zniszczyć całe sedno lata, nie zapomnijmy o duchocie i szukaniu najchłodniejszego miejsca w domu, którym okazuje się podłoga. Jesień, cytat z listu do murzynków "czerwone, żółte, brązowe liście, opadają w rytm kropel". No wtedy byłem dosyć dobrym kłamcą i oszukanie murzyna z Etiopii o tym jak jest w Polsce nie było trudne. Jesień jest podobna do papieru za czasów komuny czyli szara i do dupy.
Zima, no tutaj chyba bywaj najciekawiej, bo zima potrafi zaskoczyć swoją obfitością śniegu i niską temperaturom, ale potrafi też zrobić cholerną ciapę i spowodować odmrożone palce.
/// Maruda
Subskrybuj:
Posty (Atom)